Czas na raport z Wiednia
Polska ekipa dotarła na miejsce turnieju pierwsza, chwilę później przyszedł też austryjak, który nie mówił po angielsku, ale pokazał swój deck - fairy. Co ciekawe miał Bridgette BT w decku, więc pewnie przy checku musiał to zmienić.
Turniej zaczął się ze sporym opóźnieniem, bodajże godzinnym. Ogólnie organizacja stała na znacznie niższym poziomie niż OTP, więc nie rozumiem dlaczego nie mamy jeszcze regionalsów w Polsce.
Wystartowałem z deckiem ToadTina:
Pokémon - 10
2 Giratina-EX
2 Shaymin-EX
1 Jirachi-EX
1 Hoopa-EX
1 Keldeo-EX
3 Seismitoad-EX
Trainer Cards - 43
4 Professor Sycamore
2 Lysandre
1 Colress
1 N
1 Team Flare Grunt
1 Xerosic
1 AZ
1 Hex Maniac
4 VS Seeker
4 Ultra Ball
4 Hypnotoxic Laser
3 Virbank City Gym
3 Super Scoop Up
3 Head Ringer Team Flare Hyper Gear
3 Crushing Hammer
2 Muscle Band
2 Float Stone
1 Enhanced Hammer
1 Tool Scrapper
1 Computer Search
Energy - 7
3 Double Dragon Energy
4 Double Colorless Energy
W końcu są pairingi, idę do mojego stołu - zauwazyłem, że mój przeciwnik ma playmat z worldsów, więc trochę się przeraziłem, ale zapytałem go o to, i jednak na worldsach nie był
Runda 1 - Mega Rayaquaza/Virizion/Seismitoad
Handshake i zaczynam swój pierwszy rankingowy mecz w życiu Przeciwnik rozpoczyna, wypełnił bench, ewoluował Rayquaze z DC, ogólnie świetny start. Złapał mnie na tyle duży stres, że nie mogłem powstrzymać drżenia rąk.
Ja wystartowałem z Toadem, też miałem bardzo dobry start - Computer Search na Enhanced Hammer na DC Rayquazy, Head Ringer na jego Toada i mam Quaking Punch w t1, jest dobrze.
Przeciwnik próbował naładować Rayquaze, ale skutecznie discardowałem energie, dzięki czemu udało się ją zdjąć bez szwanku. Wystawiłł Viriziona, ale zdążyłem już naładować Giratinę i swichnąć na nią Keldeem. Virizion zdjęty, Lysandre na jego Jirachiego i pierwszy mecz wygrany. Stres w końcu minął
Przeciwnik wybrał, żebym tym razem ja zaczynał, zapewne obawiając się szybkiego Quaking Puncha. W t2 mam Chaos Wheel, po którym już ciężko było cokolwiek mu zrobić, i mam pierwsze zwycięstwo
1-0-0
Runda 2 - Sableye
Przed meczem zostałem ostrzeżony przez naszych, że trafiłem na discardujący deck, więc plan był prosty - quaking punchowanie z laserem i kopanie po DC. Plan początkowo szedł po mojej myśli, udało mi się zrzucić jego Life Dew i Flaot Stone za pomocą Tool Scrapera, powoli zdejmowałem jego Sableye, jednocześnie starając się pilnować, żeby nie mógł użyć Junk Hunt'a. Zostały mi 3 prize'y, ale niestety przeciwnik znalazł na tyle dużo Hex Maniaców i Team Flare Gruntów, że pozbył mnie wszystkich DC. Trochę załamany, czekałem już tylko na lasery (bez quaking puncha już nie udało się podładować Giratiny - discardował każde DDE które podłożyłem). Później też walnąłem misplaya nie grając Team Flare Grunta, kiedy miałem do tego sposobność (już na zmianę tylko dobieraliśmy karty, tak że traciłem rachubę jakie karty mam na ręku). Miałem N w ręku, więc w razie potrzeby mogłem to jeszcze długo ciągnąć, ale po wzięciu ostatniej karty z decka, poddałem grę - okazało się że ostatni laser był prizowany.
W tym meczu popełniłem sporo błędów - przede wszystkim, za słabo pilnowałem Junk Huntów, a później nie mając już DC, mogłem przejrzeć deck jakimś ultra ballem żeby sprawdzić, czy i ile mam jeszcze laserów, żeby sprawdzić czy w ogóle jeszcze mam tu jakieś szanse, wtedy miałbym więcej czasu na drugi mecz.
Obserwując jego styl gry, tym razem obrałem inną strategię - ustawienie dwóch Shayminów i Sky Returnowanie nimi na zmianę z Muscle Bandem, co zaczynało naprawdę dobrze działać, powoli brałem prizy... ale niestety ogłoszono timeout Niestety tutaj dał o sobie znać mój brak doświadczenia w takich turniejach, gdzie trzeba umieć ocenić, kiedy scoopować grę, żeby mieć chociaż szansę na remis, co było bardzo prawodopodobne w drugim meczu. Poza tym też prawie wcale nie trenowałem z discardującymi deckami, nie sądziłem że taki tam spotkam. Sam przeciwnik się dziwił, że udało mu się ze mną wygrać, bo zwykle z moim deckiem ma spory problem.
1-1-0
Runda 3 - Yveltal/Sharpedo
Przeciwnik zaczął z Sharpedo i Yveltalem EX na benchu. Jak najszybciej wyciągnąłem Yveltala Lysandrem, i mając Quaking Punch od t1, starałem się discardować energie, które podkładał pod niego. Yveltal zdjęty, później Sharpedo i bodajże następny Yveltal - ogólnie widziałem że Quaking Punch porządnie go zblokował.
Przeciwnik był mocno zdegustowany item lockowaniem. W drugim meczu, jak tylko znowu udało mi się rozpocząć Quakingowanie, widać że nie miał ochoty już grać, co dało mi łatwe zwycięstwo.
2-1-0
Runda 4 - Hawlucha/Donphan
Z rozmowy przed pojedynkiem dowiedziałem się od przeciwnika, że dzień wcześniej był judgem na turnieju w Pradze. Zaczął od ataku Hawluchami, ale jak tylko podładowałem Giratinę i pozbyłem go Strong Energii, tylko kolejno zdejmowałem Hawluche i Donphany. Bardzo tu pomógł laser, żeby osiągnąć 130 dmg na Donphana w jednej turze.
W drugim meczu starał się bardziej atakować Donphanami, ale też wcześnie zacząłem Chaos Wheel - schemat podobny jak w pierwszym meczu.
3-1-0
Runda 5 - Seismitoad/Giratina
Podczas rejestracji widziałem że było kilka ToadTin, więc spodziewałem się że prędzej czy później dojdzie do mirror matchu. Przed pojedynkiem przeciwnik powiedział mi, że był na ostatnich worldsach, ze słabym wynikiem, i że w tym sezonie był już na wielu regionalsach, bo zbiera na następne worldsy.
Pierwszy mecz zaczął się nadspodziewanie dobrze dla mnie - szybki Chaos Wheel, mając jednocześnie podładowanego Toada na benchu. Sądziłem że przeciwnik nie zrobi już nic sensownego bez możliwości podkładania specjalek, więc Chaos Wheelowałem z nadzieją, że będzie szybkie zwycięstwo. Mój błąd, że mając 2 VS Seekery i kilka innych kart na ręcę, nie użyłem Sycamora z discarda po więcej zasobów, oszczędzając Seekery i mając nadzieję, że i tak zaraz wygram. Przeliczyłem się - najpierw przeciwnik zdiscardował mi bodajże Enhanced Hammerem DC Toada z bencha (swoją drogą zdziwiłem się, dalczego nie zdiscardował DDE z aktywnej Giratiny - może obojgu nam udzielało się już zmęczenie). Starałem się jak najszybciej dokopoać po kolejnego DDE, co niestety mi się nie udało, i w następnej turze pozbył mnie wszystkich energii giratiny, po czym zaczął Quaking Punchowanie, z którego nie dałem rady już wyjść.
Zaproponował mi wtedy, czy nie zechciałbym już poddać gry, bo według niego i tak remis mi nie pomoże w wejściu do top8, a on potrzebuje wygranej żeby mieć jeszcze szanse (miał 2-0-2), odmówiłem.
Drugi mecz chciałem rozegrać jak najszybciej, żeby zdążyć przed timeoutem wyjść na remis. Przeciwnik albo chciał mnie wyprowadzić z równowagi, albo grał na czas, albo to i to, bo zaczął dłuugo tasować deck (podzielił na 4 części, po czym tą 1/4 tasował kilka razy bardzo dokładnie). W końcu zaczęliśmy - grałem jak najszybciej tylko mogłem, starając się nie popełnić błędu. Zacząłem pierwszy, już bodajże w t2 wystartowałem Chaos Wheel, tym razem grając agresywniej i uważając, żeby mieć zapas energii pod ręką. Udało się, wygrana. Chwile później ogłoszono timeout - tym razem zmieściłem się idealnie w czasie
Po meczu przeciwnik znowu chciał mnie przekonać, że on to był już na tylu regionalsach w życiu, że jest pewny że i tak ten remis mi nic nie da i miło by mu było, gdybym mu oddał wygraną. Po zapytaniu się Piterra jak było w Pradze odmówiłem - i dobrze zrobiłem, bo później okazało się, że jedna osoba z 4-2-0 nie weszła do top8.
3-1-1
Runda 6 - Tyrantum/Aegislash/Cobalion/Bronzog
A w ostatniej rundzie trafiłem na counter ToadTiny Do tego chyba wtedy wyczerpałem szczęście przy start handach na ten dzień - wystartowałem z 2 DCE, Jirachim, Xerosickiem, Sycamorem i chyba 2x VS Seekerem Przeciwnik rozpoczął - aktywna Giratnia z DDE, na benchu 2 Bronzory, Cobalion i bodajże Aegislash. Nie wyglądało to dobrze. Zostałem postawiony przed trudnym wyborem - czy zagrać Xerosica na DDE i przeczekać tą turę, czy zagrać Sycamora, discardując dwie DCE z ręki? Jeżeli pozwoliłbym mu na Chaos Wheel od drugiej tury, byłoby już trudno z tego wyjść, wybrałem więc Xerosica. Nie znalazł drugiego DDE, ja nie dobrałem nic sensownego, więc wrzuciłem jeden DCE Jirachiemu i zagrałem Sycamora, po czym rozstawiłem się Hoopą. Udało mi się raz czy dwa Quaking Punch, ale niestety wtedy wkroczył Cobalion do akcji, i mając problemy z jego ujarzmieniem, poddałem grę, nauczony poprzednimi doświadczeniami.
Co prawda mogłem poddać grę wcześniej, ale remis mi nie dawał tu awansu, więc miałem nadzieję na jakiś nagły zwrot wydarzeń. A teraz miałem już szanse tylko na remis, o ile zmieszczę się w czasie, którego nie zostało dużo (niestety nie było zegara odmierzającego czas naszych rund, tylko rund turnieju Yu-Gi-Oh, który był rozgrywany równolegle...).
Przeciwnik miał wtedy taki sam bilans jak ja - 3-1-1, więc przy remisie pozostawałby flip o to, kto wchodzi do top8 (uważając na to, czy nie widzi tego sędzia - pozdro Piterr )
Starałem się zacząć szybko, ale tym razem zatrzymał mnie potrójny brak pokemona w starting hand. Ja zacząłem - udało mi się nieźle rozstawić, plus Jirachi po N żeby zredukować rękę rywala. Jak najszybciej eliminowałem Bronzogi lysandrem, a rywal starał się zablokować mnie Aegislashem. Hex Maniaciem zadałem mu 100dmg Chaos Wheelem, po czym zamienił go na Cobailona (zastanawiałem się czy nie lepiej było lysandrować po coś co może mi sprawić większy problem jak Cobalion czy Keldeo, ale tego drugiego miał już z Float Stonem na benchu, a nie miałem pod ręką drugiego lysandra/seekera/hex maniaca żeby powstrzymać Rush In). Udawało mi się discardować energie Cobaliona, podczas gdy miał Head Ringera na sobie. W końcu zdjąłem go, zostały tylko 3 prizy i wyglądało to naprawdę dobrze... i wtedy ogłoszono timeout, a zostały mi tylko 3 prizy do zdjęcia Niestety została tylko jedna moja tura, więc niestety nie miałem już szans.
3-2-1
Ten wynik dał mi 13 miejsce, z którego jestem zadowolony jak na mój pierwszy start, ale mimo to pozostaje spory niedosyt, bo było naprawdę blisko. Tym bardziej, że do top8 weszły 3 Vespiqueeny (a 2 do finału), z którymi to sporo trenowałem.
Wnioski - największe błędy jakie popełniłem:
- za duża pewność siebie przy dobrym starcie - jeżeli w rundzie 5 zagrałbym syncamora, wtedy kiedy myślałem że już mam wygraną, może dałbym radę dokopać się do potrzebnych energii na czas, kiedy rywal zaczął mi je discardować
- niedostateczne pilnowanie czasu - jeżeli poddałbym pierwsze mecze z Sableyem i counter-ToadTiną wcześniej, miałbym spore szanse na dwa remisy zamiast dwóch porażek, a dwie osoby z 3-0-3 weszły do top8
Za wstęp dostawało się 2 niemieckie boostery BT, za top16 jeden dodatkowy - z ciekawszych rzeczy wyciągnąłem Raichu BREAK, Octillery i 2x Float Stone.
Dziękuje polskiej ekipie za rady podczas turnieju i za wspólny występ!