26

(663 odpowiedzi, napisanych Spotkania we Wrocławiu)

pisunmosh napisał/a:

Hello guys. Despite currently I live and study in Wroclaw, I feel better typing in English, because Polish isn't my native language. Sorry about that again, it is easier for me to speak than to write. sad
You still have meetings on Tuesdays? Because I didnt notice any forums actiity lately. neutral

Yeah, we still meet on Tuesdays smile. You may not see activity here, 'cause we're contacting rather by a Facebook group, but every week we are either in Feniks (if there is some free space available in shop) or in KFC (if not wink).

27

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

TURNIEJ NA MOJE URODZINY (29 października 2015)

No bo... no, w sumie pewnie i tak gralibyśmy turniej, ale że mam dziś urodziny, to niech będzie, że z tej okazji tongue. A więc:

1. Inumaru 3:0 (nowy rak)
2. Bulbinek 2:1 (Don Lucarone)
3. Piterr 1:2 (manectric/regice)
4. Kacper 0:3 (m gallade/wobbuffet/bats)

Pierwszy mecz na Piterra, cóż... Tym razem regice'y rozłożyły mu się lepiej niż poprzednio i choć też zrzucił szybko dwa VS seekery, mógł czuć się pewny zwycięstwa. Do ostatniej tury, kiedy zaskoczyłem go, kładąc na stół target whistle'a i VS seekera na Lysandre'a big_smile. Za każdym razem, kiedy chcę permanentnie wywalić tę kartę z talii, nadchodzi jakaś gra, którą dzięki niej wygrywam - może to jakiś znak big_smile? Cóż, 1:0 dla mnei. Potem Inu... Inu był bardzo smutny, że na urodziny mu się tak dobrze talia na mnie rozkłada, nie żartuję. Ale naprawdę miał boski rozstaw, po prostu nic nie mogłem zrobić. Kiedy wyczerpały mi się teoretyczne możliwości wygranej (lando i Lysandre'y nie z VS seekerów, bo trudno grać VS seekery, kiedy na benchu jest vileplume), poddałem. 1:1. Potem Kacper... No, groudon się rozstawił dość szybko, dwa gallade'y down, Kacper poddał. I tak skończyłem 2:1, czyli przyzwoicie smile.

Z boosterków bez szału, trainers' mail, DDE, reverse switch i w sumie nic poza tym.

28

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

MAŁY TURNIEJ O WIELKIM FINALE (27 października 2015)

Frekwencja tym razem niska, bo część osób musiała sobie iść wcześniej, ale i tak było fajnie smile. Wyników meczów nietrudno się domyślić:

1. Bulbinek 3:0 (Don Lucarone)
2. Piterr 2:1 (manectric/regice)
3. Kacper 1:2 (m gallade/wobbuffet/bats)
4. Aveross 0:3 (biedny metagross)

Najpierw Kacper - NO WRESZCIE BEZ DEAD HANDA big_smile! Bodaj w drugiej turze na aktywnie naładowany primal, bach! - jeden gallade leży, kolejka później bach! - leży drugi. W tym momencie Kacper był już bez szans, poddał. Potem Aveross - no, tutaj miałem przyzwoity początek, Averossa talia, ponieważ nie posiadała wielu core'owych dla metagrossów kart, trochę się nie rozkładała, trochę nie biła i... no, trochę za dużo tych "trochów". Musiałem troche pokombinwoac, kiedy wrzucił drugiego metgrossa (tego z abilitka prawie jak escape rope) i uderzył nim, zrzucając energie (dzięki, Averossie, że tym zagrałeś, gdybym trafił na to na jakimś turnieju, będę wiedział, że się w tym to gra big_smile). Ale że potrzebował dwóch tur na naładowanie i miał słabego bencha... po prostu skupiałem się na zdejmowaniu beldumów i swirlixów/slurpuffów, żeby nei zrobił mi kuku smile. No i w końcu wymęczyłem tych sześć prize'ów.

I finał: Piterr, co za niespodzianka smile. Ale tym razem nie finał free win, bo grał w manectricach regice'y i w sumie to nastawiałem się na to, że będzie źle. Niemniej gramy. I to była jedna z najlepszych moich gier w życiu smile. Trudno mi przypomnieć sobie wszystkie zwroty akcji, ale w przybliżeniu:
- początek raczej na moje, udało mi się zrobić lucario z dwiema strongami i bandem, na moje szczęście Piterrowi nie udało się zagrać młotka (bo o to drżałem najbardziej), po drodze złożył się jeden megaman, kiedy wszedł regice na bencha, oczywiście Lysandre na niego i zszedł...
- ... psikus był w tym, że tura później to koniec lucario, bo oberwał drugim turbo boltem od megamana, a naładował on drugiego Piterrowego regice'a. U mnie primal z dwiema energiami. Gdybym dokopał się do comba energia z ręki + mega turbo + Lysandre, gra właściwie byłaby już moja. UWAGA, UWAGA - z tych trzech kart brakło, w co i tak nikt nie uwierzy, mega turbo. No i musiałem je wziąć z Korriny i zmaiast regice'a zdjąć megamana, został u rywala solo regice. No trudno...
- ...ale była nadzieja - Piterr miał w discardzie dwa Lysandre'y i trzy VS seekery, a więc max jednego lando mógł wyciągnąć z bencha. A mi się żaden nie sprize'ował, więc wystawiłem wszystkie trzy. Oczywiście jak pierwszy dobił do dwóch energii, pan z czerwonymi włosami go wciągnął na aktywa, pozostałymi dwoma manewrowałem tak, żeby jak najdłużej je trzymać na benchu, ładując. No ale nadszedł czas przymusowego retreatu primala...
- ...i sytuacja zrobiła się taka: na aktywie lando ze strongiem, na moich benchu lando z dwiema energiami, jeden prize do mojej wygranej, regice nie miał full HP, tj. drugi atak lando go ściągał. I mega długa tura Piterra, kiedy myślał chyba z 10 minut nad ruchem. Musiał zgadywać, jak wygląda moja sytuacja, wystawił kilka pokemonów na bencha, atak... pierwszym atakiem regice'a, pół na pół na paraliż, flip nie wszedł (ale tak naprawdę był bez znaczenia - miałem switcha)...
- ...tylko to nie był koniec big_smile. Owszem, miałem szanse, ale na ręce brakującej energii brak, Sycamore - nie dociągnąłem, szit big_smile. Nie pozostało nic innego jak atak tym lando ze strongiem, który nie wystarczył do zabicia lodowego ludka, ale naładował mi drugiego lando. I to był koniec, bo na ręce miałem VS seekera na Lysandre'a, wiec chociaż Piterr na aktywa wrzucił articuno, wygrałem smile.

Ale mecz z kategorii tych, które się zapamiętuje smile. Można dyskutować, czy misplayem Piterra nie było to, ze nie zabił mi lando regicem, ale patrząc z drugiej strony - szanse na to, że jednak będę miał energię, wynosiły ponad 75% (duża ręka, dwie energie jeszcze w talii, a Sycamore zgarnął jej połowę). Nie rozsądzam, musiałbym głębiej przemyśleć. Niemniej win mój smile.

Z boosterków moglo być gorzej: reverse mega turbo, reverse sky field, nie-reverse mega turbo i generalnie crap.

29

(23 odpowiedzi, napisanych Spotkania pozostałe)

Wrocław potwierdza, że w trójkę realizuje szalony plan zaliczenia kolejno Pragi i Wiednia, dzień po dniu smile. Jedzie nas trójka (ja, Piterr i Inu), bilety już kupione, plany są takie:

21.11 00:40 PolskiBus Wrocław -> Praga
21.11 23:55 Jakiśtam bus z tej strony: http://www.infobus.eu/lang/en/ Praga -> Wiedeń (mają system podobny do PolskiegoBusa - ja i Piterr załapaliśmy się na bilety po 44 zł, ale teraz są już po 62 i pewnie będzie coraz więcej)
22/23.11 jakiś nocleg w Wiedniu (jeszcze nie szukaliśmy motelu, bo to mniej pilne od busa)
23.11 22:15 PolskiBus Wiedeń -> Katowice (specjalnie tak późno, bo Wiedeń jest podobno ładny i chcemy go pozwiedzać smile)
24.11 07:05 PolskiBus Katowice -> Wrocław

Ceny transportu: ja zapłaciłem łącznie jakieś 190 zł, teraz już byłoby chyba około 225, bo ceny, niestety, rosną wraz z ubywaniem biletów. Ale to dla Wrocławia, takim Katowicom na przykład pewnie wyjdzie taniej. Jeżeli ktoś chce się dołączyć do naszej szalonej wyprawy lub jakiejś jej części, serdecznie zapraszamy smile.

PS Jedynka z geografii dla Piterra, który najpierw chciał umiejscowić Brno w Austrii, a potem w Szwajcarii tongue.

30

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Inumaru napisał/a:

W sumie to tylko ty Bulbinku póki co nie lubisz tej talii i to nawet nie przez Vileplume, tylko przez Regice'a xD

Oj tam, jeżeli inni jeszcze nie nienawidzą Twojej talii, to będą jej nienawidzić w przyszłości, o!

31

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

TURNIEJ O OSTATNIE BOOSTERKI AVEROSSA (22 października 2015)

Zwycięzca jeden, ale dalej dość ciekawie smile. W nawiasach pokonani przeciwnicy. A więc:

1. Inumaru 4:0 (miltank/vileplume/regice, aka. nowy rak, za który wszyscy go nienawidzimy) (wszyscy)
2. Kacper 2:2 (mega gallade/wobbuffet/crobat) (Piterr, Bulbinek)
3. Bulbinek 2:2 (Don Lucarone) (Piterr, Aveross)
4. Piterr 1:3 (manectric/bats) (Aveross)
5. Aveross 1:3 (golarki/eeveelucje) (Kacper)

Z mojej perspektywy: na start Piterr, dobry matchup, a do tego talia przeciwnika złożona tuż przed turniejem, która wydaje mi się, że była jeszcze mocno niedopracowana, trochę próbował przeczekać początek zapdosem, ale weaknessy zrobiły swoje, a i nietoperze się nie rozstawiały, 1:0. Potem Aveross: początek bez szału, nawet się zacząłem martwić o tę grę. Ale potem moje ulubione: mega turbo, Sycamore, na rękę dostałem dwie energie, scorched eartha i trainers' maila drugie mega turbo, primal jedną energię miał już sprzed tury big_smile. Niemniej ciut fuksa było, bo top deck to był VS seeker na tego Sycamore'a, gdyby nie to, zostałbym z solo lucario na naładowaną golarkę. Niemniej nie zostałem, Aveross już nie miał z czego grać i poddał. Inu... Rozkład ciut nie wyszedł i zmisplayowałem w pierwszej turze, ale wydaje mi się, że to bez znaczenia dla wyniku. Rozstawił solo regice'a, u mnie jeszcze młotek w prize'ach, więc kiedy zdjął ostatniego lando, złożyłem się, bo nie było nawet teoretycznych szans, 2:1. Ostatni mecz na Kacpra: od maratonu ma do mnie jakieś szczęście, drugi raz z rzędu na turnieju w standardzie dostałem na niego dead handa smile. Miałem tylko primala, którego nie dążyłem naładować, ostatnia tura znów misplay (bardzo niewyspany byłem tongue), że wycofałem groudona z trzema energiami za świeżo wystawionego lucario, zapominając, że przy decku przeciwnika i tak go nie ochronię, co skończyło się zgarnięciem przez Kacpra czterech prize'ów w turę (mega gallade) i... tyle, bo nie miałem już bencha. Pocieszać się mogę, że bez misplaya i tak bym tego nie uratował. 2:2 i na tym koniec.

Z czterech boosterków lugia EX, dwa lasy wielkich roślin i parę w miarę grywalnych kart, not bad. Krótki wniosek z turnieju: Inu odkrył nowego raka, muszę mu zrobić na złość i wymyślić, jak to skontrować tongue.

32

(17 odpowiedzi, napisanych Decki XY-on)

kosztem zrezygnowania z ładowania Landorusami

Landorusy nie przyspieszają ładowania tak bardzo akurat - w pierwszej turze wychodzisz "na zero" (lando też musi dostać energię przecież), dopiero od następnej, o ile lando dożyje, zyskujemy wink. Natomiast lucario spowalnia ładowanie, to prawda, ale z drugiej strony przyspiesza, bo ratuje rękę smile. Można powiedzieć, że w pewnym sensie zastępuje shaymina, o którego niegraniu już wspominałem tongue.

Dowolny support, ale jednak w pierwszych rundach go nie użyje. Dodatkowego Bircha owszem, co zmniejsza ryzyko dead handa wink
Czy przy 3, czy przy 4 VSeekerach talia będzie śmigać, więc nie ma nad czym się rozwodzić. Po prostu kwestia gustu.

Nie do końca, bo jak np. jeden VS seeker wyląduje w prize'ach, a drugiego z jakiegoś głupiego powodu będziesz musiał zrzucić (bo np. nieunikniony Sycamore w T1), to nagle zostajesz z jednym, który wcale nie musi się dać ładnie dociągnąć z talii. A ta talia zawsze, powiadam, ZAWSZE musi mieć w opcjach Lysandre'a (zresztą nie tylko ta, mimo że to karta, którą gra się w każdym decku, i tak uważam, że jest trochę niedoceniana tongue). Inaczej kończy się to tak, że groudon na froncie obija jakąś wystawioną przez przeciwnika, bezużyteczną pacynkę, a nie jego głównego atakera. Owszem, on nie ratuje w pierwszej turze, jeśli nie mamy jak zrzucić supportera, ale można wstawić dodatkowego supportera kosztem karty innej niż VS seeker tongue.

Ujmując inaczej: jeżeli w 80% gier 3 VS seekery wystarczą, to dalej jest o 20 punktów procentowych za mało wink.

Zapewniam jednak, że UB i Shaymin przy Korrinach to mega kombinacja, która pewnie w połowie gier jest wykorzystywana.

Tylko w połowie big_smile? Teraz prawie każda pro talia gra shayminy, dlatego pewnie i ja w końcu sobie jakiegoś sprawię (albo otworzę, bo we Wrocku tak ich brakuje, że specjalnie prosiliśmy sklep o boxy ROS zamiast AOR big_smile). I zobaczę, co wtedy będę na nim kleił tongue.

33

(9 odpowiedzi, napisanych PTCG przez internet)

No dobra, ponieważ słowa dotrzymuję:

Wszyscy uczestnicy turnieju (bez wyjątku, od pierwszego do ostatniego miejsca) otrzymują ode mnie po jednym boosterku AOR w grze big_smile. Aby go dostać, wystarczy założyć prywatny trade ze mną za jakiegoś commona tongue. Gdyby jakieś problemy były czy cuś - pisać na PW smile.

34

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

TURNIEJ NA BYĆ MOŻE CZASOWE POŻEGNANIE Z EXPANDEDEM, A BYĆ MOŻE NIE (6 października 2015)

Każdy z każdym w siedem osób, mając dość mało czasu - nigdy więcej tego nie zrobimy big_smile. Wyniki mówią wszystko, każdy pokonał wszystkich lepszych od siebie i przegrał ze wszystkimi gorszymi:

1. Inumaru 6:0 (vespiquen/flareon)
2. Piterr 5:1 (manectric/lugia)
3. Bulbinek 4:2 (yveltal)
4. sebek5000 3:3 (giratina/vileplume)
5. Schen 2:4 (virgen/raichu)
6. Kacper 1:5 (gallade/wobbuffet/crobat)
7. Aveross 0:6 (forretress)

Ogólnie z Inu było na styku, obydwaj mieliśmy trochę problemów z rozstawem, po decydującym N-ie w mojej ostatniej turze Inu dostał Juniper, z której dokopał się do wygrywającej dabelki. Reszta meczów bez większej historii (no dobra, a Averossem się trochę męczyłem, ale ostatecznie poddał, kiedy skończyły mu się dabelki). Z trzech boosterków crap.

35

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

TURNIEJ NA URODZINU (2 października 2015*)

* tak naprawdę to 3 października, bo zaczynaliśmy grać po północy, ale musi się zgadzać z terminem urodzin ^^

Było dość ciekawie, pierwszy wrocławski turniej w aktualnym expandedzie, decki jeszcze trochę koślawe, bo każdy coś tam testuje wink. Poniżej wyniki, w nawiasie lista pokonanych osób):

1. Inumaru 4:1 (vespiquen/flareon/eeveelucje) (Michał Keller, Bulbinek, Aveross, sebek5000)
2. Michał Keller 4:1 (night march/archeops) (Bulbinek, Aveross, Kacper, sebek5000)
3. Bulbinek 3:2 (yveltal/darkrai) (Aveross, Kacper, sebek5000)
4. Aveross 2:3 (beedrill (!)) (Kacper, sebek5000)
5. Kacper 2:3 (mega gallade/wobbuffet/crobat) (Inumaru, sebek5000)
6. sebek5000 0:5 (giratina/vileplume) (5000)

Komentować może nie będę, bo nie ogarniam jeszcze tego formatu i jeszcze by się ktoś posłuchał moich pochopnych i fałszywych wniosków, niemniej granie w świecie, w którym nie należy się zbytnio przywiązywać do tego, co się ma na ręce, bywa całkiem zabawne big_smile.

Graliśmy stricte towarzysko, żadnych boosterków.

36

(0 odpowiedzi, napisanych Wymiany)

WANT

1 x Manaphy EX BKP
2 x Tapu Lele GX GUR

HAVE

EX-y aktualizuję na bieżąco (przynajmniej się staram xD), rary, trainery i inne tylko wtedy, kiedy mi się chce, więc w razie czego pytać (najlepiej napisać, czego szukacie, lista jest mocno nieaktualna).

EX-y, GX-y i ultra rary:

STANDARD:

1 x Gallade EX ROS
1 x Kyurem EX AOR
1 x M Houndoom EX BKT
1 x M Altaria EX FCO
1 x Kingdra EX FCO
1 x Gardevoir EX GEN
1 x Venusaur EX EVO
1 x Incineroar GX SM

EXPANDED:

2 x Darkrai EX P_BW
1 x Lucario EX FFI-2
2 x Lucario EX FFI

Ciekawsze rary i uncommony:
(dość nieaktualne, o nowsze można pytać)

1 x Ninjask ROS
1 x Golurk AOR
5 x Metagross AOR-2 (w tym 1 reverse)
3 x Registeel AOR
3 x Ariados AOR
2 x Vespiquen AOR
3 x Flareon AOR
3 x Vaporeon AOR
1 x Raichu BREAK BKT (niemiecki!)
1 x Trevenant BREAK BKP
1 x Bisharp STS

Ciekawsze trainery i energie:
(dość nieaktualne, o nowsze można pytać)

2 x Energy Retrieval BW
3 x Revive ROS
1 x Dangerous Energy AOR
3 x Faded Town AOR (w tym 1 reverse)
7 x Lucky Helmet AOR
1 x Level Ball NXD
2 x Level Ball AOR
5 x Paint Roller AOR (w tym 1 reverse)

1 x Korrina FFI
2 x Winona ROS
3 x Ace Trainer AOR

1 x Gallade Spirit Link ROS
2 x Rayquaza Spirit Link ROS
6 x Ampharos Spirit Link AOR (w tym 1 reverse)
5 x Sceptile Spirit Link AOR (w tym 1 reverse)
5 x Tyranitar Spirit Link AOR (w tym 1 reverse)

Inne rary:
(dość nieaktualne, o nowsze można pytać)

1 x Gardevoir NXD (reverse)
1 x Dragonite ROS (reverse)
1 x Salamence ROS
1 x Skarmory ROS
1 x Swellow ROS (reverse)
1 x Vespiquen AOR-2
1 x Virizion AOR
2 x Entei AOR
1 x Volcarona AOR
3 x Volcarona AOR-2 (w tym 1 reverse)
4 x Gyarados AOR
1 x Gyarados AOR-2 (reverse)
2 x Claydol AOR
1 x Regirock AOR
2 x Metagross AOR
2 x Gardevoir AOR (w tym 1 reverse)
1 x Goodra AOR

37

(22 odpowiedzi, napisanych Spotkania pozostałe)

Spokojnie, patraty to urodzeni tropiciele. Piterr odnajdzie cel nawet z zawiązanymi oczami, startując z lasu na przedmieściach i mając dwa promile we krwi tongue.

38

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

PIERWSZY TURNIEJ POMARATONOWY NA CHWILOWE POŻEGNANIE Z XY-ONEM (22 września 2015)

Na chwilowe pożegnanie, bo czasowo się przestawiamy na expanded smile. Tym razem nie poszło mi tak świetnie jak na maratonie, ale sztuka to przygotować formę na najważniejszą imprezę, co nie wink? Tak czy tak, wyniki:

1. Inumaru 3:1 (vespiqeevees)
2. Piterr 2:2 (manectric/regice)
=. Kacper 2:2 (wobbat/gallade)
=. Bulbinek 2:2 (Don Lucarone)
5. sebek5000 1:3 (vileplume/giratina)

Wyszło trochę śmiesznie, bo Inu jedyną porażkę poniósł z 5000, dla którego było to z kolei jedyne zwycięstwo smile. Reszta: Kacper > Bulbinek > Piterr > Kacper, czyli znowu musieliśmy rzucać kością o kolejność w drafcie, oczywiście wygrał patrat ze swoją cziterską kością, po nim Kacper, ja na końcu.

Pobieżna relacja:
1. Kacper: dość słaby rozstaw, nie jakiś bardzo tragiczny, ale pozwalał przeciwnikowi wypunktować mój deck, zanim byłem w stanie zrobić coś sensownego. 0:1.
2. Inu: Inu zaczął słabo, z unownem na aktywie, ale potem w jednej turze zagrał trzy battle compressory i się losy odwróciły... Poza tym zrobiłem jednego misplaya, kiedy źle rozłożyłem energie i miałem bez sensu jednego lucario z dwiema zamiast dwóch po jednej (nie potrzebowałem dwóch, bo corkscrew smash wtedy nie dobierał mi kart ani nei potrzebowałem na killa). Bez tego misplaya być może byłoby lepiej, ale czy bm wygrał? Niekoniecznie, szansa by była, ale jednak wciąż matchup na korzyść Inu. Tak czy tak, 0:2.
3. sebek5000: Dead hand pokroju tego, co było z Velfą na maratonie... ale vileplume'y blokują itemy też same sobie big_smile. Lysandre na kwiatka, kiedy się doń dokopałem - dzielny 5000 ładuje energiami i retreatuje, jedzie mnie giratiną. Ale pod koniec wykopałem drugiego pana z czerwonymi włosami, znów go użyłem - i tym razem mój przeciwnik nie miał już energii na retreata. Win przez zdeckowanie, przez cała grę nie zaatakowałem ani razu big_smile. 1:2.
4. Piterr: Patrat tym razem nie był tak całkiem bez szans, jak na maratonie, bo regice - niemniej specjalnie na tę okoliczność wtechowałem sobie w talię target whistle'a wink. Ale się nie przydał - u Piterra słaby rozstaw, u mnie niezły, na koniec został mu lodowy ludek solo bez energii, który złożył się z somersault kicka po 120 (strong energy). Ufff, nie ma wstydu, że po maratonie jakoś koszmarnie zlamiłem, 2:2, smile.

Z trzech boosterków reverse jolteon, reverse flash energy i generalnie crap - czyli raczej słaby draft, zwłaszcza jak na AOR sad.

39

(5 odpowiedzi, napisanych KMP 2015)

To macie tego filma z finała, póki mnie się chce tongue:
https://www.youtube.com/watch?v=uuMm4aw1JHc

40

(17 odpowiedzi, napisanych Decki XY-on)

Don Lucarone

...czyli jak grouDON i LUCARio w nadzwyczaj zaskakującej współpracy wygrały II Katowicki Maraton Pokemon. Od razu zaznaczam, że deck jest totalnie rogue, (prawdopodobnie) nikt przede mną nigdzie tego nie grał, jak to raz określił Inu: jest dziwny, ale działa smile. A dlaczego działa, postaram się wytłumaczyć, a może i ktoś wpadnie na pomysł, co można ulepszyć jeszcze smile. Uprzedzam, że ponieważ wygrałem tym turniej (mniejsza, że w sumie mały był), mogę się czasem puszyć i kąsać za stwierdzenia, z którymi się nie zgadzam tongue.

Pokemony (12):
3 x Groudon EX
3 x Primal Groudon EX
3 x Lucario EX
3 x Landorus FFI

Energie (12):
4 x Strong Energy
8 x Fighting Energy

Stadiony (6):
2 x Fighting Stadium
4 x Scorched Earth

Itemy (20):
2 x Groudon Spirit Link
4 x Mega Turbo
4 x VS Seeker
3 x Trainers' Mail
2 x Switch
1 x Battle Compressor
1 x Muscle Band
1 x Focus Sash
1 x Professor's Letter
1 x Enhanced Hammer

Supportery (10):
4 x Professor Sycamore
4 x Korrina
2 x Lysandre

Dlaczego w ogóle do Groudonów Lucario?!?!?! WTF?!?!?!
Ja też na początku o nim w ogóle nie myślałem big_smile. Stopniowo, w miarę testowania decka, dołożyłem jednak eksperymentalnie jednego - gra się upłynniła - drugiego - jeszcze bardziej - trzeciego - wow! Magia nazywa się Corkscrew Smash - bo jak gramy, to chcemy używać Korriny, żeby brać, co nam potrzebne. Ale jak dobieramy karty z Korriny, to nie dobieramy nowych kart z top decka, nie licząc początku tury, co grozi nam szybkim dead handem - atak Lucario (i oprócz tego Scorched Earthy - dlatego gramy aż cztery) eliminuje ten problem. Z tego powodu idealna pierwsza ręka w większości matchupów to właśnie Lucario na aktywa.

Jest jeszcze powód drugi - otóż Lucario sprawia, że w pierwszych turach robimy COŚ. To nie są worldsowe Groudony, które siedzą sobie na benchu jak królowie i czekają na nie wiadomo co, kiedy ze stołu spadają kolejno roboty i wobbuffety - tutaj akcja jest od początku. Jeszcze zanim Groudon wejdzie, Lucario stara się sam zgarnąć dwa prize'y - wtedy jest właściwie pozamiatane. A nawet jeśli nie, może na przykład osłabić megasa rywala, coby potem dało się go one-shotować. Albo zdjąć denerwującego nie-EX-owego techa. Albo cokolwiek, to już zależy od konkretnej gry (na takie vespiqueny na przykład to w ogóle gramy aggro Lucario zamaist Groudonów).

I to "coś", wbrew pozorom, jest bardzo ważne. Bo jeśli nie robimy nic, to owszem, rozstawiamy Groudony, ale w tym samym czasie przeciwnik rozstawia swoją talię. Tymczasem manewrując dobrze naszym walczącym piesełem, sprawiamy, że nie może olać early game i przygotowywać się stricte na Groudony, bo pieseł mu zrobi kuku.

No dobra, a dlaczego do tej pory nikt tego nie próbował, geniuszu?
Bo to powyżej to w sumie jest słabe w świecie, w którym w każdej chwili przeciwnik może Ci wtasować rękę do talii i wymusić dobranie nowych kart big_smile. Ale w XY-onie nie mamy N-ów, a zamiast nich jedynie słabe Ace Trainery (do tego rzadko grywalne na Groudony, które stawiają na late, nie na early) i jeszcze bardziej beznadziejne Red Cardy (ktoś to w ogóle gra...?). I nawet te trzy karty z Ace Trainera to zwykle nie dramat big_smile. Efekt - grając Scorched Earthy i w pierwszych turach Lucario, ładujemy sobie rękę kupą bardzo przydatnych kart, w szczególności VS Seekerów, które chcemy zagrywać w końcówce seriami, głównie na Lysandre'y, kiedy już Primal wejdzie.

A te pojedyncze itemy to na chybił-trafił wyrzuciłeś z klasera czy co?
Korrina - słaby argument smile? Każdy ten item to tech, każdy z nich w jednej sytuacji ustawi grę, a w innej będzie totalnie bezużyteczny. Żaden nie jest tak kluczowy, aby był niezbędny, dlatego jeden wystarczy (w prize'ach? - trudno), a wybór był na podstawie moich subiektywnych odczuć i obserwacji, co się przydaje najczęściej. Po to mamy Korrinę, żeby w razie potrzeby sobie wybrać, czego nam trzeba wink. Żeby nie było: Battle Compressor pozwala zrzucić, zależnie od sytuacji, supportery, energie do megaturbowania i nadmiarowe pokemony zapychające talię, Muscle Band czasem dodaje brakującego dimidża piesełowi albo Landorusowi, Focus Sash zmusza przeciwnika do zmiany taktyki, bo ten Lando/Lucario się dzięki temu nie złoży, Professor's Letter czasami ratuje z dead handów, a poza tym pośrednio daje draw (Scorched Earth!) i ścina talię, Enhanced Hammer był odpowiedzią na vespiquenową metę, bo one tego itemu bardzo nie lubią, a i niektóre inne talie też.

Parę ekstra słów o nieoczywistych kluczowych kartach:
Scorched Earth: Jak już przebąknąłem, dociąg. A do tego stadion, zaś Primale lubią stadiony. I jeszcze discarduje nam energię pod mega turbo. W normalnym decku przeciętny, ale tutaj ma po prostu multum zastosowań, cztery pięknie nam zapewniają wszystko, czego potrzebujemy.
Groudon Spirit Link: Tak, chcemy aż dwa, bo wcale nie chcemy oddawać przeciwnikowi tury. Jak wspominałem, to NIE SĄ worldsowe Groudony - jeżeli aktywnie działamy, a nie tylko podkładamy energie, mieszamy w rozstawie przeciwnika. Oddanie tury to sytuacja raczej skrajna i rzadka, kiedy naprawdę nie mamy nic lepszego do roboty (albo Spirit Link jest w prize'ach). A poza tym, co też nie bez znaczenia - Spirit Linki blokują team flare geary, które są dla nas wyjątkowo wnerwiające.

A dlaczego tego nie ma?
Wobbuffett: W formacie bez float stone'a, bez psychicznych energii w decku, więc nie zaatakuje, retreat 2 - really? Przeciwnik zlysandre'uje nam takiego i mamy... przechlapane, musimy spalić switcha albo mozolnie marnować na niego dwie energie, no way. Po powrocie float stone'ów do rozważenia, obecnie bardzo głupia karta w tym decku.
Hawlucha: Długo testowałem, rpawie do klońca grałem jako opcjonalny zamiennik za Landorusa (na przykład 2 Lando, 1 Hawciula). Ale ostatecznie jednak nie. Powód? Generlanie sa dwa. Po pierwsze, Hawciula jest anty-EX-owa, kiedy... Groudony w sumie i tak są anty-EX-owe same z siebie big_smile. Talia generalnie nie ma problemu z EX-owymi deckami i bez niej, zaś w matchupach z nie-EX-owymi deckami Hawciula nawet nie uderzy. Po drugie: to ma tylko 70 HP, czasem boli. O ile 120 HP Lando to dla niejednego decka pewien problem, o tyle 70 składa się od byle czego. A Focus Sasha nie zawsze będziemy mieli akurat pod ręką. Jest jeszcze taki powód, ze Lando - w przeciwieństwie do Hawciuli, zabija sam Joltiki, a z Muscle Bandem nawet Combee wink.
Roboty: Myślałem, ale... no, nijak nie potrafiłem wcisnąć do talii. Zamiast techów? Techy generalnie dają więcej, bo pamiętajmy, że podczas grania jednak chcemy coś robić. Z całym szacunkiem, ale jak mamy Korrinę i wybór robot - mega turbo, to oczywiste jest turbo (chyba że leżymy z energiami w discardzie), bo nasz rozstaw na jedno wychodzi - prize'a nie stracimy - ale z robotem przeciwnik dostaje jedną turę na swój rozstaw więcej. A poza tym Primale wcale się tak wolno nie rozstawiają, żeby nie wystarczył siódmy prize w postaci Landorusa, na którego złożenie często potrzeba dwóch tur (z Focus Sashem zwłaszcza). A Landorus, w przeciwieństwie do robota, jak postoi dwie tury na aktywnie, dorzuci nam energię w promocji (bo jedną sam musi wpierw dostać)
Target Whistle: Może śmieszne, ale... na PTCGO gram w tej talii big_smile. Regice - przeciwnik rozstawi Ci takiego na planszy i weź się z nim baw. A z tym itemem co? TARGET WHISTLE NA EX-A, TAKIEGO WAŁA big_smile! Ponieważ jednak nie zapowiadało się, żeby ktokolwiek grał Regice'a na KMP, karta była bez sensu i wyleciała z talii. I w sumie może nawet wyleciała permanentnie, bo Regice aż tak modny nie jest.
Escape Rope: Realistycznie patrząc, większość graczy wypycha benche różnymi pokemonami, więc wystawią nam na Primala tego najmniej ważnego, a Primal zawsze, bezwzględnie i bezdyskusyjnie skupia się na najważniejszym pokemonie rywala na stole (czyli zazwyczaj tym najbardziej naładowanym). Za to Escape Rope może czasem zadziałać w drugą stronę i zrzucić aktywa z jego pozycji, kiedy my takiego aktywa chcemy, to zaś kosztuje Lysandre'a. Lepiej grać switche.
Silent Lab: A co on nam takiego da, zablokuje Shayminy? Jak będziemy zaczynać i akurat nam wejdzie na rękę, może tak, ale to mało prawdopodobne. Od biedy ujdzie jako kontra na Giratiny i inne Aegislashe, ale teraz mało jest takich basiców. Niemniej przed rotacją grałbym, Suicune i Sigilyph płaczą.

Tips and tricks (niektóre oczywiste):
* Najlepszy starter w tym decku to prawie zawsze Lucario, w drugiej turze mamy dzięki temu Corskscrew Smasha. Landorus - jak nie mamy Lucario, Groudon - eeee... każdy rozumie, że nie chcemy go na aktywie przed naładowaniem, co nie?
* Praktycznie każda gra wygląda tak, ze na bencha wystawiamy dokładnie 3 EX-y i jednego nie-EX-a - ani więcej, ani mniej. Why? Bo to daje większą kontrolę nad polem, Lysandre'y na nienaładowane pokemony, zwłaszcza Groudony, bolą. Poza tym choć Ladnorusa mamy sztuki trzy, to tak naprawdę siódmy prize, dwa pozostałe discardujemy - po prawdzie ich główna rola to redukowanie prawdopodobieństwa mulligana albo startu z solo Groudonem wink. Które EX-y? ZAZWYCZAJ na start Lucario i potem dwa Primale. Ale sytuacyjnie to bywa bardzo, baaaardzo rożnie, dużo zależy od przebiegu gry (po prostu trzeba myśleć, czy potrzebujemy przyspieszyć grę Lucario, bo będzie kuku, czy mamy czas i spokojnie ładujemy drugiego Primala). Wyjątek od reguły - kiedy retreatujemy Primala tylko po to, żeby przeciwnik nie zgarnął za niego prize'ów, wtedy potrzebny nam czwarty EX wink.
* Nawet kiedy nie potrzebujemy pokemona, prawie zawsze bierzemy go z Korriny! Chodzi oczywiście o to, żeby ściąć talię, a i jak jakiś Sycamore po drodze wpadnie, to nawet Ace Trainer nam niestraszny wink.
* Pamiętać, żeby przy pierwszym przejrzeniu decka upewnić się, które techy mamy w prize'ach oraz ile mamy switchy! - najlepiej to w ogóle zapamiętać wszystko, ale jak ktoś nie jest taki szybki i nie chce oberwać karą za stallowanie, to powyższe jest najbardziej kluczowe wink.

Konstruktywna krytyka i marudzenie na ścianę tekstu, z której połowa to oczywistości - mile widziane, tylko jeszcze raz uprzedzam, że jak chcecie coś w tej talii ruszać, to dawajcie naprawdę dobre argumenty wink.

41

(5 odpowiedzi, napisanych KMP 2015)

Achievement unlocked, pierwszy turniej na dwucyfrową liczbę osób wygrany, nawet mimo dość niskiej frekwencji wynik cieszy, bo i kilku zawodników z czołówki ograłem (biedny Adrian, aż mi głupio, że znowu... xD). Jak widać po wynikach, Wrocek na XY-ona jest świetnie przygotowany smile.

Na początek kilka drobiazgów:
* Jeżeli komuś przez pomyłkę wzięły się dwa kupony ze zniżką na playmaty, to ten drugi był mój, za przesłanie kodu z kartki będę wdzięczny, bo istnieje duża szansa, że z niego skorzystam ^^.
* Jeżeli komuś niechcący wzięła się czerwona kostka z liczbami arabskimi zamiast kropek, to może ją sobie zachować z myślą, że to kostka zwycięzcy II Katowickiego Maratonu Pokemon, kosztowała całe 5 zeta i nie wiążę z nią szczególnej wartości sentymentalnej tongue.
* Jeżeli ten ktoś od powyższych nie wziął ich przez przypadek, a jest walonym złodziejem, to niech spłonie w piekle :<.
* Filmik z finałem (niestety, ograniczony tylko do początkowu) podrzucę Adrianowi, jak znajdę swój kabelek łączący komórkę z kompem.
* Pełną decklistę - bo deck w sumie jest rogue i pewnie parę osób zainteresuje - wrzucę w dziale z decklistami jakoś po napisaniu tego posta, razem z wytłumaczeniem, dlaczego takie, a nie inne karty.

Special thanks to:
* Adrian - za fajną organizację i znalezienie za***istej miejscówki
* Panowie z za***istej miejscówki - za to, że było za***iście, fajny klimat, wszystko ogarnięte, ogólnie nie było się do czego przyczepić
* Adrian i Lesiu - za sprzedaż kart potrzebnych do skompletowania talii w ostatniej chwili, bez nich mogłoby nie być tak fajnie wink
* Piterr - za dzielną walkę w finale mimo beznadziejnego matchupu, wiem, że dałeś z siebie wszystko smile
* wszyscy przeciwnicy - za naprawdę przyjemny turniej w milej atmosferze smile
* ekipa planszówkowa pomaratonowa - za przyjemną noc z Battlestarem
* Lokolin - za prawdziwie polską gościnę
* a wszyscy, o których zapomniałem - za to, o czym zapomniałem smile

Czas na mięsko, czyli relacja wink:

Mecz pierwszy: Lokolin (Yvki)
Mecz trwał prawie godzinę i już zaczynałem się martwić, czy wyrobie na czas z rozegraniem wszystkiego, a Lokolin martwił się jeszcze bardziej smile. Dużo było szachów, manipulowania benchem i kampienia kart, ostatecznie przegrałem w dużej mierze przez misplaya - po użyciu trainers' maila na trzy karty (ostatnie w talii) nie wziąlem żadnej, a powinienem był jedną, wtedy ze stuprocentową pewnością dostałbym strong energy, która pozwoliłaby primalowi przebić się przez resist yveltala, hard charma i jamming neta. Ponieważ nie dobrałem, oczywiście ta energia została ostatnią kartą w talii xD. Wtopa na pcozatku nie podbudowuje, zwłaszcza po tak długim meczu, ale trudno, 0:1.

Mecz drugi: Inumaru (vespiquen)
Szedłem jak na ścięcie: we Wrocławiu ani razu nie pokonałem Inu, grając przeciwko tej talii, nie łudziłem się, ze tym razem dam radę. A jednak smile. W praktyce grałem groudony bez groudonów, znane też jako aggro lucario, szczęśliwym trafem udało mi się na Lucku dobić do dimejdżowania za 100 z Corkscrew Smasha (one-shot vespiquen). U Inu rozstaw był generalnie słaby, a jak już zaczynał się odbijać, to dostał enhanced hammerem na dabelkę. Została mu jedna (i to chyba w prize'ach, nie pamiętam już) i brak flareona, który pozwalałby się ratować blacksmithem, z braku nadziei poddał. 1:1.

Mecz trzeci: Adriank1 (vespiquen)
No dobra: nic dwa razy się nie zdarza - tak myślałem przed meczem. Jak na jedne vespiqueny wyszło fuksem, tak drugie mnie zmiotą. Ale... no, mam w sobie coś takiego, że Adrian za nic pokonać mnie nie może, nawet towarzysko big_smile. Nie wiem, co to za czary, ale znów vespiquenom rozstaw nie szedł, znów stopniowo wybijałem przeciwników, scenariusz podobny jak z Inu: naładować Luucka, żeby one-shotował, kiedy przeciwnik zaczął się odbijać - młotek i dabelka w discarda (w ogóle enhanced hammer to chyba moja MVC turnieju, dużo gier ustawił - najśmieszniejsze, że do tali go wrzuciłem w ostatniej chwili big_smile). Znów poddanie, 2:1 - a że miałem za sobą dwa najbardziej niepokojące matchupy, zacząłem wierzyć, że ta topka to w sumie nawet do ugrania jest wink.

Mecz czwarty: Piterr (megamany z lugią)
Co los podaruje, lubi sobie potem zabrać - i tak start w tej grze miałem naprawdę słaby, problemy z dokładaniem energii, kiedy u Piterra rozstaw był średni, ale całkiem znośny. I już myślałem, że pokarało mnie za wygranie "przegranych" matchupów porażką z "wygranym", akle w którymś momencie karty zaczęły wreszcie wchodzić. A groudon to w sumie late. I to late z weaknessem po drugiej stronie. Co więcej, w końcówce miałem już tyle VS seekerów, ze mogłem sobie Lysandre'owac co turę. No i choć Piterr zgarnął sporo prize'ów, ostatecznie udało mi się odbić i rzutem na taśm wygrać grę (dokładnego przebiegu, niestety, już nie pamiętam). 3:1 i większość faworytów ju za mną, było nieźle smile.

Mecz piąty: Kars (pyroary)
Pyroary na mega mają trochę przechlapane nawet wtedy, kiedy się dobrze rozstawią. A te Karsowe nawet się nie rozstawiły. Szybki win po zdjęciu dwóch litleo, 4:1.

Mecz szósty: McSzuwacz (wobbat)
Cóż - talię przeciwnika znałem praktycznie na pamięć, nie pamiętam w sumie dokładnie przebiegu meczu, ale jeśli dobrze kojarzę, to po prostu krok po kroku punktowałem pokemony przeciwnika, kontrolując counterki, coby wobbuffet nie zrobił mi kuku, aż wszystkie prize'y zgarnąłem. 5:1.

Mecz siódmy: Velfa (dugtrio/hawlucha)
Przed meczem wiedziałem, zę Velfie idzie słabo i jej talia trochę nie chodzi, więc podszedłem na luzie - ważniejsze dopiero będą. A tu psikus - dead hand. Ale taki totalnie nie do odratowania dead hand, bo jak to inaczej określić, jak przez chyba sześć czy siedem tur (bo tyle potrzebowała hawciula Vlefy, żeby two-shotować moje EX-y) udało mi się podstawić pod moje pokemony całe dwie energie i oddać jeden, jedyny cios z Missile Jaba za 30? Życie, 5:2.

Mecz ósmy: Lesiu (metal quaza)
Początek meczu był generalnie dość wyrównany, u mnie na aktywnie Lucek, Lesiu rozstawiał swoją talię, naładował mega quazę, do tego na benchu gotowe aegislashe, czyli musiałem uważać na używanie strong energy. I wkurzający registeel. I wtedy nastąpił prawdopodobnie najbardziej epicki moment turnieju: Corskscrew Smash, dociągam trzy karty... wszystkie to mega turbo big_smile (było tasowanie na kupki, żeby nie było, zbieg okolicznosci niezwykły). A ja trzy energie w discardzie miałem tongue. Groudon naładowany w jedną turę, bach! - nie ma quazy, bach! - nie ma aegislasha, a drugi, jak miałem wyliczone, ni cholery nie miał prawa primala wykończyć. No to Lesiu kombinuje, na aktywa registeel - 120 HP, bez strong energy nie będzie one-shota, na uderzenie energii brak. Ale ja się gra dwa Lysandre'y i cztery VS seekery wink... Dajemy strong energy - bach! - oczywiście na aktywa aegislash, którego potem rpzymusem zmieniłem na bronzonga - bach! - 6:2 i topka pewna smile.

Mecz dziewiąty: Banzail (wróżki)
Jako ze topkę już maiłem, i to nawet z pewnym pierwszy miejscem (bezpośredni win z Inu), do meczu podszedłem na wielkim luzie, tak wielkim, że po prostu robiłem swoje i grałem i już nawet nie pamiętam, jak to grałem big_smile. Ale primal się naładował i pozdejmował wróżki, a u Banzaila rozstaw był słaby, jeśli dobrze kojarzę, 7:2.

No i pierwsze w życiu play-offy smile. Najpierw była dłuższa chwila przerwy, ponieważ grały miejsca 7-10 (w sensie żeby nikt na nich nie czekał), a potem znowu Banzail - not bad. Ja się cieszyłem, ze nie Inu, bo z nim raczej drugi raz bym nie przyfarcił (w sensie jakbym przegrał z nim finał, to okej, bo finał to co innego, ale tak nie wejsc do finału rpzez matchup - słabo). No i cóż...

Półfinał: Banzail
Pierwszy mecz był bardzo, bardzo wyrównany - dużo szachów na stole, Banzail kombinował, jak tu się rozstawić, żeby łatwo załatwić primala, ja kombinowałem, jak to zrobić, żeby naładowany zgarnął wszystkie potrzebne prize'y. A jeśli dobrze pamiętam, trochę dobrych kart musiałem zrzucić z Sycamore'a w pierwszej turze (RIP dwa mega turbo), generalnie na styku. Ostatnim atakerem był z przymusu Lucek, bo jakoś tak groudony też się chyba źle zrzuciły (a moze to tak bylo, że wiedziałem, ze nie mam już energii na ładowanie primala ani mega turbo, nie pamiętam, ogólnie juuz sie deck konczył), ale... przyfarciłem smile. Z prize'ów strong energy, Lucek miał już drugą strong, zwykłą i banda, Somersault Kick za 160 HP, czyli dokładnie tyle, ile potrzeba do złożenia florges smile. No i było 1:0.

A w drugiej grze wszystko się ładnie rozstawiło od początku, u Bazaila gorzej, po kilku turach poddał. I finał smile. Poczekałem jeszcze trochę, aż wygrał dość spodziewanie Piterr (we Wrocku też zazwyczaj ogrywał Inu). Czyli...

WIELKI FINAŁ: PITERR KONTRA BULBINEK, AKA. POWTÓRKA Z WORLDSÓW (w tym sensie, ze w sumie nie było czego oglądać)
Co tu gadać: z Piterrem sparowałem już nieraz, znaliśmy swoje talie praktycznie na pamięć, w związku z czym wiedziałem, że żeby przegrać w takim matchupie, musiałbym naprawdę bardzo, bardzo, bardzo z***ać. Ewentualnie dostać tragicznego dead handa, i to dwa razy, bo BO3. Ale dead handa nie było, a wręcz jakoś tak się złożyło, że patratowi i wiatr w oczy, bo akurat miałem dwa bardzo dobre rozstawy. Pierwszy mecz w miarę normalnie, stopniowo wygarnąłem wszystkie prize'y, Piterr poddał, bo był już bez szans. Drugi... Piterr zaczynał i zaczął naprawdę dobrze, ładnie zgarnął potrzebne pokemony, rozstawił się, tylko w tym wszystkim był jeden, jedyny, drobniutki problemik - na aktywie został mu manectric. Ja miałem Lucka. I god handa, który dał mi strong energy, fighting stadium i muscle banda z Korriny w pierwszej turze - drugi najbardziej epicki moment turnieju po tych mega turbo z Lesiem. A może i nawet bardziej epicki, bo wszak moja pierwsza tura - W GROUDONACH, U LICHA, W GROUDONACH big_smile. Dwa prize'y w pierwszym ataku, na aktyw nienaładowana lugia - a jak na złość, w następnej turze (nie pamiętam już, czy to z Korriny było, czy z ręki) dowaliłem jej enhanced hammerem (really MVC), two-shot i juz w sumie nei byłoc zeog zbierać - jeśli dobrze pamiętam, został już tylko nienaładowany manectric. I tak zakończyłem turniej swym epickim i w sumie niespodziewanym nawet dla mnie triumfem (bo na topki po cichu liczyłem, ale zakładałem, ze w najlepszym przypadku w finale załatwi mnie Inu wink).

Gratuluję zmarnowania jakiejś liczby minut Waszego życia na przeczytanie tego nudnego elaboratu, bo chyba więcej nic do napisania nie mam tongue. Jeszcze raz dzięki wszystkim, świetny turniej był, ale następnym razem nie szukajcie sobie tylu głupich wymówek, żeby nie przyjechać wink.

42

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

I jeszcze raz:

JUŻ NAPRAWDĘ OSTATNI WROCŁAWSKI TURNIEJ PRZEDMARATONOWY (15 września 2015)

Znów bez talii, bo zaraz maraton, ale wyniki mówią wszystko:

1. Piterr 2:1 (manectric/lugia)
=. Bulbinek 2:1 (Don Lucarone)
=. Inumaru 2:1 (vespiqueevees)
4. Kacper 0:3 (wobbat)

W trójkącie było Bulbinek > Piterr > Inumaru > Bulbinek, w związku z czym kolejność w drafcie losowaliśmy przez rzut K20 (oczywiście Piterr wyrzucił 20, a Inu 1 big_smile). Z dwóch boosterków bez EX-ów, ale i tak nie najgorsze dropy: dwa vileplume'y, w tym jeden reverse, vespiquen, broken vinespace, vaporeon, unown reverse. I parę innych kart też smile.

43

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Wrocław lubi się turniejować, więc po raz kolejny smile:

WROCŁAWSKI TURNIEJ PRZEDMARATONOWY POD PATRACIM DACHEM (12 września 2015)

Była nas piątka, każdy z każdym, BO1. Tym razem bez relacji i listy decków, bo przygotowania do katowickiego maratonu wrą i nie chcemy się zdradzać za bardzo wink. Krótko mówiąc, tylko lista wyników (jak nie zapomnę, po maratonie uzupełnię o talie):

1. Bulbinek 4:0 (Don Lucarone)
2. Piterr 3:1 (manectric/lugia)
3. Inumaru 2:2 (metal quaza)
4. sebek5000 1:3 (wróżki)
5. Kacper 0:4 (wobbat)

Mój pierwszy wygrany turniej, hoopa!, ale z trzech boosterków, jak na złość, żadnego EX-a sad. Za to była vespiquen i dwa ariadosy, w tym jeden reverse. I dwadzieścia siedem innych kart też.

44

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

No wiec, tam da da dam...

TAKI TAM POMNIEJSZY TURNIEJ O ZAISTE FASCYNUJĄCYM PRZEBIEGU, O ZWYCIĘSTWIE W KTÓRYM ROZSTRZYGNĘŁA FOTOKOMÓRKA (27 sierpnia 2015)

Bo jak inaczej to określić, kiedy cztery osoby na sześć kończą z bilansem 3:2 wink?

Rundy nie zgadzają się z kolejnością gier, bo w sumie wszyscy je olali i się zamieniali, walcząc z tym, kto był wolny.

Inumaru - Bulbinek 1:0
Piterr - Brzezik 1:0
Kacper - sebek5000 1:0

Inumaru - Piterr 0:1
Bulbinek - Kacper 1:0
Brzezik - sebek5000 0:1

Inumaru - Brzezik 0:1
Bulbinek - sebek5000 1:0
Piterr - Kacper 0:1

Inumaru - Kacper 1:0
Bulbinek - Brzezik 1:0
Piterr - sebek5000 0:1

Inumaru - sebek5000 1:0
Bulbinek - Piterr 0:1
Brzezik - Kacper 0:1

Wyniki końcowe, po uwzględnieniu tie-breakerów:

1. Inumaru 3:2 (landobaty)
2. Piterr 3:2 (rak)
3. Bulbinek 3:2 (groudony)
4. Kacper 3:2 (wobbat)
5. sebek5000 2:3 (gardevoir i inne wróżki)
6. Brzezik 1:4 (donphany)

W trzech boosterkach żadnego EX-a sad.

Az taki emocjonujący turniej, ze dam relację z meczów smile.

1. mecz: Inumaru
Inu zastosował niezwykle perfidny taktyczny myk, prowokując mnie do tego, żebym przyszedł na turniej niewyspany. To zakończyło się pięknym misplayem i zrzuceniem całkiem niezłej ręki z Sycamore'a zamiast zagrania Korriny, nowa ręka zaś... no, była słaba i się nie chciało to rozłożyć. Za błędy się płaci, 0:1.

2. mecz: Kacper
Przez cały mecz Kacper położył chyba ze trzy energie, co najlepiej obrazuje, jak bardzo martwa była jego ręka. Moja też nie prezentowała się szałowo, ale i bez tragedii, dokopałem się do sensownych kart i kroczek po kroczku wybiłem jego wesołą kompanię. 1:1.

3. mecz: Piterr
Wiecie, co jest gorsze od grania przeciwko rakowi? Granie przeciwko rakowi z dead handem i dostawanie w każdej następnej turze nowego itema na rękę. Juhu! Gra absolutnie nie do wyratowania, 1:2.

4. mecz: Brzezik
Zaczęło się słabo, generalnie donphany to niekoniecznie przyjazny groudonom matchup. Ale w kluczowym momencie wszystko zmieniła jedna akcja, w której ledwie żywy primal groudon został zreatreatowany (Brzezik nie miał czym bić po benchu, więc bariera ochroniła dwa prize'y), a potem seriami dostawałem na rękę Lysadre'y... i VS Seekery, które zagrywałem na Lysandre'y big_smile. Na koniec Brzezik trochę strollował, zrzucił wszystkie roboty i zostawił samotną hawciulę, po czym użył N-a, ale na niewiele się to zdało smile. 2:2.

5. mecz: sebek5000
Bez większej historii, udało mi się zdjąć Sebkowi dwa spritzee, zanim stały się aromatisee'ami, a i rozkładanie decka szło mu tak sobie, za to mi się pięknie rozłożyły dwa naładowane primale... po czym Sebek rzucił N-a na moje dwa prize'y. Niemniej dwa naładowane primale i tak właściwie uniemożliwiały mu zabijanie (wystawia EX-a, żeby zabić jednego - drugi primal kończy grę), więc zablokował suicunem i zrobił się prawie draw-pass, a wszyscy się na nas gapili, bo to był ostatni mecz w turnieju. Ale do VS Seekera na Lysandre'a się po kilku turach dokopałem, 3:2.

Ogólnie stawka była dziś we Wrocku niesamowicie wyrównana i decydowały detale, takie turnieje to można grać smile.

45

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

mcszuwacz napisał/a:

1. To jest WOBBAT, nie wobbobat.
2. Ja też miałem słabo z rozłożeniem się przeciwko Tobie + miałeś przewagę pod względem matchup'u.
3. Ta eeveelucja to był Vaporeon.
4. Dziękuję za uwagę.

Niech Ci będzie z tym wobbatem tongue. A co do rozłożenia: u Ciebie było "tylko" słabe, u mnie przez ileś tur zwyczajnie nie dało się zrobić nic i nawet najkorzystniejszy matchup wiele by nie zmienił smile. Taki totalny dead hand bez perspektyw. Ale nie marudzę, w karciankach to się zdarza (jak miałem w miarę normalne rozłożenia na Piterra i Schena, to zabiły mnie matchupy tongue).

46

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

mcszuwacz napisał/a:

Bulbinku prosiłbym Cię o zmianę mnie na Kacper, gdyż tak jestem zapisany w ELO.

Done smile.

47

(159 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Wrocław turnieje czasem grywa, ale się leni i nie wpisuje. Więc od teraz zmieniam ten stan rzeczy tongue.

MAŁY I ZUPEŁNIE NIC NIE ZNACZĄCY TURNIEJ W KFC (10 lipca 2015)

30 minut, BO1, każdy z każdym, bez remisów

Bulbinek - Kacper 1:0
Piterr - Inumaru 0:1
Michał Keller - sebek5000 1:0

Bulbinek - Piterr 1:0
Kacper - Michał Keller 0:1
Inumaru - sebek5000 1:0

Bulbinek - Inumaru 0:1
Kacper - sebek5000 1:0
Piterr - Michał Keller 0:1

Bulbinek - Michał Keller 0:1
Kacper - Inumaru 0:1
Piterr - sebek5000 1:0

Bulbinek - sebek5000 1:0
Kacper - Piterr 0:1
Inumaru - Michał Keller 0:1

Tym samym doszło do idealnej sytuacji, w której każdy pokonał wszystkich lepszych od siebie i przegrał ze wszystkimi gorszymi od siebie smile. Podsumowanie:

1. Michał Keller 5:0 (night march)
2. Inumaru 4:1 (landobaty)
3. Bulbinek 3:2 (manectric/dragonite)
4. Piterr 2:3 (manectric/rak/garbodor)
5. Kacper 1:4 (wobb/crobat)
6. sebek5000 0:5 (gardevoir/xerneas)

Krótkie podsumowanie turnieju z mojej perspektywy: dobrze, że landobaty się rotują, nienawidzę night marcha, szkoda, że Piterr dostał dead handa i trudno ocenić tego semi-mirrora obiektywnie (ale trzy dni temu w BO3 wygrałem 2:1, więc jest nadzieja, że ten deck coś zdziała smile). No, tyle smile.

W boosterkach mega gallade EX i poza tym nic ciekawego.

Chyba chodziło o tę kartę smile: Milotic PCL