Zachęcony przez przedmówców postanowiłem również opisać przeżycia ze swojego pierwszego OTP. Historia trochę podobna do Kakela, ale wszystko po kolei. Generalnie byłem zdecydowany na Garbodory, ale nie wiedziałem którą wersję chcę grać. 2 tygodnie testowałem Espeon GX SM, po czym na tydzień przed OTP postanowiłem wypróbować Drampę jako partnera dla worka na śmieci(nie ukrywam, że pewien wpływ miały wyniki SPE w Mediolanie). Jako, że jednak nie czułem tego decku, zdecydowałem się ostatecznie na LeleGarb/EspeonGX.
Od kiedy tylko został ujawniony Garbodor GUR wiedziałem, że chcę nim zagrać. Nie będę jakoś przesadnie omawiał kart z listy, bo jest ona raczej standardowa(z dokładnością do Teammates PCL). Jako, że było to moje pierwsze OTP, nie spodziewałem się jakiegoś wysokiego wyniku(chociaż wiem, że kilka osób wierzyło we mnie). No to teraz rundy:
Runda I: Rexio(Garb/EspeonGX/EeveelucjeAOR)
Pierwsza runda i już mirror. Pierwsza gra była dość zacięta, wymienialiśmy się nagrodami dość równo. W kluczowym momencie Rexio użył Psybeam na moim aktywnym Garbodorze(miał wtedy 9 counterków) i miałem 2 wyjścia: flipnąć o grę(było 2-2 w prize'ach) lub wystawić Trubbisha i rozstawić nokaut w następnej turze. Wybrałem to drugie- wystawiłem Trubbisha i spasowałem. Wtedy Rexio wyciągnął DCE i Divide'em ściągnął ze stołu 2 brakujące nagrody. W drugiej grze z kolei miałem deaddraw i skończyło się dość szybko.
LL
0-1-0
Runda II: Adrian Pałetko(Volcaniony)
Ta runda poszła tak szybko, że niewiele pamiętam. Wiem tyle tylko, że w obydwu grach dość mocno deaddrawowałem i Adrian bardzo szybko mnie składał. Ja nie mogłem dokopać się do kluczowych resource'ów, i w pierwszej grze wziąłem pierwszy nokaut, gdy oponent miał już zabrane 4 prize'y. Druga to już w ogóle donk na Trubbishu.
LL
0-2-0
Runda III: Damon(Quad Lapras)
Przeciwnik grał Quad Lapras(no, było tam jeszcze Manaphy EX BKP i Carbink FCO). Match-up raczej słaby, szczególnie gdy zaczynasz Tapu Lele GX. Pierwsza gra przebiegała raczej standardowo: ja próbowałem coś go dźgać Espeonem, ale on leczył się Rough Seasami i wymieniał Laprasy dzięki Manaphy. Po 30 minutach wygrał i musiałem szybko zabrać się za odrabianie strat w G2. Jakimś cudem udało mi się wygrać tę grę w ostatniej turze terminacji. Byłem zadowolony z tego, że prawdopodobnie najbardziej przegiętą talią obecnego formatu urwałem remis na ostatnim stole.
LW
0-2-1
RundaIV: Agnieszka(Lycanroc/Carbink/ZygardeEX)
Po beznadziejnym początku, nie mając nic do stracenia, przystąpiłem do czwartej rundy. Talia wreszcie zaczęła chodzić dość płynnie, dzięki czemu udało mi się dość gładko wygrać. W pierwszej grze neutralizowałem przede wszystkim Zygarde'y przeciwniczki, żeby nie bać się o nokaut Espeona przy pomocy Power Memory FCO. To udawało się bardzo sprawnie, w dużej mierze dzięki wczesnemu skonfundowaniu(jakkolwiek się to powinno pisać) Zygarde'a Espeonem. Potem poszedł nokaut Espeonem, kolejnego Zygarde'a zniszczyłem Garbodorem, no i pozostało mi tylko wybić Carbinki. Spokojna gra, bez szału. Z drugiej gry pamiętam dokładnie nic. Tyle tylko, że tam znów nie było żadnych wielkich fajerwerków i wygrałem nie męcząc się zbytnio.
WW
1-2-1
Runda V: Wojciech(M Mewtwo/Zoroark)
Pierwsza gra wbrew pozorom była dość bliska. Przeciwnikowi udało się zabić mojego Espeona, a ja przez 2 kolejne tury oddawałem mu Trubbishe na pożarcie, bo nie mogłem dorwać żadnego draw'u. W końcu jednak wszystko wróciło do normy i przy stanie prize'ów 3-0 dla przeciwnika po prostu zabiłem 3 EX'y, na co on odpowiedział tylko 2 nokautami na moich Garbodorach. Druga gra przebiegła już tak, jak to powinno wyglądać: Garbi pozamiatał.
WW
2-2-1
Runda VI: Anders(Lycanroci)
Znów trafiłem na Lycanroci i nie miałem jakichś większych problemów. Garb po prostu pokazał swoją siłę. Nie przypominam sobie jakichś fascynujących momentów z tego meczu, wygrałem go w miarę gładko 2-0.
WW
3-2-1
Runda VII: Sylwia(Lycanroci)
Początkowo miałem trafić na Kakela, czego dość mocno się obawiałem(jednak Vespi mają na mnie całkiem nie najgorszy match up). Ostatecznie po repairingach skończyło się jednak tym, że trzeci raz trafiłem na Lycanroci i trzeci raz w pełni kontrolując rozgrywkę wygrałem obydwie gry.
WW
4-2-1
Ostatecznie wykaraskałem się jakoś z 0-2-1 na 4-2-1, prześcigając w wynikach po Swissie graczy, którzy do końca bili się o TOP8(Augi, Kars, McSzuwacz) i skończyłem 10. Nie do końca wiem, co o tym myśleć, bo z jednej strony to moje pierwsze OTP, ale z drugiej przybyłem na nie talią uchodzącą za potężną i wiem, że Inu jest na pewno niezadowolony, że wybrał mnie 2 razy w Fantasy Drafcie(wybacz ). Koniec końców chyba bardziej się cieszę niż smucę(jakby nie patrzeć przeskoczyłem kilku topowych polskich graczy), no i cóż- będę się poprawiał, żeby w przyszłości nie zawodzić nadziei Inumara :v .
Mam nadzieję, że powstanie temat na podziękowania, bo tam też chciałbym dorzucić coś od siebie. A na chwilę obecną czekam na raporty tych, którym udało się zająć te najwyższe miejsca.