Temat: Wyniki i Raporty z II KMP

19.09.2015 - XY-on

Mecze grupowe: BO1, play-off: BO3

Mecze grupowe: Każdy z każdym, potem półfinały o miejsca 1-4 i finał B o miejsca 5-10.

Nagrody: Pół boxa (18 boosterów) z AOR, pakiet 3 boosterów do wyboru z draftem z 15 boosterów.

II Katowicki Maraton Pokemona 2015

Lista talii:

1. McSzuwacz - Crobat/Wobbuffett
2. Piterr - Manectric/Lugia/Druddigon
3. Lesiu - Metal Rayquaza
4. Lokolin - Yveltal
5. Velfa - Dugtrio/Flareon/Vaporeon
6. Banzail - Fairy
7. Bulbinek - Groudon EX / Lucario EX / Landorus
8. Inumaru - Vespiquen / Eeveelucje
9. Adriank1 - Vespiquen / Eeveelucje
10. Kars - Pyroar

FAZA GRUPOWA:

             1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 RAZEM MIEJSCE DO FAZY PLAY-OFF
McSzuwacz  1 X 0 0 1 1 0 0 0 1 1    4             V
Piterr     2 1 X 1 1 0 1 0 1 0 1    6             II
Lesiu      3 1 0 X 0 1 1 0 0 0 1    4             VI
Lokolin    4 0 0 1 X 1 0 1 0 0 0    3             IX
Velfa      5 0 1 0 0 X 0 1 0 0 0    2             X
Banzail    6 1 0 0 1 1 X 0 0 1 1    5             IV
Bulbinek   7 1 1 1 0 0 1 X 1 1 1    7             I
Inumaru    8 1 0 1 1 1 1 0 X 1 0    6             III
Adriank1   9 0 1 1 1 1 0 0 0 X 0    4             VIII
Kars      10 0 0 0 1 1 0 0 1 1 X    4             VII

FAZA PLAY-OFF

O miejsca 5-10:

McSzuwacz (5) - BYE
Lesiu (6) - BYE
Velfa (10) - Kars (7) 2:0
Adriank1 (8) - Lokolin (9) 2:0

Adriank1 - Lesiu 2:0
McSzuwacz - Velfa 2:0

O miejsce 9:

Kars - Lokolin 2:0

O miejsce 7:

Lesiu - Velfa 2:0

O miejsce 5:

Adriank1 - McSzuwacz 2:0

PÓŁFINAŁY

Bulbinek - Banzail 2:0
Piterr - Inumaru 2:0

O 3 MIEJSCE:

Inumaru - Banzail 2:0

FINAŁ:

Bulbinek - Piterr 2:0


KLASYFIKACJA KOŃCOWA:

1. Bulbinek
2. Piterr
3. Inumaru
4. Banzail
5. Adriank1
6. McSzuwacz
7. Lesiu
8. Velfa
9. Kars
10.Lokolin

Było świetnie, dzięki za przybycie - raport w kolejnym poście!

2

Odp: Wyniki i Raporty z II KMP

Gratki. Nie przypuszczałem, że na Groudonach można tak pokosić.

Podziękowania za transakcje dla: Adrian22, adriank1, Aveross, Babidi, Banzail, Bidulek, Bulbinek, Fosgen_2004, Inumaru, Kakel, Kars, Kicek91, kixos, Koga, konradmadry, Krizz, Lesiu, Lokolin, mcszuwacz, Piterr, Schen, ShrimpCards, sikorkatrol, szymon.przybyl, wexegon01, X-Wing666.

3

Odp: Wyniki i Raporty z II KMP

Achievement unlocked, pierwszy turniej na dwucyfrową liczbę osób wygrany, nawet mimo dość niskiej frekwencji wynik cieszy, bo i kilku zawodników z czołówki ograłem (biedny Adrian, aż mi głupio, że znowu... xD). Jak widać po wynikach, Wrocek na XY-ona jest świetnie przygotowany smile.

Na początek kilka drobiazgów:
* Jeżeli komuś przez pomyłkę wzięły się dwa kupony ze zniżką na playmaty, to ten drugi był mój, za przesłanie kodu z kartki będę wdzięczny, bo istnieje duża szansa, że z niego skorzystam ^^.
* Jeżeli komuś niechcący wzięła się czerwona kostka z liczbami arabskimi zamiast kropek, to może ją sobie zachować z myślą, że to kostka zwycięzcy II Katowickiego Maratonu Pokemon, kosztowała całe 5 zeta i nie wiążę z nią szczególnej wartości sentymentalnej tongue.
* Jeżeli ten ktoś od powyższych nie wziął ich przez przypadek, a jest walonym złodziejem, to niech spłonie w piekle :<.
* Filmik z finałem (niestety, ograniczony tylko do początkowu) podrzucę Adrianowi, jak znajdę swój kabelek łączący komórkę z kompem.
* Pełną decklistę - bo deck w sumie jest rogue i pewnie parę osób zainteresuje - wrzucę w dziale z decklistami jakoś po napisaniu tego posta, razem z wytłumaczeniem, dlaczego takie, a nie inne karty.

Special thanks to:
* Adrian - za fajną organizację i znalezienie za***istej miejscówki
* Panowie z za***istej miejscówki - za to, że było za***iście, fajny klimat, wszystko ogarnięte, ogólnie nie było się do czego przyczepić
* Adrian i Lesiu - za sprzedaż kart potrzebnych do skompletowania talii w ostatniej chwili, bez nich mogłoby nie być tak fajnie wink
* Piterr - za dzielną walkę w finale mimo beznadziejnego matchupu, wiem, że dałeś z siebie wszystko smile
* wszyscy przeciwnicy - za naprawdę przyjemny turniej w milej atmosferze smile
* ekipa planszówkowa pomaratonowa - za przyjemną noc z Battlestarem
* Lokolin - za prawdziwie polską gościnę
* a wszyscy, o których zapomniałem - za to, o czym zapomniałem smile

Czas na mięsko, czyli relacja wink:

Mecz pierwszy: Lokolin (Yvki)
Mecz trwał prawie godzinę i już zaczynałem się martwić, czy wyrobie na czas z rozegraniem wszystkiego, a Lokolin martwił się jeszcze bardziej smile. Dużo było szachów, manipulowania benchem i kampienia kart, ostatecznie przegrałem w dużej mierze przez misplaya - po użyciu trainers' maila na trzy karty (ostatnie w talii) nie wziąlem żadnej, a powinienem był jedną, wtedy ze stuprocentową pewnością dostałbym strong energy, która pozwoliłaby primalowi przebić się przez resist yveltala, hard charma i jamming neta. Ponieważ nie dobrałem, oczywiście ta energia została ostatnią kartą w talii xD. Wtopa na pcozatku nie podbudowuje, zwłaszcza po tak długim meczu, ale trudno, 0:1.

Mecz drugi: Inumaru (vespiquen)
Szedłem jak na ścięcie: we Wrocławiu ani razu nie pokonałem Inu, grając przeciwko tej talii, nie łudziłem się, ze tym razem dam radę. A jednak smile. W praktyce grałem groudony bez groudonów, znane też jako aggro lucario, szczęśliwym trafem udało mi się na Lucku dobić do dimejdżowania za 100 z Corkscrew Smasha (one-shot vespiquen). U Inu rozstaw był generalnie słaby, a jak już zaczynał się odbijać, to dostał enhanced hammerem na dabelkę. Została mu jedna (i to chyba w prize'ach, nie pamiętam już) i brak flareona, który pozwalałby się ratować blacksmithem, z braku nadziei poddał. 1:1.

Mecz trzeci: Adriank1 (vespiquen)
No dobra: nic dwa razy się nie zdarza - tak myślałem przed meczem. Jak na jedne vespiqueny wyszło fuksem, tak drugie mnie zmiotą. Ale... no, mam w sobie coś takiego, że Adrian za nic pokonać mnie nie może, nawet towarzysko big_smile. Nie wiem, co to za czary, ale znów vespiquenom rozstaw nie szedł, znów stopniowo wybijałem przeciwników, scenariusz podobny jak z Inu: naładować Luucka, żeby one-shotował, kiedy przeciwnik zaczął się odbijać - młotek i dabelka w discarda (w ogóle enhanced hammer to chyba moja MVC turnieju, dużo gier ustawił - najśmieszniejsze, że do tali go wrzuciłem w ostatniej chwili big_smile). Znów poddanie, 2:1 - a że miałem za sobą dwa najbardziej niepokojące matchupy, zacząłem wierzyć, że ta topka to w sumie nawet do ugrania jest wink.

Mecz czwarty: Piterr (megamany z lugią)
Co los podaruje, lubi sobie potem zabrać - i tak start w tej grze miałem naprawdę słaby, problemy z dokładaniem energii, kiedy u Piterra rozstaw był średni, ale całkiem znośny. I już myślałem, że pokarało mnie za wygranie "przegranych" matchupów porażką z "wygranym", akle w którymś momencie karty zaczęły wreszcie wchodzić. A groudon to w sumie late. I to late z weaknessem po drugiej stronie. Co więcej, w końcówce miałem już tyle VS seekerów, ze mogłem sobie Lysandre'owac co turę. No i choć Piterr zgarnął sporo prize'ów, ostatecznie udało mi się odbić i rzutem na taśm wygrać grę (dokładnego przebiegu, niestety, już nie pamiętam). 3:1 i większość faworytów ju za mną, było nieźle smile.

Mecz piąty: Kars (pyroary)
Pyroary na mega mają trochę przechlapane nawet wtedy, kiedy się dobrze rozstawią. A te Karsowe nawet się nie rozstawiły. Szybki win po zdjęciu dwóch litleo, 4:1.

Mecz szósty: McSzuwacz (wobbat)
Cóż - talię przeciwnika znałem praktycznie na pamięć, nie pamiętam w sumie dokładnie przebiegu meczu, ale jeśli dobrze kojarzę, to po prostu krok po kroku punktowałem pokemony przeciwnika, kontrolując counterki, coby wobbuffet nie zrobił mi kuku, aż wszystkie prize'y zgarnąłem. 5:1.

Mecz siódmy: Velfa (dugtrio/hawlucha)
Przed meczem wiedziałem, zę Velfie idzie słabo i jej talia trochę nie chodzi, więc podszedłem na luzie - ważniejsze dopiero będą. A tu psikus - dead hand. Ale taki totalnie nie do odratowania dead hand, bo jak to inaczej określić, jak przez chyba sześć czy siedem tur (bo tyle potrzebowała hawciula Vlefy, żeby two-shotować moje EX-y) udało mi się podstawić pod moje pokemony całe dwie energie i oddać jeden, jedyny cios z Missile Jaba za 30? Życie, 5:2.

Mecz ósmy: Lesiu (metal quaza)
Początek meczu był generalnie dość wyrównany, u mnie na aktywnie Lucek, Lesiu rozstawiał swoją talię, naładował mega quazę, do tego na benchu gotowe aegislashe, czyli musiałem uważać na używanie strong energy. I wkurzający registeel. I wtedy nastąpił prawdopodobnie najbardziej epicki moment turnieju: Corskscrew Smash, dociągam trzy karty... wszystkie to mega turbo big_smile (było tasowanie na kupki, żeby nie było, zbieg okolicznosci niezwykły). A ja trzy energie w discardzie miałem tongue. Groudon naładowany w jedną turę, bach! - nie ma quazy, bach! - nie ma aegislasha, a drugi, jak miałem wyliczone, ni cholery nie miał prawa primala wykończyć. No to Lesiu kombinuje, na aktywa registeel - 120 HP, bez strong energy nie będzie one-shota, na uderzenie energii brak. Ale ja się gra dwa Lysandre'y i cztery VS seekery wink... Dajemy strong energy - bach! - oczywiście na aktywa aegislash, którego potem rpzymusem zmieniłem na bronzonga - bach! - 6:2 i topka pewna smile.

Mecz dziewiąty: Banzail (wróżki)
Jako ze topkę już maiłem, i to nawet z pewnym pierwszy miejscem (bezpośredni win z Inu), do meczu podszedłem na wielkim luzie, tak wielkim, że po prostu robiłem swoje i grałem i już nawet nie pamiętam, jak to grałem big_smile. Ale primal się naładował i pozdejmował wróżki, a u Banzaila rozstaw był słaby, jeśli dobrze kojarzę, 7:2.

No i pierwsze w życiu play-offy smile. Najpierw była dłuższa chwila przerwy, ponieważ grały miejsca 7-10 (w sensie żeby nikt na nich nie czekał), a potem znowu Banzail - not bad. Ja się cieszyłem, ze nie Inu, bo z nim raczej drugi raz bym nie przyfarcił (w sensie jakbym przegrał z nim finał, to okej, bo finał to co innego, ale tak nie wejsc do finału rpzez matchup - słabo). No i cóż...

Półfinał: Banzail
Pierwszy mecz był bardzo, bardzo wyrównany - dużo szachów na stole, Banzail kombinował, jak tu się rozstawić, żeby łatwo załatwić primala, ja kombinowałem, jak to zrobić, żeby naładowany zgarnął wszystkie potrzebne prize'y. A jeśli dobrze pamiętam, trochę dobrych kart musiałem zrzucić z Sycamore'a w pierwszej turze (RIP dwa mega turbo), generalnie na styku. Ostatnim atakerem był z przymusu Lucek, bo jakoś tak groudony też się chyba źle zrzuciły (a moze to tak bylo, że wiedziałem, ze nie mam już energii na ładowanie primala ani mega turbo, nie pamiętam, ogólnie juuz sie deck konczył), ale... przyfarciłem smile. Z prize'ów strong energy, Lucek miał już drugą strong, zwykłą i banda, Somersault Kick za 160 HP, czyli dokładnie tyle, ile potrzeba do złożenia florges smile. No i było 1:0.

A w drugiej grze wszystko się ładnie rozstawiło od początku, u Bazaila gorzej, po kilku turach poddał. I finał smile. Poczekałem jeszcze trochę, aż wygrał dość spodziewanie Piterr (we Wrocku też zazwyczaj ogrywał Inu). Czyli...

WIELKI FINAŁ: PITERR KONTRA BULBINEK, AKA. POWTÓRKA Z WORLDSÓW (w tym sensie, ze w sumie nie było czego oglądać)
Co tu gadać: z Piterrem sparowałem już nieraz, znaliśmy swoje talie praktycznie na pamięć, w związku z czym wiedziałem, że żeby przegrać w takim matchupie, musiałbym naprawdę bardzo, bardzo, bardzo z***ać. Ewentualnie dostać tragicznego dead handa, i to dwa razy, bo BO3. Ale dead handa nie było, a wręcz jakoś tak się złożyło, że patratowi i wiatr w oczy, bo akurat miałem dwa bardzo dobre rozstawy. Pierwszy mecz w miarę normalnie, stopniowo wygarnąłem wszystkie prize'y, Piterr poddał, bo był już bez szans. Drugi... Piterr zaczynał i zaczął naprawdę dobrze, ładnie zgarnął potrzebne pokemony, rozstawił się, tylko w tym wszystkim był jeden, jedyny, drobniutki problemik - na aktywie został mu manectric. Ja miałem Lucka. I god handa, który dał mi strong energy, fighting stadium i muscle banda z Korriny w pierwszej turze - drugi najbardziej epicki moment turnieju po tych mega turbo z Lesiem. A może i nawet bardziej epicki, bo wszak moja pierwsza tura - W GROUDONACH, U LICHA, W GROUDONACH big_smile. Dwa prize'y w pierwszym ataku, na aktyw nienaładowana lugia - a jak na złość, w następnej turze (nie pamiętam już, czy to z Korriny było, czy z ręki) dowaliłem jej enhanced hammerem (really MVC), two-shot i juz w sumie nei byłoc zeog zbierać - jeśli dobrze pamiętam, został już tylko nienaładowany manectric. I tak zakończyłem turniej swym epickim i w sumie niespodziewanym nawet dla mnie triumfem (bo na topki po cichu liczyłem, ale zakładałem, ze w najlepszym przypadku w finale załatwi mnie Inu wink).

Gratuluję zmarnowania jakiejś liczby minut Waszego życia na przeczytanie tego nudnego elaboratu, bo chyba więcej nic do napisania nie mam tongue. Jeszcze raz dzięki wszystkim, świetny turniej był, ale następnym razem nie szukajcie sobie tylu głupich wymówek, żeby nie przyjechać wink.

Podziękowali za posta: Bidulek, Piterr, adrian.paletko, mcszuwacz, McLer, Kars, adriank1

4

Odp: Wyniki i Raporty z II KMP

Wybraliśmy się czteroosobową, inumaro-bulbinko-kacpro-piterrową ekipą.

Miałem już Manectrici, choć nie udało się zagrać linii 4-4 z czterema Spirit Linkami. Takiej wersji jeszcze nie testowałem i trzeba to będzie wypróbować. Wierzę w Manectrici ze względu na niewiarygodną konsystencję i dobre matchupy ze sporą liczbą talii metagame'owych. Zagrałem talią mocno się na nich opierającą, z dodatkiem doskonałego attackera jakim jest Lugia EX, czyli nasz nowy Mewtwo mogący łatwo wywrzeć presję na przeciwniku Aero Ballem, czy też ściągnąć na hita EXy z 170 HP (co można uzupełnić do 180 chociażby Overrunem podstawki psa). Druddigon okazał się być całkiem przyzwoitym techem, niespodzianką zwaną siódmym prizem, która dobrze uzupełnia się z atakiem Mega Manectrica i kontynuuje płynne 2-shotowanie wrogich EXów. Świetnie sobie radzi na Vespiqueny. Można powiedzieć, że nierzadko robi w tym matchupie gry.
Plus kilka ciekawszych kart. PCL spisuje się pod nieobecność Max Potionów naprawdę dobrze, czasem zdarzało mi się nawet użyć jej po 2-3 na grę. W najgorszym wypadku leży na discardzie po Compressorze.

http://ptcg.eu/forum/extensions/om_images/img/561c2bd9bed99/Lb_A1wx_G.jpg

Wygrałem w Swissie z Inumaru, Banzailem, Mcszuwaczem, Lesiem, Karsem i Lokolinem, czyli z Vespiqueevees, Aromatisse/Gardevoir, Wobbat, Metal Ray, Pyroar i Yveltale. Czyli całkiem spora dawka bardzo pozytywnych matchupów - niemal nieprzegrywalny z Pyroarami, Wobbatem i Yveltalami. 110 lub 220 od t2-t3 i dwójka niemal niemożliwych do zabicia attackerów. Na Metal Ray również bardzo dobry matchup, choć w tym wypadku Lesiu miał wyjątkowego dead drawa - mimo potencjalnie niebezpiecznej Mega Quazy robiącem 150 w t2, która zaraz umarła, a potem nie przyszło przeciwnikowi nic. Interesujące, że każdą z turniejowych i testowych gier na Vespiqueny Inumaru wygrałem używając builda z Druddigonami i każdą przegrałem nie grając go. Inu nie grał Faded Town, co znacznie utrudniało mu nokauty na Manectricach Mega. Z Banzailem było dość blisko, ale udało się wcześnie ubić dwie Spritzee w early, 2shotować Gardevoir z użyciem Druddigona i wziąć na hita Lugią Xerneasa EX.

Przegrałem z Bulbinkiem, Adrianem i Velfą, czyli Groudon/Lucario, Vespquenami i Dugtrio. Z tym buildem Groudonów Bulbinka nie udało mi się wygrać ani razu i jest to fatalny matchup. Jak się nie znajdzie czasu na Overrun po benchowych Mega Groudonach, to nawet nie ma co marzyć o zrobieniu im późniejszego 2HKO, a wyjście podstawką Manectrica zwykle kończy się jego śmiercią. Podobnie sytuacja wygląda z Mega. Nawet mały Landorus unika nokautu od naszego main attackera, a weakness i niesprzyjające liczby czynią ten matchup autolosem. Dugtrio zrobiły parę OHKO na moich attackerach, pod koniec mocno też zmisplayowałem z wystawieniem Manectrica podstawki na bencha, źle coś policzyłem, ale miałem dość dużo prizów w plecy i ciężko było nadrobić - choć gdyby nie ten misplay, to byłoby to bardzo możliwe, bo przeciwniczce skończyliby się attackerzy i ich podstawki w grze. Za mało gier zagrałem na Vespiqueny, żeby wiedzieć, jak to dokładniej wygląda. Nie pamiętam zbyt dobrze tej gry, ale dostałem mocno, na pewno nie było szybkiego Mega Mana. Nie jestem pewny, czy przydał się w tej grze - chyba nie, bo zbiłem Rough Seasem - ale Adrian grał też Faded Towna. Na build Inumaru mój MegaMan sprawdzał się dobrze.

Półfinał 2-0 z pszczołami Inu, bardzo dead drawował. Ja miałem w grze pierwszej dream start, w drugiej już trochę gorzej, ale to nie miało większego znaczenia. Przeciwnik sprizował brzydko również.

Finał bardzo jednostronny, nawet się nie łudziłem, a podczas obu gier nie było choć cienia szansy na odwrócenie losów pojedynku.

Gratuluję bardzo Bulbinkowi udanego występu i zwycięstwa, dziękuję wszystkim za wspólny turniej, wymiany, doskonałą atmosferę, noc planszówek, dodatkowo Adrianowi za transport i oczywiście Lokolinowi za nocleg, ponownie, dziękujemy bardzo!

I do zobaczenia następnym razem.

Obecna liczba Patratów: prawie 600 chyba, potem policzę

5

Odp: Wyniki i Raporty z II KMP

Wierzę w Manectrici ze względu na niewiarygodną konsystencję i dobre matchupy ze sporą liczbą talii metagame'owych.

To tak jak ja ;p Myślę, że będziesz miał sporo radości.

Z tym buildem Groudonów Bulbinka nie udało mi się wygrać ani razu i jest to fatalny matchup. Jak się nie znajdzie czasu na Overrun po benchowych Mega Groudonach, to nawet nie ma co marzyć o zrobieniu im późniejszego 2HKO, a wyjście podstawką Manectrica zwykle kończy się jego śmiercią. Podobnie sytuacja wygląda z Mega. Nawet mały Landorus unika nokautu od naszego main attackera, a weakness i niesprzyjające liczby czynią ten matchup autolosem.

Pachirisu PHF oraz 2 sztuki flash energy i nie taki Groudon straszny wink

Rozumiem, że Hoopy ex i Shaymina ex nie ma z powodu ich braku w kolekcji. Warto zainwestować, bo doskonale się uzupełniają z ultra ballem.

Polecam też Korrinę, bo jest niezastąpiona po spirit linki.

Gratuluję bardzo dobrej 2 lokaty.

Pozdro smile

6

Odp: Wyniki i Raporty z II KMP

To macie tego filma z finała, póki mnie się chce tongue:
https://www.youtube.com/watch?v=uuMm4aw1JHc

Podziękowali za posta: Bidulek, Kakel