Mógłbym przyjechać wszędzie z tym, że miasta dalsze niż Kraków muszą posiadać na dany dzień skoordynowany dojazd albo logiczną bazę noclegową.
Kraków mam pod nosem (90 kilometrów, może nie tak blisko ale mogę dotrzeć tam w dwie i pół godziny) więc nie ma źle.
Warszawa jest dla mnie świetnie skomunikowana (dojazd w 4,5 godziny w dobrej cenie i spora baza noclegowa - wolę znaleźć się w nocy w Warszawie niż w Katowicach do których mam 30 kilometrów), co czyni ją opcją tylko niewiele słabszą niż Kraków.
Do Białegostoku nie sposób dostać się dla mnie krócej niż w osiem godzin przy bardzo dobrych wiatrach. Mógłbym tam przyjechać na OTP w ostateczności i przy dobrych warunkach (tzn. Białystok zostaje wybrany na organizatora, znajduję tam nocleg i realna zapowiadana frekwencja przekracza 40 osób), ale do tego dochodzą warunki alogistyczne, czyli:
* Białostoczanie nigdy nie organizowali dużego turnieju (turniej na 20 osób nie kwalifikuje się pod tę kategorię, chociaż jest godny najwyższej pochwały)
* Cuda Niewidy które działy się w Szczecinie na Zachodniopomorskim Turnieju Pokemon (nie ma sensu wspominać bo pewne rzeczy poniżej żenady) każą stosować zasadę, że przed organizacją OTP każdy potencjalny organizator powinien zobaczyć jak taki turniej wygląda
* Trudno mi wspierać całym sercem turniej na który ze Śląska wybrałyby się w porywach dwie osoby, bo inni Ślązacy są chyba jeszcze mniej gotowi i entuzjastycznie nastawieni do takiego wyjazdu, a nawet do Katowic nie jeżdżę dla samej gry w karty.
Obrazowo podsumowując: W dziesięciostopniowej skali Kraków otrzymałby ode mnie 8, Warszawa 7.5 a Białystok 3 punkty.