Miniraport, miniraport!
Złożyłem Yeti. Dość standardowe, z tym, że tradycyjnie jeden Snorlax, dwie liny (nie, nie na pieseły, na i przed ECC też grałem, nigdy nie zrezygnowałem), brak Frozen City i - uwaga - linia 1-1 Cofagrigusa! Poza tym 3 Muscle Bandy, dwa Prismy, blah, blah, blah.
Dojechałem.
Runda 1 - vs. Adrian P. (Kyurem/Thundurus/Garbodor)
Mulligan z obu stron, widziałem wodną energię, Silver Mirrora i Garbo. Trochę zdezorientowany przestraszyłem się rogue'a, co jest chyba prawidłową reakcją.
Nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Pierwszą wygrałem. Do końca bałem się trzeciego Mirrora, który zupełnie by mnie zmiótł i musiałbym przegrać. Ale go nie grał. Potem mówił, że gdyby zamiast Banda włożył Bangla, to by wygrał wcześniej, na co nie zwróciłem uwagi, ale bardzo prawdopodobnie, że tak było, bo było niebezpiecznie.
Wygrana pierwsza, druga chyba całkiem wyrównana. Była sytuacja, że potrzebowałem jakiś dwóch ważnych rzeczy, z Juniper nie podeszło nic, w następnej turze N na 6 i obie podeszły, co było ważne i kluczowe. Pod koniec przeciwnik coś jeszcze ma, ja przeglądam i uzmysławiam sobie, że nie wygram, nie ma bata. Za mało energii na stole, w decku tylko DCE, jeden Scrapper w prizach. Cztery minuty do końca. "Będzie remis" - myślę. Zastanawiam się jeszcze przez turę przeciwnika, czy jestem na tyle bezczelny, żeby próbować przestallować, czy pogodzić się z remisem, czy co. Poddałem. "Gramy trzecią" - mówię, tasując szybko. Jest szybki deck - jest nadzieja. Set upujemy w pół minuty, zaczynam. T1 mam Thundurusa z energią, 2 Deoxysy, Muscle Banda. Adrian samotny Trubbish. W swojej turze benchuje Kyurema, nie ma supportera. Zabijam Trubbisha, Dodaję drugą energię do Thundurusa i Colress Machine. W następnej turze Thunderous Noise za 130 FTW. 10 sekund przed terminacją.
1-0-0
Runda 2 - vs. Panda (Klinklangi FAIRIES)
Wróżki! Jak moje kolorowe Klinklangi. Tyle wspomnień. Jestem akurat w trakcie składania tej talii, Panda grał jedną z moich ulubionych wersji. Dużo techów. W pierwszej grze dostałem na startowym handzie 6 pokemonów, Max Potiona i Tool Scrappera, jeśli dobrze pamiętam. Było ciężko. Potem próbowałem coś zrobić jeszcze, nie wyszło. Coś tam Mewtwo, coś tam Terrakion, straszne rzeczy, nie sposób nadążyć z prizami i ładowaniem.
Druga z trzecią mi się miesza, natomiast miałem tutaj chyba całkiem ładny start, z kolei Panda zaczynał Shayminem EX chyba. Deoxysa trzymałem w pogotowiu. Małe EXy szybko stały się moim celem głównym, 2x Lugia. Zabiłem tak Shaymina po Red Signalu, potem zdjąłem Mewtwo Lugią na hita po Cofagrigusie, Deoxysach i Muscle Bandzie. Trzecia nie wiem dokładnie, jak to było, ale była terminacja i nie skończyliśmy, ale wydaje mi się, że miałem ładną sytuację na stole.
1-0-1
Runda 3 - vs. Yoyo (Yeti)
Słabe miał handy przeciwnik raczej, w pierwszej grze ważny dość był mój Max Potion w drugiej turze - zaczynałem, ale pierwszy pozostawiłem damage na przeciwniku. Potem Lugia coś zjadła. Pierwszą wygrałem. Yoyo grał 4 Deoxysy, 2 sprizował w drugiej, co było dość kluczowe. Słabe miał rozdanie, trochę Thundurus, trochę Lugia, Szykowałem Snorlaxa, który w końcu chyba nawet się nie pojawił.
2-0-1
Runda 4 - vs. Zgredek (RayBoar/MASTERBALL)
Bardzo słabe rozdanie miał przeciwnik. W pierwszej chyba nawet Emboar nie wyszedł, w drugiej szybko ściągnąłem, potem też Red Signal na jedynego Tepiga. Drugą grę skończyłem OHKO na Rayquazie po 6 feet under. Wygrałem szybko obie.
3-0-1
Chwila oczekiwania, wygrałem. Jak na złość żadnego EXa. Wziąłem koszulki z Yveltalem.
Przepraszam, że trochę chaotycznie i wątpliwości co do tego, co się działo w grach.
I pozdrawiam.