Nie Taki Wielki Ale Całkiem Przyzwoity Warszawski - 12 lipca 2015
Wyniki:
1. Arturomod 5-1 (Landobat)
2. Betonowy 5-1 (Yveltal/Hard Charm/Garbodor)
3. Babidi 4-2 (Landobat)J
4. Koga 3-3 (Dragonite EX)
5. Kakel 2-4 (Empoleon)
6. Evildanon 2-4 (Seismitoad/Garbodor)
7. Kars 0-6 (Landobat)
Jedynie Artur nie dał się zaskoczyć. Niemniej jednak atmosfera była miła, a turniej zacięty. Pokrótce opowiem jak było:
Przed turniejem stwierdziłem że będą trzy Landobaty (Babidi, Artur i Kars, którego Night Marche zlaliśmy dzień wcześniej z Babidim tak bardzo, że było pewne, iż zmieni deck).
Wybrałem więc defensywną wersję Yveltala z małymi Yveltalami, Seismitoadami, Hard Charmami, Xerosiciem, Enhanced Hammerem i Absolem (MVP). Prawda jest taka, ze Seismitoady bijące po 30 okazaly się tragiczne i już od drugiej gry wyrzucałem je z compressora na starcie. Za to Absol okazał się na tę metę killerem i z chęcią wrzuciłbym drugiego.
Runda 1: Babidi (Landobat)
Zasłoniłem się w pierwszej turze Toadem z Quaking Punchem - tak, żeby umożliwić sobie porządny rozstaw. Szybko wyszedłem Yveltalem i Garbodorem, a jego Hawluche były blokowane (wliczając resistance Yveltala), więc musiał postawić na Lucario EX. Corscrew Punch z całym boostem działał dobrze i trafiał super scoop upy tak jak należy, więc musiałem naładować Absola. Udało mi się zbić Xerosiciem i Hammerami większość zasobów, pozwalając mu bić tylko za jedną energię.
Babidi popełnił wielki missplay 'zabijając' Absola Lucario ze Strong Energy przy Shadow Circlu w grze (sztuczka była niezła, sam już go ściągnąłem ze stołu póki nikt nie powiedział że przecież Absol nie ma weaknessu). Nie wiem czy miał lepsze plejsy, ale ja korzystając z tury wytchnienia wyrównałem stan gry na 1-1 w ostatniej turze terminacji i skasowałem ostatniego priza. 1-0
Runda 2: Artur (LandoBat)
Artur już się nie dał. Wystawiłem Seismitoada który jednak nie był jak wiedziałem optymalnym napastnikiem, szybko wycofałem go na ławkę i dograłem Lysandre na Lucario. Artur cofnął go na rękę za pomocą SSU i obijał mnie Hawluchami. W międzyczasie na jego stole leżały już trzy Zubaty, a ja nie umiałem dokopać się do Garbodora. W końcu to zrobiłem i zablokowałem mu Golbaty just-in-time. Artur najpierw 'zabił' mi Yveltala EX zapominając o tym, że garbodor z powrotem wlicza Hawluchy resistance na Yveltalu, a potem chciał trzepnąć Yveltala EX 30 hp left z hard charmem aktywnym crobatem. Pozwoliłem jeszcze zmienić Arturowi wybór, więc już ruszył w dobrym kierunku i skasował Garbodora na dwa strzały, wyłaczając Hawluchy resistance i odblokowując Crobaty. W terminacji przy stanie 1-3 miałem jeszcze pełne szanse powodzenia, ale Artur mądrze zasłoniłby się Lucario EX'em i nie miałbym możliwości zabić go w jednej turze. Wszystkie Lysandry i VS Seekery już zużyłem, więc postanowiłem nie marnować czasu 1-1.
Runda 3: Kars (LandoBat)
Kars otworzył Jirachi EX'em, a ja miałem Yveltala. DOłożyłem dabelkę i zagrałem GHETSISA. Wtasowałem mu 3 karty, kolejne 4 były bezużyteczne, nic nie dobrał. Donk. 2-1.
Runda 4: Koga (Dragonite EX)
Nie miałem absolutnie nic, ale Koga nie grał najlepiej. Udało mi się minimalnymi stratami nagród naładować Yveltala i po paru niewłaściwych wyborach którą energię odrzucić Dragonity spadały po prostu z Evil Balli. Na dobitkę w idealnym momencie wyszedł Garbodor, nie pozwalając jego Dragonitom korzystać z Altarii i zabijać mnie. 3-1
Runda 5: Evil (Seismitoad / Garbodor)
Miałem komfortową sytuację, bo dobrałem karty za 9 mulliganów i zaczynałem. Z siedemnastoma kartami na ręce startowej wystawiłem trochę rzeczy, oszczędziłem Enhanced Hammery i Xerosica i ładowałem yveltala. W końcu zatłukł mnie Seismitoadem, ale miał już obitego Mjutacza. Musiałem trochę zwolnić i oddać parę nagród, ale przegrupowanie się opłaciło - terminacja zaczęła się przy stanie 1-3 dla Evildanona, ale i jego Mewtwo i jego Seismitoad były już obite. Naładowałem zdrowego Yveltala, rzuciłem N'a, zabiłem Seismtioada i później wysupłałem z cieniutkiego już decku jednego z dwóch lysandrów na Mewtwo. 4-1
Runda 6: Kakel (Empoleon)
Z Kakelem to zawsze albo ogrywam go do zera, albo gramy bardzo zacięty mecz do ostatniej nagrody który przegrywam. Tym razem nie udało mi się go ograć od razu więc... miałem obawy
Zabiłem szybko Piplupa. Wystawiłem Garbodora. Mecz układał się dla mnie wspaniale, ale... Rare Candy, Empoleon, Startling Megaphone i nie było już tak kolorowo. Hard charmy musiałem zrzucać żeby trzymać abi locka, więc nie miałem czym niwelować obrażeń. Wymieniłem yveltala za Empoleona (4-4), obiliśmy się kolejny Empoleon z kolejnym yveltalem i... zaczęła się zabawa.
Cofnąłem obitego Yveltala na ławkę, wystawiając Absola. Nie mam czasu na dogranie AZ'a bo muszę dobierać karty. w międzycasie dostałem kolejnego startling megaphona, ale Kakelowi zabrakło dychy żeby zabić mojego Absola z Hard Charmem. Topdeckuję jednego z dwóch lysandrów w cieniutkim już decku (dalej nie mam czasu na AZ'a na yveltala z 15 counterkami!) i zabijam Empoleona z bencha. Kakel wykaraskał się po N'ie na dwie karty juniperką, ale dał radę tylko zabić absola. N'uję znowu (nie mam czasu na AZ'a!) i zabijam na 1-2. Kakel ma 3/8 szans (37,5%) na lysandra z decku, ale go nie trafia. Oj, udało mi się tym razem! 5-1
W prizach z siedmiu boosterów M Latios EX i Absol holo. Biorąc pod uwagę że z dziewięciu znanych mi boxów wypadły tylko dwa Shayminy EX - nienajgorzej
Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy coś pograć! Do zobaczenia alles.