76

(52 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Szczerze mówiąc dla mnie OTP to i tak zwykle dwudniowa impreza, bez względu na to, czy drugiego dnia jest jakieś granie czy też nie ;p W Warszawie były mecze koszykówki, były turnieje w innych formatach drugiego dnia (HS-on konkretnie po OTP 2011), był mecz Mołdawia-Polska zremisowany 1-1 jak i też sparingi przy niedojedzonej pizzy-gigant, jak i planszówki.

Dlatego sama ideja dwudniowego święta karcianki bardzo mi odpowiada - trzeba tylko wziąć pod uwagę, że z 10-15 osób może odpaść, szczególnie z grupy Łódź senior oraz grupy Kraków. Straty te mogą być dość dotkliwe dla frekwencji, więc trzeba by zrobić rozeznanie przed takim ruchem.

Ze swojej strony mogę powiedzieć że będę się starał przyjechać na dwa dni, bez względu na to czy turniej potrwa 1 czy 2 - bo na szczęście OTP to nie tylko sam turniej główny smile

Co do rozgrywania turnieju - wydaje mi się, że Swiss 7 BO3 byłby najlepszym systemem w obu rodzajach turniejów - w dwudniowym jedynie można by przyjąć 60 zamiast 50 minut na grę, żeby mniej meczów mogło kończyć się wymuszonymi remisami.

Tako rzekłem,
Adrian

77

(19 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Trudno mi się zgodzić z argumentem że pokemona 170 HP bez weaknessu łatwiej zoneshotować niż Groudona 240 HP z weaknessem na trawę. Pokemonów które to i to łapią na hita jest w zasadzie bardzo podobna liczba, Volcanion EX, Rayquaza EX, mogę potwierdzić że 170 HP łatwiej złapie jakiś Gyarados czy Darkrai, ale Groduona może dorwać Vespiquen. Tak czy siak, ten temat musi poczekać do maja - pomyślałem tylko że pewne uleczenie dwóch Groudonów do cna będzie po prostu mega, szczególnie jeśli rozważa się Super Potiona albo Pokemon Center Lady.

Szczególnie, że Lucario EX łatwym prizem nie był, a również miał misję do spełnienia smile

A z resztą argumentów się zgadzam - szczególnie start takim jednym mógłby być bolesny. A co do wersji aktualnej, jeśli chcesz wykorzystywać Ultra Balla, to można spróbować wrzucić Stevena i Pokemon Center Lady - wbrew pozorom te dwie karty mają bardzo fajną synergię między sobą. No i jak wczoraj rozmawiałęm z Matilolem to okazało się, że Shrine of Memories jest naprawdę dobry - możesz zabić spokojnie Shaymina za 110 i nadal mieć stadion w grze.

78

(19 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Widziałem w necie decklistę która gra 2 Fairy Energy SM i Fairy Drop FCO ale faktycznie to pomysł przez który bardzo ucierpi consistency. Start z Tapu Lele na pewno też nie pomaga - najlepiej by było gdyby można było grać 8 wobbuffetów, wtedy z pewnością znalazłbyś miejsce na 1-2 tapu big_smile

Co do energii złego koloru w tej talii - bardzo podoba mi się Steven ROS. To rozwiązywałoby problem z psychiczną energią (i jakąkolwiek inną), ale oczywiście wymagałoby trochę spadku consistency. Szczerze mówiąc - nie jestem ekspertem od tego które karty są tutaj zrzucalne, a które należą do absolutnego core'a. Może pomoże ktoś inny, kto już trochę tym pograł (Yabol?)

79

(19 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Co do Volcaniona to faktycznie powiem, że najlepszą taktyką jest szybko ładować małego volcaniona trzema energiami i zabijać Wobbuffety. Jeśli zostanie tylko jeden - Escape rope wyrzuca aktywnego Wobbuffeta na ławkę i Primal Groudon wskakuje na aktywa (odwrotnie nie działa z powodu bariery Groudona). Nie mówię że to taktyka zawsze skuteczna, ale na pewno najlepsza. No i najlepiej być gotowym do zaatakowania małym Volciem w Primal Groudona, bo EX nam zawsze spadnie jako pierwszy i nie będziemy w stanie wziąć Groudona na hita.

Fajna talia smile Szczególnie jak wyjdzie Tapu Lele GX - dostępy do jedynek + Atak GX leczący oba primal Groudony do zera + alternatywny attacker bez weaknessu (less likely). Miodnie!

80

(107 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Przesiąść się na Volcaniona i trafić od razu na Greninję, M Mewtwo i Garchompa to niezly chrzest bojowy. Tym bardziej gratuluję wygranej, choć przyznam - nie do końca wszystko rozumiem big_smile

81

(2 odpowiedzi, napisanych Karta dnia)

Ten totalny paraliż przeciwnika to chyba trochę na wyrost - żeby zaatkować Sabeleyem przecież trzeba iść jako drugi, a to znaczy, że nie będzie Vileplume locka w T0, co ma ogromne znaczenie dla przeciwnika. Utrzymywanie na aktywnej pozycji Sableye pozwoli na to na rozstawienie stołu taliom które w zasadzie potrzebują do szczęścia tylko energii - szczególnie, że jedną turę będą miały na to tak czy siak. Na dodatek zabicie tego Sableye to nie kłopot.

To nie oznacza, że pomysł jest zły - Sableye blokuje na przykład hex maniaka. Tyle, że nie zadaje żadnych obrażeń ani nie stwarza żadnych gróźb - gdybym grając na Plumeboxa na aktywie widział tego Sableye zamiast na przykład Bunnelby PCL-2 albo Jolteon EX GEN, odetchnąłbym z ulgą.

Trevenant z kolei zajmie w talii trochę miejsca, więc raczej będzie to talia podobna do Decipluma, a nie do Plumeboxa, który juz jest maksymalnie nabity. Muszę jednak stwierdzić, że ma klasę - podoba mi się, mimo, że ten trawiasty stadion to zaraza. Jest podobny do Garbodora, choć Trev staje się bezużyteczny jeśli rywalowi uda się w pierwszej turze uda się wyrzucić całą wiązankę itemów. Garbodor z kolei ma kłopot w początkowej fazie gry, kiedy tych itemów jest zbyt mało, żeby zabić cokolwiek.

To tylko małe zarysowanie problemów z którymi te karty mogą spotkać się w okresie koniec maja - sierpień, czyli przed rotacją Forest of Giant Plants AOR. Wszystkie trzy mają pewien potencjał - możliwe jest, że któraś z tych kart zawojuje późne regionalsy czerwcowe (albo OTP!) o ile okaże się, że aktualnie dominujący Decidueye GX SM nie wystarcza na nową metę.  Moim skromnym zdaniem po rotacji jedyną kartą która będzie miała szanse się ostać z tego grona będzie Garbodor, więc być może na nim należałoby się skupić analizując karty z nowego dodatku.

82

(2 odpowiedzi, napisanych Pytania związane z zasadami)

Tak, chodzi o dowolnego pokemona. Bez żadnych ograniczeń, może to być również pokemon EX, GX, pokemon BREAK i tak dalej.

83

(29 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Sheffield Regionals, 4-5 marca 2017

    Grałem moją klasyczną rozpiską Volcanionów dopieszczaną wraz z Inumaru jeszcze przed grudniowymi Internationalsami w Londynie. Tym razem wybrałem wariant którym Inu pozamiatał turniej we Wrocłąwiu tydzień wcześniej - wariant z Parallelami, z czterema jedynkami supporterowymi - Pokemon Ranger, Fisherman, Olympia i Delinquent - czyli moja rozpiska z Londynu, -1x Energy Retrieval, +1x Fisherman. Co ciekawe, każda z tych kart wygrała mi kluczowy mecz - czyli sprawdziła się w zupełności.

Runda 1 - Karl F. (Umbreon GX / Eeveelucje AOR / Jolteon EX). - LOSE

    Deck pełen eeveelucji - a przeciwnik mówił, ze to jego pierwszy turniej na żywo w życiu i nawet niektóre zagrania sprawiały mu techniczny problem z zagrywaniem kart. Bardzo chciałem wygrać choć nie lekceważyłem przeciwnika - moim głównym zmartwieniem był Vaporeon AOR, zmieniający mu połowę stołu w wodne stwory, co powodowało że wszystko zabijało mnie na jeden strzał. Niestety w pierwszej grze sprawdził się czarny scenariusz i nie miałem jak drapnąć tego Vaporeona - po wstępnym naładowaniu stołu dostałem pierwszego Lysandra i przegrałem do jednej nagrody na długiej, dokładnie obliczonej wymianie.
    W drugiej grze mój przeciwnik nie miał nic do powiedzenia - rozstawiłem się jak trzeba, pozabijałem eevee, wygrałem w zasadzie do zera.
    Trzecia gra... Dostaliśmy po dwa supportery do ręki i po jednym VS Seekerze. I obaj dead hand. Sprawiedliwie. Tyle, że ja dostałem Lysandra i Delinquenta, a on dwa Professor Kukui. Niestety rozstawił się z tych Kukuiów prędzej niż ja go disruptowałem swoimi supporterami... i pierwsza porażka stała sie faktem! 0-1

Runda 2 - Duncan Dundas (Rainbow Road bez Shayminów) - WIN

    Pan Duncan to typowy przykład zawodnika który pokazuje, że tylko grając do końca, nawet słabo, można minąć setkę innych graczy, którzy po prostu wycofali się z turnieju. Większość jego talii była na full arcie więc sądze, że brak Shaymina EX był świadomym wyborem, żeby nie oddawać łatwych nagród. Niestety grę wcześniej pozamiatał go Matilol więc wiedziałem o tym i bez większych kłopotów wygrałem 2-0, zabijajac Remoraidy kiedy trzeba. 1-1

Runda 3 - ?? (Plumebox) - WIN

    Na takich meczach buduje sie pewność siebie - to był punkt zwrotny tego turnieju. Wygrałem flipa, co najważniejsze - wiem, że jeśli Vileplume wyjdzie w T1 to mam kłopot. Udało mi się rozstawić, gośc nie trafił Vilepluma więc pierwsza gra była łatwa. W przeciwieństwie do drugiej - niestety tu zostałem zamknięty w T0, dostałem dead handa więc poddałem grę. Udało mi się nie pokazać Rangera, co się opłaciło! W trzeciej grze szło jak po grudzie, ale ładowałem się pod item lockiem, switchowałem Volcaniony (nawet za energie!), wyrzucałem z kolejnych sycamorów absolutnie wszystko żeby dokopać się do Pokemon Rangera i trzepnąć Jolteona EX blokującego wszystkie ataki moich basiców za 160, kiedy Volcanion z beltem miał już na sobie 21 counterów. Wygrana szczęśliwa ale zasłużona! 2-1.

Runda 4 - Jack Gregory-Campbell (M Rayquaza EX, 8 miejsce) - LOSE

    Z tym panem miałem okazję spotkać się w Londynie w finale 3-rundowego side eventu na 8 osób, którego wygrałem 2-1. Jestem prawie pewien że obie talie różniły się maksymalnie o jedną kartę w stosunku do tamtego turnieju, więc znaliśmy się jak łyse konie.

    Pierwsza gra stanowiła esencję całej sumy szczęśćia którą można uzyskać grając matchup Volcanion kontra Rayquaza - ja trafiłem w pierwszej turze wszystkie cztery Max Elixiry i po pierwszej turze miałem 5 energii na stole. On za to wyłożył na stół 8 pokemonów, M Rayquazę EX, Double Coloress Energy, Mega Turbo, jeszcze poprawił Lysandrem i sprzedał mi lepę w naładowanego Volcaniona z Fighting Fury Beltem za 240. Uroczo, prawda? Trocheśmy się jeszcze poprzepychali, udało mi się go zamknąć na jednej nagrodzie N'em z Parallelem (zwężając mu stół do 4 pokemonów), ale okazało się, że nawet obrywając po 90 co turę nie miałem środków, żeby pozbierać pozostałe prizy - prędzej bym zginął, nawet umiejętnie się switchując.

    Drugi mecz... był podobny. Tyle, że nie trafiłem 4 elixirów. I gość przez pierwsze 4 tury z rzędu zagrywał Hex Maniaca, który mi trochę przeszkadzał. W zasadzie z pierwszą grą zgadzała sie tylko lepa za 240 od Rayquazy w T1. Dlatego porażka. 2-2

Runda 5 - Alessandro Mauri (Lurantis GX / Solgaego GX) - WIN

Prawdę mówiąc, cieszyłem się że będe mógł trochę odsapnąć, bo byłem już na ostrzu noża - porażka już na tak wczesnym etapie eliminowała mnie z topów, a remis bardzo mocno ograniczał szanse. Na szczęście to taki matchup, że zajęło mi to 15 minut, łącznie z zebraniem warninga od sędziego. 3-2

Runda 6 - ?? (Lurantis GX / Vileplume) - WIN

    Powiecie, że miałem farta bo zielony matchup. I będziecie mieli rację. Tyle, że gość w dwóch pierwszych grach wystawił Vileplume w Turn 0 i Turn 1 - uwierzcie mi, mając 26 itemów w decku nawet czerwony kolor nie powoduje, że gra się komfortowo. 4-2

Runda 7 - Rory Licken (Decidueye GX / Vileplume / Tauros / Lugia)

    W końcu, tematyczny pojedynek, klasyczny dla Volcanionów matchup który powtórzył się - jak sie potem okazało - w finale internationalsów Oceanii tydzień później. Jeśli Decyduje wystawi Vilepluma w T0, ma przewagę! (przypomnę o 26 itemach i Taurosie który czeka z Mad Bull GX, kolory serio przestają mieć znaczenie). I co ciekawe, tak się stało w pierwszej grze - zostałem po prostu roztrzaskany, a w kluczowym momencie przeciwnik pokazał klasę wycofując Taurosa który miał gotowy nokaut przy użyciu Mad Bull GX'em i zaatakował drugim atakiem Decidueye! Dwa Lysandry przywrócone z Discarda i okazało się, że nie jestem już w stanie utrzymać równej walki. 20 minut zajęło mi przegranie pierwszej gry... Prawdę mówiąc niewiele pamiętam ale jakimś szczęśliwym nadludzkim wysiłkiem udało mi się to wyciągnąć - z braku doświadczenia wymyśliłem przy stole ustawienie Volcanion + Volcanion EX float stone + 2 shayminy EX + parallel city zwężajacy w moją stronę i tak grałem, nie wystawiając nic więcej. Trzy minuty przed terminacją twierdza padła! - 5-2.

Runda 8 - Yasin Balela (Jolteon EX / Regice / Glaceon EX, 34 miejsce) - WIN

    Ten bardzo sympatyczny czarnoskóry Brytyjczyk grał interesującym systemem - miał w talii tylko jednego Shaymina EX oraz Unowny AOR, które pozwoliły jednocześnie dobierać karty i discardować się ze stołu, zapewniając, że samotny napastnik blokujący mi ataki nie złapie po drodze żadnego escape rope'a / lysandra. Tyle, że wbrew radom Inumaru nie wyrzuciłem przed turniejem Pokemon Rangera za trzeci stadion - no i w sumie to otwarło mi drogę do zwycięstwa, a jemu dało dość przykre, 34 miejsce - choć do top 32 zabrakło całego remisu, a już nie tylko tie-breakerów. 6-2

Runda 9 - Andreas Dombrowski (Turbo Darkrai EX bez Silent Labów, za to z Puzzle of Time i Reverse Valleyami, 19 miejsce) - DRAW

    To nie tak, że nie sądziłem, że mam przewagę. Bez Silent Labów miałem oczywistą przewagę nad Darkraiami i wiedziałem o tym świetnie... Tyle, że Piterr grał z tym gościem w drugiej rundzie. A opowieść o tym, jak w drugiej turze z pomocą puzzli Andreas trafił tyle elixirów, żeby sprezentować mu donka za 160 zanim ten użył Flash Rayem Jolteona EX była bardzo niepokojąca. A ja już przegrałem w tym sezonie topkę w ostatniej rundzie, kiedy wystarczał mi remis - z Drew Kennetem w Londynie. Żeby nie kusić losu wziąłem jednak remis, drżąc do końca - wiedziałem, że szanse na topkę są ogromne, ale mogą być niepewne. 6-2-1

    I udało się! 31 miejsce, a z całej rzeszy ludzi z wynikiem 6-2-1 jeden wypada z topów (i to z Volcanionem!) Dramat jednego człowieka z 33 miejsca, ale było to podejście ewidentnie od dołu, a różnica tie-brekarów reszty grupy była znaczna. Cóż, trzeba było o tym zapomnieć i przygotować się psychicznie na drugi dzień...

Runda 10 - Jack Culkin (Yveltal/Garbodor/Tauros, 25 miejsce) - DRAW

    Mecz grany na zapasowej transmisji, a że główny stół skończył szybciej, to pokazali widzom kawałek trzeciej gry. Pierwszy mecz poddałem błyskawicznie - gość trafił coin flipa, dograł T2 Garbo + Yveltala Fright Night. Kto kiedykolwiek widział takie ustawienie wie, jak trudno się z niego wykaraskać.

    W drugiej grze trafiłem 3 Max Elixiry w T1 - Yveltale EX mimo dobrego rozstawu i Garbodora w T2 zostały po prostu zdemolowany, a dowodem na to było, że dwa razy mogłem wycofać się płacąc 3 energie. Pełna kontrola meczu.

    W trzeciej grze... gość był prawie martwy. Miałem małego volcaniona, dwa EX"y na ławce, a on tylko Taurosa i nie dograł supportera w pierwszej turze. No to jazda! Steam up, ultra ball, shaymin EX, ładuję dwie energie do exów iiii atak 50.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy dostałem lysandra na Shaymina i dostałem Mad Bull GX, bez zagrywania niczego. 150 i przegrywam dwoma nagrodami, ale donk stoi otworem!
Gram Steam Upa, float stone do aktywa, sycamore iiii nie trafiam elixira! Dogrywam jeszcze Shaymina żeby dobrać kilka kart, ale nic z tego nie ma. Niech będzie, Power Heater Volcaniona za kolejne 50. Mam już dwa volcaniony EX, jeden z 3 a drugi z 2 energiami.

    Wyobraźcie sobie jak poczułem się kiedy gość z zupełnie martwej ręki stopdeckował trubbisha, dograł go, podłozył mu float stone'a, po czym... VS Seeker na Lysandra na drugiego Shaymina, Rage za 120 i przegrywam już 0-4. A marzenia o donku prysły.

    Naukowcy nie sa pewni jakim cudem urwałem w tej grze remis mając jeszcze 10 minut do końca meczu od stanu 0-4, ale pamiętam że przy Yveltalu fright night który obił mi dwa volcaniony EX za 120 musiałem trafić ostatniego elixira, żeby zabić tego frigt nighta z 'małego' volcaniona żeby oddać 1, a nie 2 nagrody - później poszukałem szczęścia Lysandrując trochę rzeczy, uniemożliwiając zebranie ostatniej nagrody. To był naprawdę ciężki remis... 6-2-2

Runda 11 - Artur Rosiński (Turbo Darkrai, 16 miejsce) - WIN

    To był naprawdę trudny mecz. I niewiele z niego pamiętam.

    Tylko migawki - trafienie kilku elixirów w pierwszej grze, idealne przebijanie silent labów parallelami, które umożliwiało mi 'pełne' nokauty na darkraiach po 3 steam upach, a na początku drugiej gry zrzutka Artura do 3 kart (niewymuszona, bo na stół jako ostatni zleciał exp share) po czym dramatyczny Delinquent zostawił go z pustą ręką. Artur deaddrawuje pierwszą świeżą kartę, później już się rozstawił, ale to było zbyt późno. Naprawdę ogromna szkoda, szczególnie, że zabrałem Arturowi punkty, utrudniłem mu wejście do top 8, przy czym sam uwierzyłem po tej grze w swoje marzenia, a potem... przeczytacie. 7-2-2.

Runda 12 - Jake Arnold (M Mewtwo EX, 27 miejsce) - WIN.

    Przysięgam, to był jedyny gość na którego nie miałem najmniejszej ochoty trafić. M Mewtwo to najgorszy matchup Volcaniona i chyba nawet na Gyaradosa mam więcej pomysłów jak wygrać, bo może się zawiesić. Choć Medhi Hafi najpewniej jest innego zdania.

    W pierwszej grze gość miał taki dead draw że musiał mnie bić Espeonem. I dzięki wszystkim Amerykańskim prosom którzy zaczęli grać w M Mewtwo EX 2-1 Garbodora i 1-1 Espeona, bo te trzy karty z 'klasycznej' listy zrobiły różnicę - po wylysandrowaniu jednego garbo nie było już jak postawić drugiego.

    Drugi mecz to było coś niesamowitego. T0 Mewtwo, DCE, pass. Ja trafiam 2 elixiry i biję za 130! W odpowiedzi Mewtwo Spirit Link, M Mewtwo EX,  druga DCE i dostaję za 220!! wystawiam małego volcaniona, kopię przez pół decku i nadludzkim wysiłkiem wyciskam dwa Steam Upy - idealnie, żeby zebrać dodatkowe 80 obrażeń. Drugiego Mewtwo już nie uświadczyłem, bo kopiąc po drugie DCE gość wyrzucił drugiego... a trzeci się sprizował, wraz z Super Rodem. Przerażający poziom pecha, ale inaczej z M Mewtwo po prostu wygrać się nie dało 8-2-2 i otwiera się droga do top 8! Jedno zwycięstwo i mamy to!

    Na drodze stanęli mi jednak dwaj rywale którzy zaszli w tym turnieju wyżej ode mnie...

Ciekawostka: Gość miał na tym turnieju cztery porażki - w tym dwie z Arturem i jedną ze mną. Polaków chyba zapamięta!

Runda 13 - Fabien Pujol (Vileplumebox, 4 miejsce) - LOSE

    Przysięgam, do tego meczu sądziłem, że Volcanionem z Pokemon Rangerem i Olympią mam z Plumeboxem przewagę. Tyle, że nigdy nie grałem z dobrym Plumeboxem - do tego momentu.
    Początek szedł dobrze. Co prawda wystawiłem trochę dużo Volcanionów EX bez float stonów i zostałem zamknięty Vileplumem, ale miałem aktywnego małego Volcaniona, więc było dobrze. Gość zrzucił dwa Lysandry więc mogłem grać bardzo liberalnie. Wykopałem nawet Pokemon Rangera, łamiąc Flash Raya Jolteona EX i wychodząc na prowadzenie 4-3.

    Poczułem, że coś jest nie tak dopiero, jak na stół spadł Bunnelby PLC... i trzeci Lysandre. Skontrowałem go jeszcze Olympią, ale Bunnelby zdążył już wtasować dwa kolejne Lysandry do talii. No i poza tym... Na stole pojawił się drugi Bunnelby (??).
    To już niestety był dramat. Dostałem Lysandre w nieuzbrojonego Volcaniona i Bunnelby po prostu mnie zdeckował. Druga gra była juz bardziej konserwatywna, ale nie miałem dostępu do Pokemon Rangera i Jolteon EX zrobił robotę 7-3-2.

    Wiedziałem że zwycięstwo daje mgliste szanse na top 8 - jedna osoba z wynikiem 8-3-2 powinna to zrobić przy dobrych tie-breakerach. W gruncie rzeczy mój tie-breaker nie był najlepszy, choć po wygranej z Fabienem ściągałbym kogoś z totalnego topu, co wystrzeliwało moje małe punkty do góry, z dużą szansą na remis w samym meczu. Było, minęło. Remis w ostatniej rundzie również był dobry - spore szanse na top 16 i 250 dolarów nagrody.

    Niestety, los nie był dla mnie łaskawy.

Runda 14 - Steffen Eriksen - (M Rayquaza EX - 7 miejsce).

    Autentycznie chciało mi się płakać. Trafiłem na europejską legendę - co prawda ograłem Simona Eriksena w Londynie i zremisowałem z Jesperem (też Eriksenem) w Dortmundzie, ale to był zupełnie inny poziom. Steffen, szalenie sympatyczny ale ogarnięty żądzą wygranej chłopak od razu odrzucił propozycję remisową i przeszedł do natarcia. To znaczy, tradycyjnej lepy za 240 w T1. Pierwszy mecz rzecz jasna nie był za dobry, choć znowu na chwilę zatrzymałem quazę manewrem N + Parallel City w końcówce, to nie na dość długo.

    Drugi mecz to było lekkie zacięcie się talii Steffena (dosłownie na jedną turę - zaczął Hoopą EX) i mój festiwal Max Elixirów. Mogłem spokojnie zabić obie M Rayquazy EX za 220 Volcanionami EX, co na 13 minut przed terminacją zostawiało sprawę otwartą - było 1-1 w meczu.

    Mój jęk po otrzymaniu rozdania w trzeciej turze słyszał nawet Bulbinek stojący trzy metry za mną - dostałem małego volcaniona, jakiś niezrzucalny szrot i dwa Shayminy EX, żeby zagrać oba po jedną kartę. No i tak się ten mecz skończył - z łatwością zginął najpierw mały Volcanion, potem oba Shayminy.  7-4-2.

    Chciałem się autentycznie rozpłakać - jak skończyłem pierwszy mecz, tak skończyłem ostatni - totalnym dead handem.  Okazało się później, że i Fabien Puyol i Steffen Eriksen wywindowali się do top 8. Po dyskwalifikacji Charlesa Bartona, awans do top 8 uzyskał również Jack Gregory-Campbell, co powoduje, że na całym turnieju pozamiatali mnie trzej zawodnicy z top 8 + pewien amator-miłośnik PTCG który grał pierwszy turniej w życiu. Takie już to moje szczęście!

    Być może jeszcze kiedyś będzie dane mi zagrać jeszcze lepiej, szczególnie, że Volcanion aktualnie przeżywa złote czasy - a w przeciwieństwie do wszystkich którzy będą teraz tę talię składać, mam ogromny bagaż doświadczeni w wygrywaniu i przegrywaniu. Oby to przyniosło przewagę w mirrorach których spodziewam się trochę mieć!

Na pocieszenie - 20 miejsce i booster box z Sun and Moon. Chętnych po niego zapraszam na priv, jeszcze go nie odpakowałem, a chyba i z chęcią się go pozbędę w przystępnej cenie smile

Dzięki za przeczytanie,
Adrian

84

(52 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Jedynie OTP 2009 było w formacie innym niż standard - w unlimited - w czasach kiedy nie istniały jeszcze uberdonki w T1. Jeden z mniej trafionych pomysłów, ale karcianka byłą w takiej zapaści, ze do standardu nie uzbieralibyśmy nawet tych 13 osób które przyjechały na turniej bez ograniczeń formatowych.

Kolejne OTP, w 2010 roku było w formacie mieszanym - albo OD setu Diamond and Pearl, albo DO niego, wyłączając go (tylko seria EX) w jednej talii. Pozwoliło to zagrać wielu graczom bez nowych kart, ale jak dla mnie, to też był pomysł daleki od optymalnego.

85

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Raport z Wrocławia, 2 marca 2017

1. Inumaru 4-0 (Volcanion)
2. Piterr 3-1 (Jolteon EX / Tauros GX / Garbodor)
3. Adriank1 3-1 (Volcanion)
4. Sebek 2-1-1 (Rainbow Road)
5. Nataku 2-2 (Yveltal/Tauros/Garbodor)
6. Bulbinek 1-2-1 (Yveltal/Tauros/Garbodor)
7. Adam 1-2-1 (Raichu/Golbat/Pyukumuku)
8. Kacper M 1-3 (M Alakazam EX)
9. Kacper S 1-3 (Lurantis/Vileplume)
10. Grzesiek 0-3-1 (Golduck)

Rundy i Raporty - wkrótce. Jutro do Sheffield, więc dobry prognostyk przed wyjazdem smile

86

(421 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Obowiązkowy raport zwycięzcy z Lig Szalonż, 25.02.2017

To był ciekawy turniej. Na początku miałem wspaniałych gospodarzy - Karsa z Velfą, później poszliśmy na turniej gdzie dołączyła reszta. Sympatyczna grupa z Łodzi, silna ekipa z Wrocławia, rzecz jasna miejscowi... no i ja. Piekielnie ciekawa stawka, nawet nie ukrywam. Nawet McLer nas odwiedził!

Krótko po zapisach przyszedł czas na pierwszy meczyk - 18 osób, ale 4 seniorów, więc tylko 4 rundy (liczył się limit dla 14 mastersów). Wybrałem swoją ulubioną talię w tym sezonie - Volcanion STS / Volcanion EX STS z dodatkiem Flareon EX GEN.

Runda 1: Kakel (M Gardevoir EX (głównie Brilliant Arrow) / Tauros GX)

Pierwsza gra miała coś z paraolimpiady - wspaniała batalia, ale po dwóch obustronnie przestrzelonych Max Elixirach (razem 4) przy 11 energiach pozostałych w decku coś nas pękło. Szczęśliwie szybciej się rozstawiłem i nie pozwalałem  na nagromadzenie energii na stole. Tauros GX okazał sie być statystą - obijałem go leciutko dla power heatera, a głównych rywali eliminowałem z ławki.

W drugiej grze Elixiry zaczęły działać - Kakel podłożył fairy energię do Xerneasa XY, ale oberwał za 130 ze Stream Artillery po dwóch trafionych elixirach w T1. Później miałem dużo więcej swobody, więc wjechałem aggro Flareonem EX.

Runda 2: McSzuwacz (M Alakazam EX) 

Pierwsza gra była nadzwyczaj niepokojąca - po prostu dostałem martwą łapę i nie umiałem z niej wyjść przez 3 tury, jedynie podkładając energie. W końcu coś się ruszyło, ale moja sytuacja nie była zbyt dobra - McSzuwacz przygotował wszystkie nokauty bez wysiłku. Na szczęście stopdeckowałem Parallel City, zrzucając ze swojej ławki dwa najbardziej obite pokemony. Flareon EX zaczął zbierać energie z pozostałych kandydatów do nokautu, a N nie pozwolił zrobić mu krzywdy. Grę uratował Faded Town, którego wtechowałem specjalnie na ten turniej.

Druga gra wyglądała już normalnie - dałem sobie poobijać trochę pokemonów, wjechałem zdrowym Flareonem który szybciutko pozbierał energie ze stołu i kasował wszystko.

Runda 3: Augustyn (Turbo Darkrai)

W pierwszej grze z Augustynem scenariusz podobny - nie miałem w ręku totalnie absolutnie nic. Pierwsze trzy tury podkładałem energie do Flareona ręcznie, a później rzuciłem Lysandre na Shaymina żeby nie zostać z nagrodami z tyłu. Te prizy trochę mnie rozruszały ale Augustyn miał przewagę. Na szczęście pierwszego Super Roda dostał z czwartej nagrody, która od razu została zN'owana do decka. Przy 11 energiach na polu/ w discardzie rzuciłem desperackiego Lysandra na Shaymina EX. Udało się! Dwunasta energia była w pozostałych dwóch nagrodach, a Shaymin utknął na aktywie. Błyskawicznie odnowiłem stół, zabijając tego Shaymina na grę.

Nie jestem nawet w stanie powiedzieć jak przebiegała druga gra. Pamimętam tylko, że trzy Volcaniony EX z energiami wyszły na stół tak szybko, że sam byłem zdziwiony. Augi nie miał zbyt wiele do powiedzenia - trzy stadiony do zbijania Silent Labów dobrze zdały egzamin.

Runda 4 - Seba (Carbink / Marowak BREAK)

Idea pochodzi ze starej talii z Donphan PS - Marowak BKT cofa się na ławkę i podmienia za Carbink FCO-2. Marowak BREAK BKT jako dobijarka. Bardzo sprytne, naprawdę!
Niestety grając dwa Fighting Fury Belt BKP mogę niewielkim kosztem uderzyć małym volcanionem za 90 w Carbinka, a Marowak nie stanowi wiekszego zagrożenia. Trzeba było tylko pamiętać, żeby brejka zabić dużym, a carbinka małym.

W pierwszej grze byłem bez supportera dobierającego, ale z 3 energiami i lysandrem w ręku. Dograłem Steam Upa, podłożyłem jedną energie, potem drugą... i jaka była moja konsternacja kiedy w T3 zorientowałem się, że nadal nie mam nic, ale trzecia energia w połączeniu z Lysandrem zabiłaby jedynego napastnika rywala... który po prostu mnie zdonkował. Niebywałe!

Na szczęście dwie kolejne gry przebiegały już według scenariusza nakreślonego wyżej, co pozwoliło mi wygrać turniej z kompletem zwycięstw.

Z nagród wziąłem Gumshoosa GX full art i parę podstawowych trainerów typu switch - całkiem miła nagroda smile


Dziękuję absolutnie wszystkim których spotkałem tego dnia, szczególnie Karsowi za sprawne przeprowadzenie turnieju. Mam nadzieję że zdobyte doświadzcenie pomoże w weekend w Anglii smile Do zobaczenia egejn!

87

(6 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Epilog:

Myślałem, że dwóch ostatnich ziomków ósmej i dziewiątej rundy po plejadzie gwiazd we wcześniejszych z Londynu to były jakieś mniej lub bardziej randomy.

Cóż...


http://ptcg.eu/forum/extensions/om_images/img/58b32eb62bc39/image.png
...
...
...
http://ptcg.eu/forum/extensions/om_images/img/58b32eb62bc39/2_image.png

Drugi screen - chodzi o pierwsze regionalsy w Phoenix we wrześniu, w expanded. Ale Greninja zmienia tylko Computer Searcha, więc Drew Kennet deck miał ograny...

Szymek Eriksen i Tristan Wagner grali wcześniej 'tylko' na dwóch worldsach, więc to cienkie bolki.

Dlatego pocieszam się przed piątkowym wyjazdem do Sheffield - gorszego młynu w Anglii już nie trafię...

88

(52 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

arturomod napisał/a:

Moim zdaniem OTP można zrobić jako LC z pre-zapisami. Wtedy każdy grający w Polsce będzie miał okazje zapisać się wcześniej, a limit miejsc będzie i tak ze względu na ograniczoną pojemność sali.

Pomysł dobry, ale chyba nie do końca to tak działa. Sądzę, że jeśli turniej ma pre-zapisy, to muszą być ogłoszone oficjalnie. Inaczej TPCI zjadłoby organizatora za to, że ogranicza turniej dla wybranych (w sumie nie zdziwiłbym się jakby wszyscy tak robili, gdyby się dało - prezapisy na osiem osób, a siedem podstawionych). Myślę, że następnego League Cupa sklep by już nie dostał.

Druga sprawa - liczba rund. Gdyby na turniej nie uzbierało się 32 osoby, zostajemy z max pięcioma rundami. I odwrotnie - jeśli byłoby ponad 64, musielibyśmy zagrać siedem. Wątpię, żeby możliwość obsunięcia się turnieju o 2 godziny w tę lub wewtę zachęcała ludzi z całej Polski do przyjazdu, bo często pociągi są na styk.

Panowie i panie - jak dla mnie męska decyzja. Albo robimy League Cupa w ramach OTP i nadziewamy się na paru zagraniczniaków, albo nie sankcjonujemy OTP lub robimy jakiś League Challenge w ramach niego (na to nikt nie przyjedzie). Jasne, że są inne 'plejsy' i można kombinować, ale nie wiem czy się nam to opłaca, skoro dopiero dostaliśmy coś na co tyle czekaliśmy.

89

(52 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Ciekawie się to zapowiada smile Choć faktycznie wolałbym, żeby na OTP wstęp mieli tylko Polacy, jak to bywało zwyczajowo (no, chyba, że ktoś zza granicy jest zameldowany od wielu lat i włada naszym językiem, ale zaskakująco - nigdy nie było takiego przypadku).

Katowice dadzą tym razem szansę innym smile Nie sądzę, żebyśmy znaleźli czas się bezpośrednio tym zajmować - ale zawsze służę radą, a jak czas pozwoli na przyjechanie wcześniej - wszelką fizyczną pomocą.

90

(14 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Ciekawa rzecz z tymi turniejami smile Gratuluję Ci serdecznie, dobry wynik Szymon!

Czy coś wiadomo już o lutowej edycji? Można się gdzieś zapisać? Spodziewam sie, że limit miejsc może być już wyczerpany, ale jak nie teraz to za miesiąc chciałbym spróbować smile

91

(421 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

To był ciekawy turniej smile MAmy tylko sprzeczne relacje - słyszałem, że Golducki tną się strasznie, a tu widzę, że wyniki zrobiły. @Kakel, Velfa - powiecie parę słów o swoich deckach? Może być w odpowiednim temacie, jeśli nie tu smile

92

(18 odpowiedzi, napisanych Ciekawostki i artykuły)

Kars napisał/a:
+ pokaż spoiler

6. Tsareena
Dlaczego: W tym momencie nikt jeszcze nie wpadł na to, jak wycisnąć z tej karty 100% możliwości, ale to wkrótce nastąpi.

+ pokaż spoiler

Oby przed rotacją Forest of Giant Plants AOR smile Ale grałem na Aggron DGE, więc szanuję... tylko kurka, jak ostatnio N'uję przeciwników, to tak błyskawicznie wychodzą z dead handa, że aż boli. Brakuje mi w standardzie Trick Shovel FLF do kontroli topdecku przeciwnika. Ale przecież w Expanded to może robić miazgę, z Sableye DEX.

Panowie, ten Eevee jest naprawdę genialny - jeśli znaleźliście w zestawieniu miejsce dla Golducka i Arquanida, to chociaż znajdźcie mu honorowe miejsce na końcu listy ;p niestety abilitka trochę się osłabiła przez lata (vide słowo 'basic'), ale nadal jest bardzo silna.

93

(18 odpowiedzi, napisanych Ciekawostki i artykuły)

1. Eevee (Energy Evolution)
2. Lurantis GX
3. Alolan Muk
4. Tauros GX
5. Professor Kukui
6. Nest Ball
7. Umbreon GX
8. Oranguru
9. Dragonair
10.Espeon GX

Nagroda publiczności: Golduck

94

(59 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Turniej w Galerii Katowickiej, 29 stycznia 2016:

1. Matilol 3-1 (Yveltal/ Garbodor/ Tauros GX)
2. Lesiu 3-1 (M Rayquaza EX)
3. Adriank1 2-2 (Volcanion)
4. Lokolin 2-2 (Yveltal / Zoroark / Tauros GX)
5. Kosiarz 0-4 (M Glalie EX / Zebstrika)
------------------------------------------
6. Dawid 0-0 (Greninja)
7. Kolega numer 2 0-0

Mieliśmy poza klasyfikacją dwójkę chłopaków którzy dopiero wchodzili w arkana i sparowali, ale karty znali świetnie - wnioskuję, że w PTCGO. Tak trzymać, zapraszamy znowu!

Zabawne, że wszystkim udało się oklikać Kosiarza, który zagrał tak genialną antymetą, że lepiej w sumie się trafić nie dało tongue Zebstrika na Lokolina, Lesia i Matilola, Glalie na mnie. Na szczęście udało mi się coś zabić jako pierwszemu, a potem utrzymywać wymiany do końca, co pozwoliło mi wygrać o włos.

Lesiowi pomógł professor kukui - dwa razy podniósł obrażenia do magicznego numerku. Zabijaliśmy sobie coś od T1, jak to Volcanion na Quazę - ja mu shaymina, on mi małego volcaniona, ja jeszcze coś małego, on mi volcaniona EX'a, ja quazę, on mi drugiego volcaniona POPRZEDZONEGO N'EM na 1, miałem piłkę meczową ale dostałem z topa crap. Jeśli karcianka to tenis ziemny, to ta gra była jak ping pong - po 4 turach było już 6-5 dla Lesia.

Tego samego manewru spróbował Lokolin, ale na szczęście wyratowałem się Trainer's mailem z topa - Lysandre był jako czwarty z kolei. Chwile grozy z korzyścią dla mnie.

Z Matilolem podobnie jak z Pramawatem w Londynie - wyszedłem na prowadzenie 3-0, ale później duet Garbodor/Yveltal EX odciął mi prąd. Tak to jest, jak zabijesz naładowanego yveltala zamiast garbo, wygrasz bitwę ale przegrasz wojnę.

W nagrodach: 1 boosterek z evolutions do drafta. Electrode reverse holo i Dewgong.

Do następnego razu smile

Kto jeszcze nie wie - jutro (niedziela) spotykamy się w Galerii Katowickiej od 12 nad foodcourtem (restauracje i lokale gastronomiczne).

Proxy dopuszczalne - byle estetyczne (np. druk). Zapraszamy smile

96

(1 odpowiedzi, napisanych Ciekawostki i artykuły)

W sumie zyskać trochę mobilności zawsze spoko. Chociaż nadal potrzeba elektrycznego aktywatora, żeby ją przesuwać potem po stole - może linia 3-2, żeby aktywować to Voltorbem?

Dobry odcinek smile Choć sądziłem, że nie załapię się do zestawienia ;p świetna robota

Dodatkowa ciekawostka o Bartim: zagrał Dwa mecze w życiu talią na Pyroar FLF (oba turniejowe) i zrobił tym top 2 w Mediolanie. Tak się składa, że na top8 była zamiana ze standardu do expanded - Barti wiedział, że w ćwierćfinale zagra z basicowym deckiem (plazma?), a półfinał wygrał walkowerem big_smile

Edit: Barti jeszcze zagrał jeden turniej w Berlinie Pyroarem, RIP ciekawostka.

98

(2 odpowiedzi, napisanych Karciane zagadki)

Muszę Ci powiedzieć Kakel, że to jedna z najlepszych zagadek ostatnich miesięcy. Szacuneczek za nią, wbiła mnie w fotel.

+ pokaż spoiler

Gdybym skojarzył z miejsca jak z rok temu śmiałeś się z walczącego pokemona z weaknessem na metal, to pewnie rozwiązanie tej zagadki przyszłoby mi dużo szybciej smile

99

(6 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Małe marzenia czasem się spełniają.
Później małe marzenia zmieniają się w duże, które również czasem się spełniają.
A czasami czujesz, że siadasz do stołu i wszystko się nie liczy. Siadasz, żeby zatłuc. Masz niekorzystny matchup? Przeciwnik ma X-0? Nieważne. Idziesz po to, żeby zabić.

Opowiem wam o moim małym marzeniu, które zamieniło się w wielkie, ale w ostatnim momencie umarło śmiercią tragiczną. I zamieniło się w ambicję, która może jeszcze zaprocentuje. Opowiem wam, jak przez chwilę biłem się jak równy z równym z najlepszymi graczami PTCG na świecie.

London International Championships - mistrzostwa międzynarodowe w Europie, 10-11 grudnia 2016

Podróż do Londynu była całkiem męcząca. Dla Inumaru zdecydowaliśmy sie odebrać jego talię z Katowic, bo zapomniał zabrać jej do Anglii. W efekcie ruszyliśmy z Matilolem plus minus o 12:00, a na sali gry zjawiliśmy się o 20:30 dzień przed turniejem. Propsy dla Yabola - gdyby nie on, chyba byśmy tam zginęli.

Sądziłem, decklista Inumaru jest identyczna z moją, bo budowaliśmy ją razem - ale się pomyliłem. Przez cały miesiąc tak sądziłem, ale okazało się, że była jedna zabawna różnica.

Oto czym grałem:

+ pokaż spoiler

4x Volcanion EX
3x Volcanion STS
2x Shaymin EX
1x Hoopa EX

12x Fire Energy

4x Professor Sycamore
2x N
2x Lysandre
1x Pokemon Ranger
1x Olympia

2x Parallel City

4x Ultra Ball
4x Max Elixir
4x Trainers' Mail
4x Energy Retrieval
4x VS Seeker
2x Escape Rope
2x Float Stone
2x Fighting Fury Belt

Różnica o której mówiłem, tkwi w Fishermanie - Inu i większość prosów uważa go za stapla, a ja wolę czwartego retrievala i ciągłe trzymanie w szachu rywali za pomocą Lysandra. Dobry gracz i tak nie pozwoli na 'bursta' za 220 w ostatniej turze gry - zazwyczaj nie ma już Volcanionów żeby go odpalić. Zamiast tego wybrałem Olympię która zapewniała dodatkową mobilność na Yveltala, oraz Pokemon Rangera, który pomagał na wszystkie locki.

Do pierwszej rundy turnieju siadłem z małym niepokojem, bo...

Runda 1: Michał Augustyn (Polska, Rainbow Road, 5-3-1)

Dlaczego na 500 ludzi muszę siadać do chłopa z którym trenowałem do 2 w nocy w dzień turnieju? Matchup z Rainbow Roadem bardzo się różni zależnie od konkretnych buildów, ale jedno powtarzałem sobie jak mantrę - 'Parallel City, N, Volcanic Heat' - jak modlitwę, żeby tylko nie stracić głowy i nawet przegrywając 2-3 prizami wyratować się tym manewrem przygotowanym jeszcze długo przed turniejem na Rayquazy i Xerneasy.

Pierwsza gra to martwy dociąg w zasadzie obu stron. Problem w tym, że kiedy Michał dobrał N'a, ja wyszedłem z niego na prostą, a on nie. A kiedy już wychodził na równo - Parallel City, N, Volcanic Heat. I było poskładane.

W drugiej grze moim najsilniejszym pokemonem była Hoopa EX, co bez psychicznych energii oznaczało przejście do 3 gry. Nadal było dużo czasu.

Znowu obaj dobieraliśmy bardzo źle, a Michał pierwszy rozłożył się, choć skromnie - naładowany Xerneas, Xerneas na ławce i Joltik. Dość powiedzieć, że zamiast zabić breakiem mojego volcaniona STS na dwa strzały, wybrał retreat, co było najlepszą opcją. Odetchnąłem - pierwszy wystawiłem się na stół i mogłem dopisać do rachunku 1-0-0. Michał znowu nie zaczął dobrze turnieju.

Runda 2: Jari Laakko (Finlandia, Volcanion, 5-2-2)

Kolejny mecz z gościem, którego być może nawet wyrzuciłem z top 32. Typowy mirror Volcanionów, tyle, że ja wiedziałem jak go grać, a on nie.

W pierwszej grze trafiłem wszystkie elixiry umiejętnie skracając wcześniej deck, więc pozamiatałem stół Volcanionami EX nawet bez ładowania się małym. Urzekł mnie jego naładowany Salamence EX promo który przy pełnym stole u mnie atakuje za 260... Ale skróciłem dwa exy Parallelem. Nawet z beltem żaden Volcanion EX nie był zagrożony.

Ta groteska znalazła swój finał w drugiej grze, kiedy najpierw Jari przestrzelił 3 Elixiry, a przy stanie 4-0 dla mnie wystawił naładowanego Salama przy Parallelu odwróconym w moją stronę... i zaczął liczyć obrażenia. 10 + (3x50) + 10 z belta to nadal nie 170 - przeciwnik poddał sie, życząc mi z lekkim rozczarowaniem powodzenia.

Runda 3: Israel Sosa (Stany Zjednoczone, Yveltal/Garbodor, 9-4-1)

Israel Sosa, zwycięzca trzech Regionalsów w zeszłym sezonie w USA. Tylko kilka osób na świecie było zdolnych do takiego wyczynu, a Israel to prawdopodobnie jedyna osoba, która dokonała tego w Stanach. Tak czy siak - twardy przeciwnik.

Pierwszy mecz rozpocząłem bardzo niekonwencjonalnie. Israel oczywiście zastosował najlepszą strategię - zablokował coś na aktywie Yveltalem z Fright Nightem i uderzył Pitch-Black Spearem za 60+60 w bench.  Ja niestrudzony zrezygnowałem z klasycznej taktyki na rzecz.... Kopania się po max elixiry. Trafiłem trzy, wycofałem się Olympią i zabilem Yveltala za 130, poprawiając później jeszcze w Garbodora. 

Drugi mecz był bardzo podobny - tyle, że przeciwnik bronił się pojedynczym Yveltalem EX, który nie zdążył skontrować. Bez Garbodora z toolem na stole udało się go szybko zabić, mimo podłożonego Fighting Fury Belta. 3-0-0!


Runda 4: Simon Eriksen (Dania, Yveltal/Garbodor, 5-3-1)

Simon to trzeci z braci Eriksenów, obok aktualnego mistrza świata seniorsów - Jespera, oraz bardziej znanego brata, Steffena. Simon jednak na arenie międzynarodowej również jest całkiem rozpoznawalny, więc wiadomo było, że nie będzie łatwo.

Pierwszy mecz przegrałem. Zostałem roztrzaskany w niemal klasyczny sposób, Yveltal Fright Night + Garbodor z toolem w drugiej turze. A jak już nadgryzł wszystko po 60, zabijał Yveltalami EX z dwoma energiami to, co akurat atakowało. Modelowy mecz.

W drugiej grze się odgryzłem - roztrzaskałem jednego Trubbisha, potem drugiego Lysandrując dziko i ładując Power Heaterem dwa Volcaniony. Bez ability locka Simon nie miał już zadnych szans, bo wszystko spadało mu na raz.

Trzeci mecz był bardzo dramatyczny - Simon zaczął, ale przestrzelił wszystkie cztery Max Elixiry w pierwszych trzech turach. Lock nawet wszedł, Yveltal Fright Night i Garbodor z Toolem - ale bez energii na ławce było bardzo na styku. Odwróciłem sobie umiejętnie Parallel City zrzucając nim Volcaniona EX z Fighting Fury Beltem i 18 counterkami na sobie. Drugiego podleczyłem Olympią i Simonowi zabrakło tych 30 obrażeń żeby wygrać. 4-0-0.

Runda 5: Tristan Wagner (Holandia, Zygarde/Vileplume, 7-6-1)

Osiemnasty zawodnik poprzednich regionalsów w Dortmundzie i pojedynek na pierwszym stole w Londynie. Mimo swojego kontrolnego charakteru mecz był nadzwyczaj interesujący - chociaż jednostronny. Niestety Vileplume lock siadł w obu przypadkach w pierwszej turze gry. Co prawda w obu miałem jedną turę gry i paliłem w niej absolutnie wszystkie itemy, a później VS Seekerami cofałem do ręki lysandry i pokemon rangera. Dzięki temu wyszedłem nawet w pierwszej grze na prowadzenie - kosztem jednego volcaniona STS zabiłem dwa Vileplumy! Po skończonym locku niestety pojawił się problem - nie mogłem zabić Zygarde EX z Fighting Fury Beltem (230 HP), bo... moje belty podłożyłem do Volcanionów STS, żeby zbić Oddisha. Mój maksymalny damage output wynosił 220, a on w międzyczasie zasłaniał się carbinkiem z safeguardem.

Dwukrotnie przygotowałem sobie na około strategię zabicia tego Zygarde EX na dwa razy - ale dwukrotnie dostałem N'a w połowie manewru i niestety moja ręka nie pozwoliła na jego dokończenie. Mogłem jeszcze wyrównać w drugiej grze, ale decydujący elixir przy 7 kartach w decku zostawił jedyną energię dokładnie na spodzie... 4-1-0.

Runda 6: Takuya Yoneda (Japonia, Rainbow Road, 6-3-0).

Mistrz świata seniorsów 2004.
Top 8 mistrzostw świata 2006 (już w mastersach)
Top 16 mistrzostw świata 2007
Top 16 mistrzostw świata 2010
Top 8 mistrzostw świata 2013

I weź tu z takim graj. Szczególnie, że go nie ma.

Czekam minutę, pięć, dziesięć, piętnaście... I mam czekać dalej. Niedoinformowani sędziowie chcą mnie wyrzucać z 13 stołu za rozpraszanie innych graczy... A ja czekam.

Po 29 minutach pojawia się mistrz Yoneda i Head Judge, który mówi, że Takyua miał deck złożony w połowie z japońskich i w połowie z angielskich kart, co było niedozwolone. W te 29 minut zmienił cały deck na... japoński, bo to jego narodowy język. A więc grałem z deckiem 'szlaczkowanym'.

Dostałem game wina, ale również 29 minut ekstra - więc prowadziłem 'za darmo', ale równie dobrze mogłem mecz przegrać 0-2 albo zremisować 0-1. Inne wyniki premiowały mnie, ale nie było miejsca na błąd.

Gość zaczął strasznie agresywnie. Trafiał wszystkie elixiry, rozłożył się na sky-fieldzie i zabił Volcaniona STS. Ja skontrowałem Parallel City i ładowałem się cierpliwie. Drugi Sky-field, Dragonite EX i drugi nokaut! 3-0 dla Takyui i robi się bardzo groźnie, bo ręce mam jak z waty a stół nieciekawy.

Na szczęście powtórzyłem swoją mantrę - Parallel City, N, Volcanic Heat i mamy to! 3-5, 3-3, 3-2, zupełnie bez żadnej kontry! Volcanion EX ginie, ale ja zabijam ostatniego Xerneasa i robi się 1-1 w nagrodach. Takuya próbuje jeszcze heroicznego ruchu! Trzeci sky-field, Brock's Grit, Dragonite EX, w zasadzie odnawia cały stół... Tylko, że ostatni elixir trafia dopiero drugą fairy, więc do skasowania mnie brakuje jednej tury, jednej energii. Pokemon Ranger i wygrywam! 5-1-0.

Runda 7: Michael Pramawat (Stany Zjednoczone, Yveltal/Garbodor, 10-3-1 - zwycięzca turnieju).

Tym razem rywal trochę mniej utytułowany - 'tylko' wicemistrz świata 2010 i top 8 mistrzostw świata 2012.  No i, się okazało, zwycięzca internationalsów w Londynie.

Tu już zaczęło dopadać mnie zmęczenie. Pierwszy mecz identyczny jak z Eriksenem. Jeśli Yveltal Fright Night sie naładuje w dwie tury, wtóruje mu Garbodor z toolem i ma jeszcze Fighting Fury Belta, naprawdę nie mam pojęcia od której strony Volcaniona ma to rozmontować.

Drugi mecz agresywniej - zabiłem Trubbisha i zaraz potem Yveltala Fright Night. Pramawat ładował drugiego Fright Nighta który akurat był niegroźny i Yveltala EX na decydujacy zwrot.

Tutaj popełniłem pierwszy missplay w turnieju - prowadząc 2-0 wyciągnąłem z discardu Lysandra VS Seekerem, przeoczając Fighting Fury Belta przy Yveltalu EX. Brakuje jednej energii do zabicia tego Yveltala, więc próbuję się ratować wyciągając Shaymina EX. W zasadzie nawet pięcioletnie dziecko w amoku by tak nie zagrało - mogłem zabić Garbodora bez toola albo Yveltala fright night z energią. Po wyjściu na 4-0 Fright Night z beltem i Garbodorem ustawił grę i skasował mnie już bez straty nagrody... 5-2-0.

Runda 8: Tamao Cameron (Wielka Brytania, Yveltal/Garbodor, 5-4-0)

Sytuacja nie jest ciekawa. Nie mogę przegrać gry. Myślę, czy nie remisować, żeby przerzucić sobie obowiązek wygranej na ostatnią grę - problem w tym, że Tamao świetnie wie, że ma przewagę. Volcanion nie idzie dobrze na Yveltala, mimo, że zatrzymał mnie nim dopiero Pramawat w siódmej rundzie.

Początek to klasyka - on zaczyna, kasuje mnie Fright Nightem. Drugi mecz, absolutne przeciwieństwo - wpadają mi trzy elixiry, dewastuję go po prostu bijąc za 130 Volcanionami EX do końca gry. Olympia uchroniła mnie od akcji za 4 nagrody, co pozwoliło wyjść na 1-1.

To, co stało się w trzeciej grze, nie do końca jeszcze do mnie dociera.

Tamao : Trubbish, Double Coloress Energy, pas
Ja: Volcanion STS, fire energy, pass
Tamao: Garbodor, Sycamore z pełnej ręki, pas
Ja: Fire energy, pass
Tamao: Float Stone, Sycamore z pełnej ręki... pas?

Dokładam trzecią energię do Volcaniona i zabijam Trubbisha za 100 i jeszcze nie dowierzając przeglądam kombinację max elixirów, VS Seekerów, Lysandrów i darkowych energii zrzuconych hurtowo do discarda z dwóch sycamorów. To niesamowite, ale odbił się ode mnie pech z Berlina, kiedy to 3 lata temu szukałem z dwóch juniperek jakiegokolwiek basica, żeby zremisować mecz w ostatniej turze terminacji i przegrałem przez donka! 6-2-0.

Trudno mi opisać mieszankę radości, podniecenia i strachu o ostatnią rundę i deck checka którego przechodziłem w międzyczasie która mi towarzyszyła. Top 64 pewne! Mam kosmiczne tie-breakery więc remis może dać top 32! Pora siadać do ostatniej rundy.

Runda 9: Drew Kennett (Stany Zjednoczone, Greninja, 9-3-2)

Proponuję remis. Wygrywam flipa. Proponuję remis. Przeciwnik ma dwa mulligany. Dobieram dwie karty. Proponuję remis. Po trzykroć odrzucony.

Kilka stolików dalej Israel Sosa z tego samego teamu patrzy na mnie z dziwnym uśmiechem. On wie. Kurna. ON WIE CZYM GRAM.

Odsłania Talonflame. Wpadają mi dwa elixiry. Zabijam go w T2. W T3 zabijam Froakie. W T4 zabijam Frogadiera. W T5 zabijam Greninję, wychodząc na 4-0.

Gość wystawia dwie Greninje Break które kasują sześć nagród w trzy tury.

Druga gra. Odsłania Froakie. W T2 zabijam Froakie. W T3 zabijam Frogadiera. W T4 zabijam Greninję, potem drugą. 4-0 dla mnie.

To co się stało później, w zasadzie nie wymaga tłumaczenia.


6-3-0, 45/499 miejsce i tie-breaker lepszy o 8% od najlepszego 6-3-1 z 27 miejsca. To jest przepaść, ale zabrakło jednego remisu. O mało co nie popłakałem sie jak bóbr, a następnego dnia wpadłem w histerię, kiedy bliźniaczy Volcanion Pedro Eugenio Torresa ograł Kennetta w ostatniej rundzie na streamie, wyrzucając jego Greninję z top 8 i zajmując tam jego miejsce. Czy Delinquent zamiast Olympii był kartą która zrobiła różnicę?

Na otarcie łez okazało sie, że Matilol cudem wygrał ostatni mecz wchodząc do top 64, Lesiu prześlizgnął się do top 32 jako jedyny Polak startując od 1-1-2 i wygrywając 5 ostatnich gier, a Inumaru który ZGUBIŁ CAŁY DECK po 7 rundzie, odbudował go z pożyczonych kart podczas 8 rundy przegranej walkowerem i jeszcze wygrał 9 rundę, wskakując do top 64. Trzy wspaniałe historie, warte osobnego opowiedzenia. Śląsk jednak żyje i ma się czym pochwalić pierwszy raz od dawna.

Co mogę powiedzieć? Jestem szczęśliwy i wściekły. Podziękowałem praktycznie wszystkim którzy się przyczynili i pomogli, więc hajlajtów nie będzie - mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i tym razem to cała Polska będzie szła ławą przodem. Do zobaczenia w Lipsku!

100

(6 odpowiedzi, napisanych Pytania związane z zasadami)

Jeśli nigdy nie było formatu LTR-on, to przepraszam. Wycofuję się z tematu, ale Ampharos bez Mareepa z pewnością istniał smile