?The story of Dutch Bats?
Haha, European Challenge Cup 2015! Mistrzostwa Europy, odbywają się w moim ulubionym kraju świata, więc jak mógłbym nie jechać, prawda? Generalnie ten sezon był dla mnie już całkiem dobrym sezonem, sam zauważyłem , że nieco poprawił mi się sposób myślenia w grze, z czego jestem bardzo zadowolony, teraz trzeba było tylko pokazać, że rzeczywiście na coś mnie stać. W zeszłym roku udało mi się osiągnąć wynik 4-2-3, co było bardzo dobrym wynikiem jak na mnie, ale to było jeszcze za mało. Byłem mocno zmotywowany, by wreszcie coś ugrać, dlatego starałem się testować tak dużo jak się dało. Niestety tym razem nie było nas 10 jak ostatnio ? zaledwie ja, Piterr, Bonku i Hikomikos. W związku z tym miałem jeszcze większe motywacje by zrobić Top Cut ? bo w końcu Polaka przynajmniej jednego w Topce trzeba mieć, prawda?
No to zaczynając od Deck Choice?a. Od początku sezonu miałem w głowie przyszły wypad do Arnhem, dlatego kiedy tylko wyszło Furious Fist miałem w głowie Hype na walkę i zamierzałem grać jedną talią cały sezon. Jak się okazało ? sama walka nie jest tak mocna, a Lucario EX jest mocno rozczarowujący? czy na pewno? Próbowałem wycisnąć z talii co się da i tak oto na Supernova Blast skończyłem talią Lucario EX/Landorus EX/Hawlucha/Raichu z 21. Miejscem i wynikiem 4-2-1 czyli wcale nieźle. We Wrocławiu szło całkiem nieźle, wygrałem DTP i choć talia radziła sobie całkiem nieźle, to wiedziałem, że granie nią na ECC, nie będzie dobrym pomysłem, bo bardzo bałem się Donphanów. Zacząłem powoli składać właśnie te słonie, których się obawiałem i miałem w zasadzie już kompletną talię. Nie była to jednak talia, którą rzeczywiście chciałbym grać ? była to po prostu w teorii najlepsza dla mnie opcja, ale po paru grach już wiedziałem, że ta talia jest dla mnie po prostu nudna do gry. Nieucieszony zastanawiałem się nad tym jakie inne talie mógłbym złożyć gdy pewnego wieczoru natrafiłem na film The Top Cut, który przedstawiał moją nową talię ? Landorus/Crobat. Gdy tylko zobaczyłem przedstawioną w wideo grę od razu wszedłem na PTCGO i zacząłem zbierać karty oraz wypytywać Polaków o Crobaty. To była właśnie ta talia, którą chciałem grać od samego wyjścia ? Golbaty i Crobaty pozwalały ci wreszcie na idealną matematykę i dobijanie Pokemonów przeciwnika, do tego jest bardzo consistent i wygrywa gry szybko, bez problemu można nią rozegrać 3 gry w 50 minut. Fightingi ? jest. Consistent ? jest. Ma szanse na każdą talię w formacie ? jest. Ma dobry matchup z VirGenem, który będzie grany, by wygryać z Toadami oraz z Donphanami I Wróżkami (nie wszystkimi jak się później miało okazać), a matchup z Toadami raczej słaby, tak samo z Yveltalami? ale zawsze można je próbować omijać w pierwszych rundach prawda? Overall, talia całkiem solidna wydawała się dobrym playem, zagrałem nią paręset gier na PTCGO przed wyjazdem i czułem się względnie pewny siebie z utrzymującym się win ratio około 80%. Do tego to szczęście gdy atakujesz Crobatem ? więc tak oto testowałem, i złożyłem optymalną, listę, która wygląda tak:
Pokemony:
3x Landorus EX
1x Lucario EX
3x Hawlucha FFI
4x Zubat PLS
4x Golbat PHF
3x Crobat PHF
1x Jirachi EX
Supportery:
4x Professor Sycamore
4x N
3x Korrina
2x Lysandre
1x AZ
1x Colress
Itemy:
1x Computer Search
3x Muscle Band
3x Ultra Ball
2x VS Seeker
2x Super Scoop Up
1x Switch
1x Escape Rope
1x Professor's Letter
Stadiumy:
3x Fighting Stadium
Energie:
5x Fighting Energy
4x Strong Energy
Cóż, Dead Drawy, nie zdażały się z tą listą zbyt często i jestem generalnie zadowolony z tej listy. Składa moje główne założenia ? bije szybko, setupuje się łatwo, dobrze się trejduje, jest consistent. Tyle. Gdy już miałem gotową listę byłem gotowy wyruszyć do Holandii.
Pobudka 4.30, a co trzeba lecieć do Holandii. Razem z Piterrem wyruszaliśmy z Wrocławia o 6.10 z tego co pamiętam. Spokojnie dolecieliśmy do Eindhoven i bez większych problemów dotarliśmy na Dworzec ? chcieliśmy coś zjeść, ale wszystko było zamknięte więc tylko małe zakupy w spożywczaku i w drogę! W s-Hertogenbosch nie wsiedliśmy w pociąg bezpośredni do Arnhem, ale na szczęście miła Holenderka powiedziała nam jak dojechać w inny sposób i bez kolejnych przygód dotarliśmy do Arnhem. Poszliśmy coś zjeść, a potem do hostelu gdzie już czekali Hikomikos i Bonku. Rozłożyliśmy się i chcieliśmy wyjść , by znaleźć miejsce turnieju, ale potem zawróciliśmy się gdy zreflektowałem iż prowadzi nas wspaniały przewodnik Piterr. Wróciliśmy do hostelu, zeszliśmy na dół i zaczęliśmy, cóż testować. Poza tym potrejdowaliśmy z włoszką, która szukała Donphanów? ale głównie graliśmy, o 19.00 chyba już nawet stwierdziłem, że jestem zmęczony i chcę iść spać, tak więc poszedłem do pokoju i szykowałem się do snu. Oczywiście Piterr i reszta wrócili i zaczęła się bitwa o Arnhem, ale starałem się ich ignorować. Ba, zignorowałem tak bardzo, że rozkminiłem kiedy na mym ramieniu pojawił się napis głoszący ?Hail Patrat?. Gdy zobaczyłem go z rana, to uderzyłem Piterra w głowę a potem postarałem się zmyć, cóż. Zjedliśmy spore śniadanie i wyruszyliśmy na miejsce turnieju, aby być tam jak najwcześniej ? bo po co się stresować zapisami, poza tym można potrejdować, kupić boosterki PCL, poszukać znajomych z zeszłego roku. Kupiłem nowe Sleevy oraz Deck Box, bo czemu nie, przełożyłem talię, poszedłem do Deck Checka, zrobiłem parę trejdów? i oto ten moment! Właśnie miał się rozpocząć turniej. W końcu po dłuższej chwili czekania wywieszono pairingi, a ja trzęsąc się z ekscytacji poszedłem do mojej pierwszej przeciwniczki.
Round 1 vs. Jacqueline de Vries (NL)
Cóż, nigdy wcześniej nie grałem na Pokerodziców, a tu proszę ? pierwsza runda i gram na Holenderską Pokemamę. Jacqueline była bardzo miłą kobietą i trochę sobie pogadaliśmy o życiu w Holandii oraz o Pokemonach, kiedy czekaliśmy te 45 minut na rozpoczęcie turnieju, w końcu ogłoszono ?Masters you can start!? I odkryliśmy nasze basici, które już znaliśmy od dłuższego czasu, no cóż.
Gra 1 poszła raczej dość gładko ? po prostu zabiłem szybko 2 Spritzee, następnie miałem dead draw, ale po chwili Jacqueline dołączyła do mnie i jedyna co miała w grze, to Yveltal, którego ładowała, ja tylko Hammerheadowałem Mewtwo, którego wyciągnąłem na aktyw Lysandrem i obijałem Yveltala. W końcu wycofała Mewtwo, zabiła mi Lando Yveltalem, Hawlucha zrobiła revange KO, a następnie wszedł Demeteros EX z Mach dich vom Acker i zrobił ostatnie KO.
Gra 2 ? jej już nawet nie pamiętam. Po prostu zabiłem Spritzee i miałem dobre trejdy, w tym matchupie dużo więcej nie potrzeba. 2-0
Zacząłem dzień z wynikiem 1-0-0, a do tego przeciwniczka z pierwszej rundy była bardzo pozytywnie nastawiona, w związku z czym czułem się zmotywowany do dalszej gry.
Round 2 vs. Jeroen Robert (BE)
Modliłem się o to by trafić na VirGena i oto jest już w 2 rundzie! Ucieszyłem się, bo obok mnie dział się Mirror Toadów. Oh well. Przywitałem się z przeciwnikiem, nie był on raczej gadatliwy, ale nauczył mnie jak wyciągać karty z Korriny, bo inaczej może mi zabronić wykonania połowy efektu i byłem z tego zadowolony. Ale tak poza tym, to nie były to raczej zbyt spektakularne gry ? po prostu mordowałem go Hawluchami. I nawet nie spodziewacie się jak łatwo zrobić Golbat + Crobat + Hawlucha + Strong Energy + Muscle Band + Fighting Stadium by zrobić OHKO na Virizionie/Genesectie O.o To były szybkie gry, znów 2-0.
2-0-0, VirGeny wszędzie dookoła, ale tak samo Toady. Tak czy siak, rzadko tak dobrze zaczynam większe turnieje, talia nie zacinała się za mocno, dalej byłem optymistycznie nastawiony. 3 runda przede mną.
Round 3 vs. Peter Hansen (DK)
Eh, koleś, z którym zagrałem 2 razy w ciągu turnieju i 2 razy przegrałem. Cóż. Grał VirGenem z Mr.Mimem, który dość mocno utrudniał mi ten matchup, a poza tym grał by wygrać. Na pierwszy rzut oka wydawał mi się miły, ale cóż ? pozory mylą. W każdym razie:
Gra 1 ? ah, oczywiście zacząłem z samotną Jirachi. Mimo to udało mi się zrobić Hammerheada T2 za 90 mówiąc ?Ninety to Virizon? i myślałem, że gra mimo startu potoczy się dobrze. Wszystko się zmieniło gdy na zakończenie swojej następnej tury chciałem powiedzieć ?Hammerhead for Knock Out?, a Peter się zdziwił. Oh, no tak, przecież jak to ja biję 90! Wcześniej nie zauważyłem, że położył na Virizionie tylko 70 mimo tego, że powiedziałem mu ile obrażeń zadaję. Cóż, wytłumaczyłem ile biję, pokazałem, wszystko się zgadza. Niestety z DMG sprzed tury dużo nie mogłem zrobić, więc po prostu humor mi się pogorszył. Zrobił dodatkowego E-Slasha, ja dobiłem Viriziona Golbatem w następnej turze, ale przegrałem, ponieważ? zabrakło mi 20 obrażeń do zabicia Genesecta w ostatniej turze. Go figure.
Gra 2 ? zacząłem ją już normalniej, wystawiłem tyle Hawluch i Zubatów ile się dało, zabiłem Mima i wygrałem bez większych problemów.
Gra 3 ? mimo wszystko Peter złym graczem nie był ? Mim pomagał mocno, ja niepotrzebnie wystawiłem 2. Landorusa EX, wygrał zdobywając 2 ostatnie Prize?y w swojej ostatniej turze terminacji, gdy mi pozostał 1 i też miałem wina na ręce, ale cóż, zdarza się. Ciągle byłem jednak zły za to Game 1. 1-2
2-1-0 i pierwszy lost dnia, ale staram się nie przejmować tym za mocno, zdarza się. W tym czasie Bonkowi nie idzie najlepiej, tak samo Hiko, ale Piterr ma solidne 2-0-1.
Round 4 vs. Tommy Bendu Mathisen (NO)
Tommy? no cóż, nie odzywał się za dużo chyba jest spoko. Mój pierwszy mirror dnia, przeciwnik grał w swojej talii też Stunfiska oraz Master Ball jako Ace Spec. Można i tak! Gry z początku były trudne, ale doszło 2 razy do momentu, w którym przez chwilę Dead Drawował, a ja po prostu obijałem go mocno Landorusem EX i ładowałem Lando na benchu. Dwie szybkie wygrane gry. 2-0
3-1-0, wygląda całkiem solidnie, mogę sobie pozwolić na jeszcze jedną przegraną w najgorszym wypadku. Wierzę, że uda mi się dobić Day 2.
Round 5 vs. Bernardo Dias (PT)
Ha, Bernardo okazał się być całkiem sympatycznym Portugalczykiem z Lizbony (a nie z Porto jak Ricardo Alves i reszta znajomych z zeszłego roku). Gry z nim pamiętam raczej jako dobre, dość wyrównane, trzeba się z nim było trochę pomęczyć niesety nie pamiętam ich dokładniejszego przebiegu. Pierwszą grę wygrał on Lysandrem na moje Jirachi EX, drugą grę wygrałem ja dzięki dobremu wykorzystaniu Hawciuli. 3 gra dotarła niestety do terminacji ? obaj byliśmy bliscy wygranej, on potrzebował 2 Prize?y, ja też. Od 3 tur obijałem mu Yveltala EX atakiem Crobata ? Skill Dive. Niestety, gdy on nie wygrał w swojej ostatniej turze terminacji, zrobił wszystko bym też miał jak najmniejsze szanse na wygraną ? niestety dobrałem tylko Vs. Seekera i Golbata, gdy potrzebowałem do zwycięstwa Lysandre lub Crobata. Ale co poradzisz, byłem blisko, skończyło się Tiem. 1-1 (tura do Skill Dive?a for game)
3-1-1, uh. To już mniej solidna sytuacja. W dalszym ciągu mogę sobie w teorii pozwolić na jeszcze jednego Tie?a, ale zbliżam się do niebezpiecznej granicy.
Round 6 vs. Jesper Madsen (DK)
O, po raz drugi na tym turnieju trafiłem na pokerodzica! Tym razem był to Pokedad, z Danii, który też był całkiem sympatyczny, ale niech pozory nie zwiodą - też był 3-1-1, poza tym miałem wrażenie, że ta playmata ?Regionals Winner? chyba należy do niego więc nie zamierzałem się dać zbyt łatwo. Nie wiem czy to nie były najtrudniejsze gry mojego turnieju.
Gra 1 ? odsłaniamy basici i co widzę? Aegislash EX. Stal, prawda? Ale coś tu nie gra, Mulliganował, widziałem młotki, o co może chodzić. Do aktywnego dołącza drugi Aegislash EX na benchu. Dostaję po Hard Charmie. Na benchu ląduje Klink. O mój boże. To było straszne. W tej sytuacji największy dmg Output dawały Crobaty, Hawluchy biły po marne 40 w najgorszym wypadku, do tego w talii miałem tylko 5 energii, które pozwalały na efektywny atak i znikały z gry z każdym KO oraz młotkiem. Rozumiecie? Gdy to się rozstawiło było naprawdę trudne do zniszczenia. Udało mu się też wystawić Klinklanga T2 i moim jedynym attackerem została Hawlucha. Byłem naprawdę pod wrażeniem tej tali, bardzo podobała mi się jej kreatywność. Na szczęście dla mnie po wystawieniu Klinklanga miał dead draw, przez sporo tur, udało mi się jakimś cudem zabić Klinklanga oraz Aegislashe przy pomocy Hawluch i wygrałem.
Gra 2 ? ha, wydawało mi się, że mam super setup, zabijam mu Aegislasha, ale? po chwili nie mogłem się dokopać do energii i Aegislash z 6 energiami się po mnie przejechał, oh well. W 20 ostatnich kartach miałem ostatnie 3 energie w talii.
Gra 3 ? znów miałem trochę szczęścia i talia mu się odrobinę zacinała, ale obijanie po 40 Hawluchami zabawne nie jest. Na szczęście udało mi się zabić Klinka T1, potem jakoś poszło. 2-1
4-1-1, ok, jeszcze 2 zwycięstwa i powinienem mieć topki. Przede mną jeszcze 3 rundy. Trochę się stresowałem, nie tylko dlatego, że 2 winy, ale nigdy nie szło mi aż tak dobrze na większym turnieju i mocno się ekscytowałem. Niestety po tej rundzie zgubiłem kostkę, którą dostałem za wejście, co trochę mnie zdemotywowało, pan Jesper jej nie wziął, nieco smutny udałem się by zobaczyć kolejne pairingi?
Round 7 vs. Marc Lutz (DE)
Znienawidzony przez Polaków Marc Butz, o mój boshe! W sumie nigdy do końca nie rozumiałem czemu Polacy aż tak go nie lubią, ale mimo wszystko trochę się bałem gry z nim ? mimo wszystko wygrał ECC w zeszłym roku. Na plus dla mnie był już dość zmęczony i grał VirGenem ? no dobra, też byłem zmęczony, ale to, że grał VirGenem, dawało mi trochę przewagi! Obie gry nie były najbardziej irytujące ? nie popełniłem już wcześniejszego błędy i nie benchowałem niepotrzebnie więcej EX?ów, zamiast tego dałem mu zjeść parę Hawciul, które zjadały wszystko co wystawił. To były raczej szybkie 2 gry, byłem z siebie dumny, gdy postąpiłem zgodnie z Polską tradycją i wygrałem z nim 2-0.
5-1-1, 2 rundy przede mną, wszyscy są śpiący, muszę wygrać jedną z 2. Widzę pairingi, pytam się Piterra czy nie grał z osobą, z którą mam się zmierzyć. Okazuje się, że grał, wróżki, ale bardzo ciekawy build, a ja z kolei załamuję się, bo wiem, że to nie będzie łatwa gra.
Round 8 vs. Emanuel da Silva (NL)
O, okazuje się, że to ten chłopak, któremu dałem rano Klefkiego do talii? a więc Klefki chodzi dobrze. Emanuel grał bardzo ciekawymi wróżkami z Hard Charmami i Jamming Netami, skupiającymi się na atakowaniu Xerneasem EX. Jego lista jest na Virbanku, cóż, koniec końców skończył jako finalista. Przywitałem się z nim i gry się rozpoczęły ? okazuje się, że Hard Charm naprawdę robi gry. Pancerna Spritzee nie umiera łatwo i szybko zmienia się w Aromatisse?a, a to jest źle, bo gdy przeciwnik ma Aromatisse?a, wróżki stają się matchupem negatywnym. Wziąłem szybkie 4 Prize?y, niestety później Emanuel był już w zasadzie zsetupowany, miał Max Potiony i energie w grze, nie mogłem dużo zrobić, przegrałem. W drugiej grze również powystawiał Pancerne Spritzee (oraz zjamming Netował moją Jirachi! .o.) i powoli się rozstawił, Landorus nie robił nic jego 4 Pokemonom z Hard Charmami, Hawluchy nie wyrabiały z Max Potionami, i cóż przegrałem? ale nie czułem się w sumie źle, miał bardzo dobrze zbudowaną talię, to był mój zły matchup, a w duchu wierzyłem, że uda mu się wygrać nawet cały turniej.
5-2-1, wah, ostatnia gra to być albo nie być. Jest późno i chce się iść spać, ale jestem zdeterminowany! Piterr przegrał ostatnie 2 rundy i również jego los nie jest pewny. Patrzę na pairingi i idę do stołu, by zagrać moje ostatnie gry dnia.
Round 9 vs. Miloslav Suchanek (CZ)
O, kolejny Pokedad. Ciekawe spotkać Pokedada 5-2-1. Każe mówić do siebie Mira, generalnie miło się z nim rozmawia. Twierdzi, że w sumie nie zależy mu aż tak na wygranej, bo jeśli wygra, to będzie się cieszył, ale jeśli nie to po prostu wróci do domu z rana, a syn, który nie zrobił topki go nie zamorduje, no cóż. Okazało się, że gramy Mirror, on grał w talii jeszcze jakiegoś Manectrica EX? ale cóż, nie kłamiąc miał sporo pecha w ostatniej rundzie. Parę strasznych Sycamore?ów, gdzie ja się rozstawiałem całkiem nieźle w obu grach, to były jedne z pierwszych skończonych serii ostatniej rundy. 2-0
6-2-1! W teorii powinno wystarczyć punktów na Top 32, podobno Day 2 nie był w Expanded jak się okazało, co powodowało, że chciałem się tam dostać, bo miałem jakieś szanse w BCR-onie. Nerwowe czekanie na standingi i? jest! 31. Miejsce, było blisko, ale jest topka! Jestem szczęśliwy jak nigdy, niestety Piterrowi się nie udało, próbuję rozkminić jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień, ale też troche marudzę na to, że nie zostało mi dużo czasu na sen. Gdy wróciliśmy szybko się wymyłem i chciałem po prostu pójść spać, ale? Piterr to debil, a ponieważ był zmęczony to znalazł sobie wspaniałą zabawę. Nawet nie zgadniecie jaką! ?Rób wszystko by Inumaru nie spał?. No i całkiem długo się w to bawił, bo zasnąłem o 2, dzięki <3 Ale za to spójrzmy na plusy ? pierwszy raz w życiu słyszałem Piterra śpiewającego, czego się nie robi, by potrollować innych, nie?
Wstałem o 6.50, ubrałem się, poprosiłem, żeby chłopaki zrobili mi kanapki, bo śniadanie chyba dopiero od 7.30. A jednak było od 7.00, więc po prostu zjadłem i jak najszybciej udałem się na miejsce turnieju. Cóż, padałem na ryj po całym dniu gry, nerwowo czekałem na talię. W końcu o 9.00 zaczęliśmy pierwszą rundę, mieliśmy być o 8.00, duh.
Day 2
Round 10 vs. Jan Scheerlinck (BE)
Przywitałem się z przeciwnikiem, zaczęliśmy grać, o, mirror.
Gra 1 ? przeciwnik grał Max Potiony i Scoop Up Cyclone, więc miał trochę przewagi w Mirrorze. Mimo to udało mi się wygrać pierwszą grę, 0-4 w Prizach, więc czułem się całkiem zmotywowany do dalszego dnia? a właśnie teraz miał się rozpocząć koszmar.
Gra 2 ? zaczynam samotną Hawluchą, supporter jedyny Colress na 2 karty. Cóż, nic nie dobrałem, donk.
Gra 3 - Scoop Up Cyclone i Max Potiony to irytujące karty. Tymbardziej, kiedy nie mogę zabić Landorusa, bo po Sycamorze nie mogę dobrać jednej z 10 kart w talii, której potrzebuję, by zabić Lando i przeżywa na 10 hp. Co zrobisz jak nic nie zrobisz ? przegrałem. 1-2
6-3-1, jestem trochę zdemotywowany tym startem Day 2, ale myśl poprawia mi humor, że za chwilę bębę miał okazję zemścić się na Duńczyku, który ma taki sam wynik. Myliłem się.
Round 11 vs. Peter Hansen (DK)
Znów on, duh. Pozytywny matchup, ale dalej śpię.
Gra 1 ? idzie dość dobrze, zabiłem Mima, zabijam wszystko, gra toczy się możnaby powiedzieć podręcznikowo, gdy dochodzę w momentu, gdy na ręce mam Ultra Balla, Lysandre i Energię. Cóż, byłem senny i nie pamiętałem co jest w prizach, rzuciłem UBalla, na Jirachi by bardziej się zsetupować? uh, w prizach. A Lysandre i Energia pozwoliłby mi bez problemu wygrywać dalej i zachować Board Control. Po UBallu jednakże nie miałem nic, jedyna Hawlucha z energią umarła, przez 3 kolejne tury nic nie dobrałem, Scoopnąłem i wyklinałem swój błąd oraz Theme Song Family Guya i zabawy Piterra i Bonka. Welp.
Gra 2 ? wygrywam tak jak się z VirGenem wygrywać powinno.
Gra 3 ? w sumie wygląda podobnie jak nasza 3. gra z dnia pierwszego, tym razem nie dochodzimy do terminacji, ale Peter wygrywa turę przed mną, ponieważ 8. SSU tego dnia mi się nie udało i nie mogłem podnieść rannego Zubata... A do tego znów chciał manipulować counterkami, zwróciłem mu w porę uwagę.
6-4-1, po nieprzespanej nocy i dwóch porażkach 1-2 mam dość zły humor, I choć chcę wygrać jeszcze jak najwięcej to już wiem, że nie mam nawet dużych szans na Top 16. Na szczęście mój kolejny przeciwnik jest bardzo sympatyczny.
Round 12 vs. Alex Dao (NL)
Wróżki, bardzo podobne do wróżek Emanuela I już wiem, że to bardzo duże wyzwanie dla mojej talii. Pierwsza gra zaczęła się cóż? dość smutno. Jamming Net pod Landorusem efektywnie powodował, że nie robiłem nic, przeciwnik zaczął Spiritombem gdy moją najlepszą opcją był Computer Search T1. Nie wyglądało to najciekawiej, a gry zupełnie mi się odechciało gdy przez 3 tury z Supporterami nie dobrałem ani jednej energii. Zmieniałem rękę cały czas i 0 energii, w tym czasie przeciwnik miał Aromatisse?a, 6 energii w grze i 3 Pokemony z Hard Charmami, więc po prostu Scoopnąłem, bo w tym momencie nie miałem tu co robić.
Gra 2 ? ta była dużo ciekawsza! Ciągle dochodziło do wymian, Max Potiony niwelowały zadane przeze mnie obrażenia, ale Hawluche dzielnie obijały przeciwnika. Florgesy ciągle rotowały na aktywie, zostałem zepchnięty do mocnej defensywy, gdy nagle z sytuacji 6-2 w Prizach wyrównałem do 2-2 i choć udało mi się użyć Na 4 tury z rzędu i wreszcie dobrać Lysandre potrzebnego do wina? cóż, on też dobrał. Ale gra tak czy siak była ciekawa i zwycięstwo jak najbardziej zasłużone. 0-2
6-5-1 ? eh, ten wynik już nawet nie wygląda ładnie. Nie mam szans na Top 16. W sumie wszystko już obojętne, ale gra się dalej, prawda? A nuż jeszcze wygram 2 ostatnie rundy.
Round 13 vs. Ashwin van Gool (NL)
Ashwin był bardzo sympatycznym Holendrem, grał Yveltalami z 3 Baby Yveltalami. Pierwsze gry? no nie były ciekawe. Wygrałem Game 1, bo on Dead Drawował. On wygrał Game 2, bo ja Dead Drawowałem. Za to Game 3! Jedna z ciekawszych gier całego turnieju, i ja i on musieliśmy mocno się gimnastykować by wygrać, ja robiłem takie plejsy jak Golbat, by zabić Baby Yveltala i dobranie Crobata z Prize?ów, który był potrzebny do zabicia Yveltala EX. Grę w końcu wygrałem przy stanie Prize?ów 0-2, mój ostatni Prize zdobyty Skill Divem, ale ostatnia tura była strasznie nerwowa ? modliłem się do wszystkich znanych mi bóstw, by nie miał Pokemon Center Lady na ręce. 2-1
7-5-1 ? wciąż demotywujące, ale przynajmniej nie będę miał więcej przegranych niż wygranych. Poza tym z Ashwinem przyjemnie się grało i rozmawiało. Jeszcze tylko ostatnia runda!
Round 14 vs. David Sturm (DE)
VirGen/Crobat ? widziałem tą talię gdzieś obok, Niemców z tym sporo było na top stołach, ale nie grałem wcześniej na to, choć założyłem, że nie jest to dla mnie zły Matchup, bo jestem w stanie zabić Zubaty względnie łatwo. Na dobry start ostatniej rundy zacząłem z 2 warningami, bo dobrałem z Na za dużo kart, a potem zorientowałem się, że mam Prize?a za dużo, ale? i ja i przeciwnik byliśmy wystarczająco zrezygnowani, nikt się tym nie przejmował, poza tym Judge w tej chwili szaleli między stołami. Pierwszą grę wygrałem szybko, wykończyłem supercombo Hawluchą opisaną gdzieś tam wyżej, drugą grę wygrałem 0-5, bo przeciwnik nie miał energii T1.
8-5-1 ? przynajmniej nie będzie 32 miejsce, poza tym mimo wszystko Top 32 to już jest jakieś osiągnięcie. Wyklinałem ciągle pecha w pierwszych rundach (Fun Fact ? na 15 SSU wyszły mi całe 2 podczas Day 2), ale co poradzić, jakoś się z tym pogodziłem czekając na wyniki. 25. Miejsce ? źle nie jest, tylko Duńczyk stety przede mną 4 miejsca, dostaję swoje 9 boosterków nagrody, czyli największą nagrodę jaką kiedykolwiek dostałem. Tutaj unboxing dla ciekawych
Po Day 2 poszliśmy do hostelu, odłożyliśmy rzeczy, zjedliśmy a potem zabraliśmy się za grę w holu. Postanowiliśmy zagrać turniej bez EXów i było całkiem zabawnie. Piterr złożył Rakorusy (ale przynajmniej zmienił Kyurema na Beartica, kiedy okazało się, że jest zdecydowanie za mocny), Bonku grał Poliżabami, ja chciałem grać Quad Crobat, ale nie chodziło więc skończyłem z Gourgeist/Crobat, a Hiko? trejdował najpierw półtorej godziny kiedy składaliśmy talie. Potem stwierdził, że pójdzie po playmatę, na schodach trafił na Hiszpana i? zaczął znów trejdować. Kolejne pół godziny w pizdu. Ja zacząłem grać z Bonkiem, Piterr miał się męczyć tłumacząc Hiko jego talię (którą wcześniej w teorii grał na ECC ? Pyroary). Mimo słabych startów wygrałem z Bonkiem 2-0, Piterr wygrał z Hiko 2-0. Drugą rundę grałem na Hikomikosa, wygrałem z lekkim trudem 2 gry, ale gdy skończyliśmy? Piterr i Bonku dalej grali pierwszą grę. Było chyba 5-4 w prizach. To się nigdy nie kończyło, naprawdę, a graliśmy bez limitu czasowego Bo3. Gra pierwsza zajęła im chyba półtorej godziny z tego co pamiętam. Druga krócej, Piterr wygrał 2-0 na szczęście. W końcu grałem na Piterra ? miałem to szczęście, że mogłem mu aktualnie zabijać Pokemony, więc powoli, ale jednak wygrałem z nim 2 gry i wygrałem turniej (prośba do Adriana od uczestników ? wpisz do elo jeśli można).
Runda 1.
Inumaru 1 vs Bonku 0
Piterr 1 vs Hikomikos 0
Runda 2.
Inumaru 1 vs Hikomikos 0
Piterr 1 vs Bonku 0
Runda 3
Inumaru 1 vs Piterr 0
Hikomikos 1 vs Bonku 0
1. Inumaru 3-0
2. Piterr 2-1
3. Hikomikos 1-2
4. Bonku 0-3
I tak oto kończyła się nasza historia z Holandią, powrót był już bezproblemowy (poza lekkim spóźnieniem samolotu), generalnie byłem bardzo zadowolony (lub prawie) z wyjazdu i zdecydowanie zamierzam znów lecieć na ECC za rok. Odmeldowuję się!
I tak oto mam nadzieję, że komuś zechce się przeczytać mojego nieskładnego tl;dra ^^