List dziś dostałem. Z Katowic - tak na stemplu pocztowym było.
Czyli - poważna sprawa, bo znam bardzo mało osób, które kiedykolwiek dostały list właśnie z Katowic. Otworzyłem go szybko, cały w emocjach, no i czytam:
"Najukochańsza Kunegundo, prześliczna Ty moja!"
.....
No dobra, kochają mnie przecież milijony, a i ładny też jestem, nie można powiedzieć.
Ale... ale trochę mnie jednak zaskoczył aż tak bezpośredni styl, taki prosto z mostu.
Taka poufałość, jakbyśmy się długo (i bardzo dobrze) znali, no i byli ze sobą dość... hmmm... blisko, że tak to wymijająco ujmę.
Już chciałem zobaczyć, co dalej, aż tu nagle chwila zawahania - dlaczego "Kunegundo"?...
Czym prędzej sprawdziłem aktualny rejestr wszystkich moich imion cesarskich (a trochę ich już mam) - no i akurat "Kunegundy" wśród nich nie ma. Jest Kalikst, jest Kicimierz, jest Kuno, ba - jest nawet Kasjopeusz (chyba od niedawna?) - ale czegoś takiego jak Kunegunda nie ma.
Nabrałem zatem straszliwych podejrzeń, że ten list może jednak nie być do mnie, pomimo tych jakże właściwie dobranych do mojej cesarskości słów (o tym ukochaniu i o prześliczności, wiadomo).
Popatrzyłem zatem na nadawcę.
"Ten, o którym mówią: Tak, to właśnie Ten".
Aha... No tak, skoro to "Ten" - to to już wszystko wyjaśnia. To przemiły chłopaczyna, uczynny, dobrze ułożony, nigdy się na kolacje nie spóźnia - ale jakżesz roztrzepany przy tym
A zatem:
Mój Przemiły Nadawco - jeśli podasz mi adres ww. Kunegundy to prześlę jej ten list od Ciebie, mogę nawet za Ciebie jako nadawca się podać, żeby nie było (tzn. wpiszę właśnie "Ten /itd/").
Ale to tylko pod warunkiem, że równolegle Kunegunda wyśle do mnie tych siedemnaście Exów, które pewnie też dziś dostała i właśnie sie zastanawia, dlaczego to Twoje jakże gorące do niej uczucie przejawia się akurat w taki, nieco nietypowy chyba, sposób