Wstęp:
Od rotacji grałem i testowałem prawie wyłącznie Gardevoir GX. Zdawałem sobie sprawę, że meta w Londynie będzie podzielona na 3 główne obozy - Gardi, kontry na Gardi (metal, spread) oraz kontra na kontry (Volcanion). Pomimo świadomości o możliwych złych matchup'ach nie miałem zamiaru rezygnować z decku, który miałem ograny. Po wielu testach udało mi się maksymalnie dostosować go do przewidywanej mety.
Aby zmieścić 2 max potiony i drugą Brigette wyrzuciłem 2 float stony, a na ich miejsce dołożyłem czwartą Guzmę.
Przez cały weekend talia chodziła bardzo dobrze, jedynie podczas ostatniej rundy miałem dead hand. O to poniższa lista:
Day 0:
Przylecieliśmy wcześnie rano do Londynu i koło południa zauważyłem, że coś złego dzieje się z moim organizmem. Miałem nadzieję, że to jedynie efekt nieprzespanej nocy, jednak okazało się, że to grypa żołądkowa. Czułem się tragicznie, ostatkiem sił zrobiłem Check In i zastanawiałem się nad przepisaniem miejsca na tych, którzy nie zdążyli się zapisać. Całe szczęście obudziłem się jak nowo narodzony w piątek i mogłem stanąć do rywalizacji.
Day 1:
Round 1: Decidueye GX/Ninetales GX WW
W pierwszej rundzie trafiłem na bardzo przyjaznego Brytyjczyka, w przeciwieństwie do matchupu. Pierwsza gra była modelowa dla mnie, N-wałem po beaconie przeciwnika a w kluczowym momencie naładowany 7 energiami Gardevoir zabija Decidueya. Druga gra była bardziej wyrównana, tym razem Plea GX na dwa Decidueye okazała się rozstrzygająca. W obu grach przeciwnik skupiał się na zabijaniu Octillery.
1-0
Round 2: Gardevoir GX LT
Oponent grał bardzo zbliżoną listą do mojej, różnica stanowiło maksymalnie 5 kart. Pomimo dużego stresu młodego chłopaka, miał dużo lepszy set up i od początku wypracowaną przewagę. Najpierw zguzmowany i znokautowany został Octiller, następnie Kirlia, skontrowałem Pleą GX i gra pomimo straty priza była otwarta. Niestety ostatecznie zabrakło właśnie jednego priza. Na drugą grę zostało niecałe 15 minut, więc jasne było, że jeśli nikt nikogo nie zdonkuje to nie mamy szans, żeby dokończyć grę. I tak właśnie pierwsza porażka stała się faktem. Mój przeciwnik awansował także do top32, co było miłą niespodzianką następnego dnia.
1-1
Round 3: Gardevoir GX LT
Kolejny mirror. Gra była niesamowicie bliska, niestety po N na 2 dobrałem znacznie gorzej od oponenta i bardzo długa gra zakończyła się porażką. Na drugą grę zostało nam bardzo mało czasu i nie starczyło czasu nawet aby ktokolwiek wziął prajza.
1-2
Round 4: Greninja LWW
Zdawałem sobie sprawę, że to może być kluczowa runda. Być albo nie być na turnieju. Trafiłem na bardzo trudny matchup. Pierwsza gra ułożyła się pomyśli przeciwnika. Widząc 2 Greninje Break i Gardevoira jedynie z 2 energiami zdecydowałem się scoopnąć grę. Popatrzyłem na zegarek zostało 30 min na dwie gry. Pomyślałem, że pora żeby los się do mnie uśmiechnął i szczęście się odwróciło. "Teraz albo nigdy" i z tym nastawieniem zacząłem kolejną grę. Stało się, to na co miałem nadzieję w Greninja i przeciwnik miał dead hand. Wygrałem w 7 min. Trzecia gra była dosyć dziwna. Przeciwnik nie mógł ruszyć z miejsca po water duplicates, sylveon na aktywnie zabijał kolejne frogadiery,a oponent dwukrotnie wracał je do decku i ponownie zapełniał nimi bench. Po tym zwycięstwie uwierzyłem, że może to być mój dzień.
2-2
Round 5: Gardevoir GX WW
Zabawna sytuacja. Pytam się przeciwnika, co wybiera, odpowiada, że heads. Rzucam kostką, wypada heads. Oponent błyskawicznie mówi, że mu się pomyliło i że on zawsze wybiera tails, więc ja mam decydować, kto zaczyna. Przeciwnik zaczyna z Lele, ja z eevee, mój rozstaw zaskoczył nawet mnie. Po drugiej turze miałem na stole Sylveona, Gardi, Galalde i Octillery, a ja wciąż nie wiem, czym gra przeciwnik. Benchuje Raltsa, a ja robię oczy jak pięć złoty. W następnej turze guzmuję Kirlę, a mężczyzna scoopuje widząc, że jest za bardzo do tyłu i jednocześnie dziękuje mi, że był świadkiem takiego rozstawu.
Druga gra była wyrównana, do momentu użycia przeze mnie ataku Plea GX i stoponiowego zyskiwania przewagi.
Wynik 1-2 w mirrach tego dnia, czyli tyle samo punktów, co 3 remisy, sprawiedliwie.
3-2
Round 6: Bisharp/Zoroarki WW
W tym matchupie kluczowe jest wystawienie Gallade z jednoczesnym rushowaniem Lele. W pierwszej miałem dużą przewagę, więc przeciwnik wiedząc, że mam bardzo słaby matchup z nim postanawia szybko oddać grę i przejść do następnej. Tym razem idzie mu lepiej, jednak w najważniejszym momencie nie zagrał stadionu i Gardevoir z 10 hp przeżywa, żeby w kolejnej turze wyleczyć się całkowicie za sprawą max potiona. Mając przewagę na stole dogrywam spokojnie mecz.
4-2
Round 7: Metagross GX WW
Podbudowany zwycięstwem z deckiem, którzy w założeniu miał skontrować, mój trafiam z "deszczu pod rynnę". Zamiast załamywać ręce, podwijam rękawy i z pełnym skupieniem zaczynam grę. Przeciwnik miał wynik 3-0-3, więc nie zdziwił mnie jego bardzo dobry start, miał lepszy rozstaw od mojego i w 3 turze zabija mi Sylveona. Ładuje Gardi na ławce, wystawiam drugiego Sylveona i atakuje Lele. Przeciwnik guzmuje Sylveona i wychodzi na prowadzenie 4-0. Atakuje Lele i modlę się, żeby nie dobrał choice banda po N. Przeżywam kolejną turę, sytuacja jest nie najlepsza, bo przeciwnik switchuje sobie obite Metagrossy, a mojemu Lele zostaje 20 hp. Cofam go na ławkę, zagrywam Parallela, zdejmuje sobie Lele i nokautuje Metagrossa. Przeciwnik atakuje Lele, które zabijam i guzmuję obitego Metagrossa po dwa ostatnie prajzy. Odetchnąłem z ulgą, bo 3 Metagrossy to nie łatwy przeciwnik.
Drugą grę miał problemu z rozstawem, w kluczowym momencie użyłem N po jego Algorytmie i z nożem na gardle wygrywam.
Moja radość nie ma końca. Po takiej wygrywanej wiesz, już na pewno, że to twój dzień.
5-2
Round 8: Espeon GX/Drampa GX/Garbodor WW
Kolejny niełatwy matchup, ale mi wciąż sprzyja szczęście. Kiedy potrzebuje rare candy po dewolucji to mam je w ręku, kiedy potrzebuje zbić stadion to dochodzi blower, a kiedy energia na nokaut to też jest w ręku. W obu grach miałem bardzo dobry draw i wiedziałem, jak trzeba grać ten matchup. Brak float stoane mógł trochę przeszkadzać, jednak udało mi się wygrać chociaż było bardzo dużo kombinowania.
6-2
Round 9: Buzzwole GX/Zoroark GX WW
Znów pod górkę i do tego bardzo dobry gracz. Jednak ja byłem na fali i wiedziałem, że tylko zwycięstwo się liczy. Przeciwnik znów poddaje pierwszą grę widząc moją przewagę i znajomość matchupu. Druga gra bardzo bliska, w kluczowym momencie missnął choice banda na nokaut po dwa ostatnie prajzy, a ja znów mam guzmę na ręku.
Szok, niedowierzanie, zaskoczenie. Tak wiele emocji na raz dawno nie przeżywałem. Oponent pochwalił mnie za grę, mówiąc że wygrał już dzisiaj z dwoma Gardevoira grającymi nawet Mr.Mime, którego ja nie grałem.
Mojej euforii nie było końca. Trochę czasu zajęło mi dojście do siebie i uświadomienie sobie, co właśnie miało miejsce.
7-2
Day 2:
Round 10: Gardevoir GX WW
Dwa przegrane na turnieju i obie w mirrorze, a tutaj trzeba grać kolejną grę. Okazało się, że mam niewielką przewagę za sprawą dwóch max potionów, dzięki którym wygrałem pierwszą grę. W drugiej także miałem komfortową sytuację na stole, do momentu wystawienia przez przeciwnika Espeona EX, który sprawił, że wszystkie moje Raltsy wylądowały w discarcie. Został mi jeden prize do wzięcia, przeciwnikowi 3. On na stole dwa Gardevoiry i Octillery, ja eevee, remoraid i Sylveon, kilkanaście kart w decku, dwie guzmy na łapie i tylko brak fairy energy. Przeciwnik zabija remoraida, a ja uzywam super roda zeby wstasowac pozostałe energie do decku, bo na ponowne wystawienie Gardi nie ma czasu. Jedna fairy energy i wygrywam. Pierwszy top deck pudło, zasłaniam się eevee, top deck pudłoo, wystawiam sylveona i top deckuję energię. Wygrywam.
8-2
Round 11: Espeon GX/Garbodor WW
Przeciwnik grał marshadowa, jednak tym razem także dobrze dobierałem i udało się wygrać na styk dwie gry.
Byłem wniebowzięty. Moja sytuacja była bardzo dobra.
9-2
Round 12: Greninja WLT
Najlepsza Greninja na świecie pilotowana przez Micheala Long (top4), więc presja bardzo duża. Udaje mi się wygrać pierwszą grę dzięki Plea GX i Gallade, ale nawet przy mojej optymalnej grze, jest ona bliska. Zostaje 30 min i wtedy znów okazało się, że myślenie życzeniowe ma moc. Pomyślałem sobie, że mój los w tym turnieju odwrócił się po pierwszej przegranej grze z Greninją, głupio by było gdyby po pierwszej wygranej grze z kolejną Greninją los znów ze mnie zadrwił. Przeciwnik gra szybko i skutecznie dwie kolejne gry i zabraknie ledwie 5 sekund, żeby mieć kolejną turę więcej dla niego i zebrać dwa ostatnie prajzy. Cudem udaje mi się zremisować i mam przeczucie, że to może być równia pochyła, a muszę wygrać jedną grę z dwóch kolejnych.
9-2-1
Round 13: Buzzwole GX/Lycanrock GX LL
Pochodzę do stolika i dostaję wiadomość, że najważniejszą grę przyszło mi zagrać na streamie. Moje nerwy są już wystarczająco nadwyrężone, a oni mówią mi, że moją grę będzie oglądał cały pokemonowy świat.
Samych gier nie będę opisywał.
Przeciwnik zaskoczył mnie bardzo deckiem, spodziewałem się inne wariantu Buzzwole GX, bardziej spreadującego. Nerwy i tak wzięły górę, nowa sytuacja, gra na streamie. Żałuję, że nie przyszło nam zagrać w spokojniejszych warunkach, bo mogłoby się to zakończyć trochę inaczej.
9-3-1
Round 14: Golisopod GX/Zoroark GX LL
Tuż po grze na streamie miałem kolejnego już tego dnia deck checka, po którym okazało się, że muszę zmienić sleevy. Przepłaciłem w sklepiku, wybrałem najmniej tragiczny kolor i ledwo zdążyłem na najważniejszą rundę w mojej dotychczasowej karierze.
Tym razem przeciwnik znów mnie zaskoczył deckiem. Mój pierwszy raz nie chciał współpracować i szybko poddałem pierwszą grę, bo wiedziałem, że muszę wygrać cały mecz. W drugiej grze, tak naprawdę poznałem moc tego decku w praktyce. Magnus Kalland sprytnie wybijał mi Raltsy w obawie przed Gallade i mając 3 Zoroarki GX na benchu wygrywa zajmując miejsce w top8.
9-4-1
Podsumowanie:
Ostatecznie zajmuję 14 miejsce. Jestem bardzo zadowolony z decku i z siebie, pomimo trafiania na słabe matchupy udało mi się osiągnąć dobre wyniki. Przeżyłem niezwykłą przygodę. W nagrodę za zszargane nerwy dostałem zaproszenie na Mistrzostwa Świata. Mam nadzieję, że ta historia będzie inspiracją dla innych i pokażemy, że Polska coś znaczy na Pokemonowej Mapie Europy.