Patraport z Regionalsów w Pradze i Wiedniu (listopad 2015)
Plan, z początku wydający się niedorzecznym i nierealnym został wprowadzony życie - i mówimy tutaj o obskoczeniu aż dwóch Regio, w Pradze w sobotę 21.11 i w Wiedniu w niedzielę 22.11. Co ciekawe, w kolejny weekend wybieramy się do Berlina, a wszystkie te trzy turnieje odbywają się w różnych formatach - Standard w Pradze, Expanded w Wiedniu i Standard, ale już po wyjściu BREAKthrough w Berlinie.
Z oczywistych względów postawiłem raczej na testowanie do Standardu - żeby przygotować się lepiej na dwa turnieje i może lekko odstawić wiedeński turniej na bok, bardziej jako dodatek. No i Standard jest też większą tajemnicą. W Stanach nie grali żadnego dużego turnieju w nim, a w Europie rezultaty bywały skrajnie różnie. Słyszało się o ToadTinach, FairyTinie, LucarioBatach, Night Marchu, Manectric/Regice i wielu innych taliach, bez wyraźnego BDIFa/wielkiej trójki/dwójki. Szukałem czegoś o możliwie jak najmniejszej liczbie słabych matchupów, czegoś w miarę prostego i skutecznego, szybkiego i uniwersalnego, najlepiej polegającego na basicowych energiach. Wybór dotyczący Manectriców podjąłem dużo wcześniej, po OTP, prognozując, że mają szansę być w tier 1. Może nie do końca to się sprawdziło, a Mega Manectric EX niekoniecznie okazał się być najlepszym pickiem.
Coraz bardziej ciągnęło mnie do BatMana - czyli Manectric EX/Crobat PHF. Po części "gorszy" LandoBat, szybka presja Overrunami i nietoperzami, ale z drugiej strony silny atak już z LC za 60+60 jeśli przeciwnik ma pod sobą toola. Z Bandem mamy 140, czyli drobna pomoc batów lub wcześniejszych Overrunów daje możliwość ściągania EXów już w drugiej turze. Fajną opcją jest też bicie po weaknessie Shaymina (dość częstym playem okazał się być Overrun z bandem za 80 i Crobat). Bezwzględne wybijanie podstawek, zjadanie takich rzeczy jak Bronzory, Joltiki, czy Spritzee na śniadanie.
Testowałem różne wersje, niektóre nawet z Mega Manectriciem, czy z Toadami i Lugią. Ostatecznie zdecydowałem się na prosty build, wystarczająco consistent. Niektórzy grają w tym Flash Energy, ja uznałem, że nie chcę grać specjalnych (bałem się jakiś ToadTin i innych usuwaczy energii, bo specjalne energie są teraz bardzo często grane, a LucarioBat i tak zwykle ma młotki). 4-4-3 Crobata, 3 Manectrici, 2 Shayminy. Miałem wolnego slota i zdecydowałem się wypełnić go drugim Xerosiciem (teraz podjąłbym inną decyzję, czwarty Ultra Ball chociażby byłby bardzo okej). 4 SSU, AZ, ogólnie dość standardowy i oczywisty, ale działający build.
Sobota
Wsiedliśmy wraz z Inumaru i Bulbinkiem do Polskiego Busa i wyruszyliśmy w drogę. Inumaru postawił na Regice/Miltank/Vileplume, Bulbinek natomist kontynuował swe podboje Primal Groudonem z Lucario EX i baby Landorusami. Była noc i jej większość właściwie udało się przespać.
Rano wegetowanie w Burger Kingu na praskim dworcu autobusowym, playtestowanie i spisywanie list (Bulbinek wydrukował taką z Bulbasaurem i trzeba było poprawić), potem ekspedycja w poszukiwaniu sklepu z grami "Cerny Rytir".
Runda 1 - vs. Ilona (Aromatisse/M Gardevoir EX/Whimsicott)
Przeraziłem się na samym początku, gdy w pierwszej grze dostałem na start coś w stylu samotny Shaymin, AZ, 2 VS Seekery, jakieś energie i chyba SSU. Pozamiatał mnie Malamar EX w t2 lub t3.
Pozostałe gry udało się kontrolować i były raczej jednostronne. Szybkie wybijanie dwóch Spritzee, jakiś Ringer pod Gardevoir, zabijanie EXów, może Shayminów.
LWW
1-0-0
Runda 2 - vs. Jan (M Manectric EX/Lugia EX/Raichu EX)
Taki raczej starszy pan, ogromny okazał się tu być weakness Lugii i Shaymina, które pod koniec oddawały bardzo łatwe prizy w obu grach. W drugiej mi się jakieś Crobaty chyba poprizowały, musiałem kopać. Miałbym problem i trudniejsze zadanie, gdyby przeciwnik nie zapomiał raz użyć Rough Seas. Na Manectrici Mega SSU na własnego obitego Manectrica było bardzo ważne, Ringery pod Lugie, żeby nie mogły robić OHKO za 170 z Bandem też nie były bez znacznia.
WW
2-0-0
Runda 3 - vs. Jakub (Speed Rayquaza/Altaria)
W pierwszej grze poszedł bardzo agresywnie i mnie zmiótł, chyba miałem dead draw, w drugiej miałem szansę na comebacka, w sumie prawie zabiłem Crobatami Altarię, ale zostało jej 10 HP i poszedł AZ, a jak i ona zginęła, to odkryłem właśnie, że to było coś więcej niż tylko linia 1-1. A jak zabiłem Quazę i wywaliłem DCE drugiej, to poszła basicowa, a potem 2 Mega Turbo
LL
2-1-0
Przerwa na lunch i smazeny syr. Dwa kroki od miejsca turnieju, tanio, smacznie i przyjemnie.
Runda 4 - vs. Martin D. (Bronzong/Excadrill/Aegislash EX/Dialga EX)
Dokładnie nawet nie pamiętam tych gier, ale nie było ciężko za bardzo. W pierwszej chyba oponent dead drawował na początku. W drugiej grze się robiło groźnie w early, ale się wywinąłem. W ogóle nie wiedziałem o istnieniu takiego Excadrilla, w sumie śmieszny.
WW
3-1-0
Runda 5 - vs. Sami (Bronzong/Tyratrum EX/Dialga EX)
Grał to z Fairy Gardenami i Rainbowkami. W pierwszej grze dostał Xerosica i potem uważał z dokładaniem DDE, zagrywał tylko w turze, w której miał nokaut. Pierwsza się skończyła po pierwszych kilku turach, zupełny dead draw z mojej strony, ale w drugiej grze wcale nie było lepiej. Tylko jeden dobierający supporter i to w mojej ostatniej turze. Poszły 2 Shayminy i wywarłem szybką presję Manectriciem, biorąc z pomocą Crobatów i może ich ataku cztery prizy. A przeciwnik stawiał pasjansa i stawiał. Z Acro Bike'a i Ultra Balli wywalił sobie część attackerów, jak drugiego Tyrantruma EX etc. Dialga miała ringera i ogólnie za bardzo mało atakował, chyba jej pierwszym atakiem. A zasoby mu się kończyły, kart w decku coraz mniej, w końcu została mu tylko jedna. Ja dobrałem Bircha i potrzebowałem dokopać się do Shaymina lub Manectrica, których nie był w stanie ściągnąć (gdyby miał Lysandra, to by go rzucił w poprzedniej turze, a ostatnią kartą w decku był Bronzong, bo ją potem odsłonił). Także prawie sam się wydekował. No ale.
LL
3-2-0
Runda 6 - vs. Gunther (Regice/Miltank/Vileplume)
Mniej więcej znałem matchup, bo testowałem go z Inu. Bardzo dużo zależało od tego, kto zaczyna. W pierwszej się udało konsystentnie dodawać energie i korzystnie się wymieniać. W drugiej przeciwnik miał okropny start, długo nie było Vilepluma.
Ale doszło na końcu do sytuacji, w której mam jednego priza, jedną kartą w decku i wiem, że obie to energie. Naładowany Manectric EX na benchu, Lysandre na łapie, ale aktywny jest Shaymin, którego musiałem tą ostatnią energią wycofać. I Regice zrobił mu paraliż po flipie. Dobieram ostatnią kartę z decku, ale nie mogę zrobić planowanego retreatu z energii i zwycięskiego playa. Musiałem rzucić Bircha i nigdy się tak nie cieszyłem z wyrzucenia tailsa, bo gdyby nie to, to zamiast wina miałbym remis - wydekowałbym się.
WW
4-2-0
I topka z ósmego miejsca! Jak na OTP2015
Top 8 - vs. Alex (Gengar EX/Crobat)
W pierwszej grze mi się nie rozłożyło, w drugiej udało się skasować w t2 Zubata Manectriciem z Bandem i ogólnie wywrzeć odpowiednią presję, coś tam pozabijać, chyba szybko poddał. Trzecia też mocno na moją stronę, w pewnym momencie wielki Swoop Across zabił Zubata, Gengara EX i Robo Suba pozostawiając przeciwnika jedynie z Shayminem EX w grze.
LWW
Top 4 - vs. ??? (Mienshao/Hawlucha)
Standardowa lista, co bardzo mnie ucieszyło, bo (mimo grania decku na Manectricach) miałem near auto wina. Wystarczy nie wystawiać nic poza Crobatami, żeby całkiem się po tym przejechać, choć długo to trwało i trzeba było cierpliwie obijać. Mienshao ma bardzo ciężko na BatMana, bo jak dołoży Banda, to schodzi na hita od Skill Dive'a, a jeśli dołoży Sasha, to może i tak zginie, a Crobata bierze ze Strong Energy na 4 hity (i nawet Zubata nie ściąga na strzał).
Druga gra była szybsza, nie dobrał tak łatwo Sashów i po kilku turach zczyściłem pozostałe dwa Mienfoo.
WW
Top 2 - vs. Ondrej (Night March/Milotic/Hawlucha)
Znajomy Czech, który w pierwszych dwóch rundach ograł Inumaru i Bulbinka. Okazja do zemsty?
W teorii miałem dość dobry matchup, bo Night Marszerzy nie mają dużo HP, do tego kruchy Feebas i Hawlucha z weaknessem na [L] (ona była tylko do retreatowania, żeby ją po nokaucie wystawić, rzucić Revive'a na attackera i wycofać za darmo).
W praktyce - nigdy go nie testowałem i bardzo żałowałem, bo nie miałem pojęcia, jak na to najlepiej zagrać. Czy bardziej aggro baty i atakowanie nimi, czy raczej szybki Manectric. Zrobiłem tonę misplayów, a po finale uświadomiono mnie, że dodawałem batom energie, kiedy mogły bić za darmo (Valley...). Przez to byłem trochę w plecy.
W pierwszej grze Ondrej dostał strasznego dead drawa, 3 Joltiki. Nie pamiętam, kto zaczynał, ale po ~2 turach gra się skończyła na moją korzyść (trwała dosłowie dwie minuty).
W drugiej dość równo się chyba wymienialiśmy nokautami, przez ten misplay z energiami do Crobatów nie mogłem zlysandrować Shaymina i uderzyć za 120 z dwiema energiami pod Manem, wyrobić sobie przewagę w prizach (może przez stres, może przez zmęczenie, albo po prostu chwilowe zaćmienie, bo np. w top 8 jeszcze o tym pamiętałem i biłem za darmo ).
Za to przeciwnik zrobił naprawdę genialnego playa, który całkiem mnie pozamiatał. Czysty Pumpkaboo na aktywie z DCE i Hex Maniac i nagle nie jestem w stanie nijak pozbyć się go w tej turze. W następnej turze szykowało się to samo, bo miał jeszcze VS Seekera. Trzeciej gry dokładnie nie pamiętam, ale chyba była dość podobna do drugiej.
WLL
Drugie miejsce - i tak jestem bardzo zadowolony, nie spodziewałem się zajść aż tak wysoko (choć miałem nadzieję ). 22 boostery i 135 punktów do przodu, jeszcze 165 i można zbierać na San Francisco!
Turniej ogólnie świetnie zorganizowany, przyjazna, choć kameralna atmosfera (35 osób w Mastersach), na plus. I dobry wynik potwierdził mi też, że będę chciał zagrać tym samym (może z drobnymi modyfikacjami) za tydzień w Berlinie.
Niedziela
Wiedeń uderzył nas prosto w twarz już na samym wejściu, żądając 13,50€ za czterdziestoośmiogodzinny bilet na metro. Ale za to mają aż pięć linii i to naprawdę działa jak teleportacja - o czym przekonaliśmy się w poniedziałek, podczas zwiedzania, jeździliśmy w tę i z powrotem jak szaleni, więc chyba się zwrócił.
Teleportacja na Sudtiroler Platz, gdzie przyjeżdżają Polskie Busy i spotkanie z Adrianem. Przesiedzieliśmy na dworcu kilka kolejnych godzin, bo były stoły, jedzenie i sprzyjająca temperatura. Czułem się zupełnie nieprzygotowany do turnieju, nie byłem pewny, czy na pewno tym chcę zagrać. Nie byłem tą talią ograny w tym formacie, jeszcze dostałem w tyłek od Adrianowych Flareonów. A mówię oczywiście o BatManie z LaserBankiem. Posklejałem listę, nie będąc pewnym, czy nie będę chciał jej jeszcze potem zmienić, albo w ogóle znaleźć Toada i zagrać ToadBatem.
Zdecydowałem się zagrać jedną psychiczną energię - do Zubata. W Standardzie grałem ognistą, bo nie było potrzeby trzymania samych elektrycznych (każdy atak wymagał przynajmniej jednej C), a nigdy nie wiesz, czy nie trafisz na jakiegoś dzikiego Scorched Eartha. A z Free Flightowymi Zubatami w Expanded, kto wie? Może zabijesz jakiegoś Wobbuffeta z Bandem i LaserBankiem? Raz na sto gier?
Zamiast dalej testować postanowiłem po prostu się zdrzemnąć na pół godziny, bo i tak niewiele by mi jakieś testy teraz dały.
Plan był prosty - liczyć na to, że będzie tylko 5 rund, trafić na dwóch PokeDadów, Yveltale i wygrać jeszcze jakiś mecz i zrobić topkę, byle do ósmego miejsca.
Szymon przybył chwilę po nas, właściciel sklepu i organizator jeszcze trochę później, kiedy tłum zaczynał drżeć z zimna, umierać z głodu, wracać do domów, ptaki odlatywać do ciepłych krajów, ostatnie liście spadać z drzew, aby potem na nowo pączkować i świętować powrót ptaków, Daenerys dotarła do Westeros, juniorzy stali się seniorami, seniorzy dorośli zostając masterami, by wkrótce założyć własne rodziny i umrzeć szczęśliwie w swoich wygodnych fotelach, przy kominku.
Otworzył drzwi, wdarliśmy się do środka, spisaliśmy listy i tak oto turniej się rozpoczął! 35 lub 34 masterów (dostałem różne dane). Ogólnie pełno Flareonów, sporo ToadTin, tylko trzy lub cztery Yveltale, kilka Donpanów i właściwie większość rzeczy, które można spotkać w Expanded.
Runda 1 - vs. ??? (Speed Rayquaza)
W pierwszej grze on zaczął, pierwsza turbotura, potem Lysandrowanie Manectriców i pilnowanie, żeby żaden z nich nie dostał przypadkiem drugiej energii. Nie udało się zrobić tego Assault Lasera ani razu i dostałem 6-0.
W drugiej już się udało bezpiecznie wystawić dwa Manectrici EX i dodać im po jednej energii, zabić jedną Rayquazę, a pozostałe dwie okazały się trafić do prizów (a mi zostały tylko 2 i miałem dwa naładowane Many).
Trzecia dość podobna do pierwszej, timeout ogłoszony dobre pięć minut po czasie, miałem już tylko szansę na remis - musiałem wystawić 3 nie EXy, bo oponent miał już tylko 3 prizy i tylko 2 tury na wzięci ich. Ale jeden Zubat był na discardzie, drugi się sprizował, musiałem wystawić Manectrica i liczyć na to, że jego ostatni Sky Field jest w prizach, ale nie był.
LWL
0-1-0
Runda 2 - vs. Alexander (Gengar/Trevenant)
Chyba nawet nie zacząłem, ale przeciwnik nie miał Wally'ego, stół zasypałem Zubatami i grałem każdego itema, jakby miał być moim ostatnim. Jakiś Ringer pod Gengara, różne rzeczy i nawet mnie specjalnie nie zabolał item lock. Alexander grał też Jamming Nety, co ciekawe, co raz mi mocno pokrzyżowało plany zabicia Assault Laserem Gengara (został na 20 HP, ale zaraz potem podszedł Golbat). Średnio mu się to rozłożyło i w sumie obie gry poszły bez większych problemów.
WW
1-1-0
Runda 3 - vs. Marcel (Durant/Bunnelby)
W pierwszej grze po prostu biłem szybciej i wziąłem prizy przed tym, jak mnie wydekował, mimo braku Banda pod Manectriciem przez Scrapper+Ringer. W drugiej, uwaga, hit dnia Przeciwnik ma dead draw, zaczyna samotnym Trubbishem. Ja rzucam w t1 lasera (bez stadionu) i dokładam przed Sycamorem L do samotnego Zubata (żeby potem sobie tę energię odzyskać jakimś SSU, bo w takim matchupie bardzo nie chcę tracić takich rzeczy jak energie). Ale, niespodzianka, w drugiej udało się dostać tę jedną psychiczą i zabić Trubbisha!
WW
2-1-0
Runda 4 - vs. Matej (Donphan/Jolteon)
Spytałem kogoś z Polaków, czym on gra. Dowiedziałem się, że to Donphany... Zaproponowałem ID i przeciwnik naprawdę zaczął się poważnie zastanawiać, kusiło go to, że aż myślałem, że się zgodzi. Odmówiłem odpowiedzi na pytanie, czym ja gram. Postanowił zagrać, znajomy mu powiedział, że BatMan. Aż tu nagle info o repairingach! Poleciałem uradowany je sprawdzić, ale okazało się, że tylko niektóre pary są zmienione i mam tego samego przeciwnika.
I obie gry na zupełnym farcie. Przeciwnik miał cały czas dead draw, szybko pozabijałem jakieś Phanpy, w drugiej grze pojawił się nawet Donpan, Suicuny z LaserBanków zeszły. Bardzo dużo szczęścia na bardzo zły matchup.
WW
3-1-0
Runda 5 - vs. Luca (LandoBat)
Jak mi powiedział Adrian, moim przeciwnikiem miał być wicemistrz Austrii. Cóż, wiedział, czym gram i zdecydowanie odmówił wzięcia ID. Dziwne, co?
W pierwszej grze znowu ogromne szczęście, dosłownie wszystkie flipy to headsy. Śpiący Landorus, Ringery, zasypywanie batami, robienie wszystko, żeby wziąć jakieś tanie prizy. Luce nie podchodziły zupełnie jego stadiony. Gra pierwsza była moja.
W drugiej też flipy wchodziły, była też wyrównana, miałem jakiś gameplan, bo zostawiłem mu Lucario EX z 100 HP (Skill Dive z Bandem?) i miał jeszcze Shaymina, ale pod koniec potrzebowałem zdaje się Lysandra, który był w prizach. Ale i tak raczej bym nie zdążył, bo sam dostałem Lysandra na Shaymina na nokaut.
Na trzecią zostały minuty, ale szybko tasowałem, bo mieliśmy podobne szanse na donka, a jak nie donk, to remis, czyli to, co proponowałem na początku. I tak wyszło, że faktycznie był donk, ale niestety dla niego, bo zdeaddrawowałem tym razem.
WLL
3-2-0
Czyli potrzebuję wina, żeby mieć szanse na top 8.
Runda 6 - vs. Stefan (Flareon)
W obu grach udało mi się szyścić stół z wszelkich attackerów, rozstawiając podwójne nokauty i zacounterkowując jego Eevee i Combee.
WW
4-2-0
Chwila oczekiwania, są standingi i znowu wszedłem z ósmego miejsca. Czysty skill!
Top 8 vs. Simone (Flareon)
Przeciwnik Adriana z którejś z pierwszych trzech rund. Dowiedziałem się, że gra 2 Blacksmithy i mocno opiera ten build na Flareonach. Niestety nie udało się zyskać do końca pewnych informacji na temat tego, ile gra Audino (co jest dość istotne przy LaserBanku).
Nie zaczynałem, pierwszą grę przegrałem, dokładnie już jej nie pamiętam. Dość taka... zwykła.
Drugą wygrałem, bardzo szybko scoopnął. Coś mu nie podeszło, a potem pokazał mi prizy - 3 Flareony i 2 Vespiquen (a może to była ręka?).
W trzeciej miałem sześć mulliganów i jeszcze nie zaczynałem. Trudno było coś na to odpowiedzieć, aż w końcu czas się skończył - ale miałem potencjalną szansę na comeback w terminacji. Zostały mi 4 prizy, jemu 2. T0, muszę zabić aktywnego Flareona, liczyć, że on mi nic nie zabije w swojej turze (nie dobierze niczego po eNie) i w następnej turze zabicie czegokolwiek daje przedłużenie gry o turę (przeciwnika lub moją), zabicie Shaymina daje wygraną. Udało się ubić Flareona, ale Simone po eNie dobrał DCE i Lysandra. No ale rzucił wcześniej milion Compressorów, więc pewnie niewiele miał w decku już rzeczy, które mu nie pomagały.
LWL
Simone wygrał cały turniej, gratulacje! W top4 grał z LandoBatem Luci, a w finale z Flareonami.
Ósme miejsce, 4 boostery i 75 punktów - czyli jestem już na 210. The dream is real?
Pożegnaliśmy Adriana, udaliśmy się do hostelu. Myć się i spać, rano opuścił nas również Szymon. Pozwiedzaliśmy, pod wieczór na dworcu jeszcze potestowaliśmy do nowego formatu i powrót do domu!
Dzięki wszystkim za towarzystwo, dobre turnieje, do zobaczenia w Berlinie (lub gdziekolwiek indziej)