26

(59 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Orzesze Ultimate Invitational 2017, 21 maja 2017

1. Inumaru 3-1-1 (10)
2. Piterr 2-2-1 (7)
3. Matilol 2-2-1 (7)
4. Kars 2-2-1 (7)
5. Adrian 1-1-3 (6)
6. Lokolin 1-3-1 (4)

Dziś to ja byłem człowiekiem remisem, gratulacje dla Inumaru smile Ze zrozumiałych względów nie podamy talii. Jako ciekawostkę powiem, że pierwszą grę przegrałem z Lokolinem rzucając dwa supportery w jednej turze, a potem zabrakło mi 30 obrażeń w terminacji żeby wygrać grę. Graliśmy BO3, 50 minut, z remisami.

Draft 8 boosterków: Tapu Koko GX, Choice Band, Aqua Patch, Field Blower. Umiarkowanie.

Do zobaczenia na OTP!

A więc, przyszła pora na drugą część mojego artykułu. Ostatnio opisałem pięć porażek które można było jakoś przełknąć. Z tymi które odniosłem w tej części nie potrafię pogodzić się nadal. Miałem na nie co prawda jakiś wpływ, ale... No właśnie, czasem zdarza się tak, że masz pecha, że coś nie podeszło, że zabraknie jednej karty. Czasem tej, którą zostawiłeś w klaserze!

5. vs. Simone Zuchelli - Wiedeń Regionals 2015, runda 1 (expanded)

To był ten szalony weekend w którym Piterr zdobył 2 miejsce na regionalsach w Pradze, wsiadł z Bulbinkiem i Inumaru do nocnego busa i rano był już w Wiedniu. Ja również przybyłem o jakiejś pogańskiej godzinie Polskimbusem (4/5) i dołączyłem do chłopaków na Głównym Dworcu PKP w Wiedniu.

*Rozmowa dwa dni wcześniej z Inumaru*

+ pokaż spoiler

Adrian: Słuchaj, masz Life Dew PLF poza talią? Uważam go za zarąbistego techa do Vespiquen AOR/Flareon (Plasma) PLF, można podpierać swoje Shayminy EX i oszczędzać nagrody, ogólnie super sprawa nie tylko na mirrory
Inumaru: E tam, ja gram (w tej samej talii) Computer Search BC, daje super consistency i ogromną przewagę w pierwszych turach gry.
Adrian: Też prawda. To weź mi tego Life Dew bo jednak CS to nie mój styl gry.
Inumaru: Spoko, jak tylko będę miał go poza talią to Ci go pożyczę, ale raczej tak.

Inumaru oczywiście podchwycił temat i dwa dni później, na 5 godzin przed turniejem na wiedeńskim dworcu włożył do talii Life Dew. Żeby nie było - pożyczył mi Computer Searcha, najlepszego i najdroższego w tamtym czasie ACE SPEC'a o którym mogłem tylko pomarzzyć, za co jestem wdzięczny... Ale byłem niespokojny bez mojego secret techa.

I nagle oto siadam do Simone Zuchelliego, włoskiej legendy, kilkukrotny mistrza Włoch, drugiego wicemistrza Mediolan Supernova Blasta sprzed tygodnia. Moja pierwsza międzynarodowa gwiazda naprzeciw mnie, nie licząc kilku zawodników średniego formatu z Berlin Arena Cupa rok wcześniej. I wiecie co? Od razu mirror - Vespiquen/Flareon.

W pierwszej grze szedłem jako drugi ale mimo tego wspaniale zdeklasowałem przeciwnika. O tak, poczułem się megamocny. 10 minut i było po nim. Wspaniałe uczucie.

Jestem pewien, że Simone sporzał kątem oka na mojego Computer Searcha kiedy wylądował w discardzie w pierwszej grze.  I chyba wtedy uspokoił się nieco. W drugiej otworzył dobrze, choć czułem, że miałem niewielką przewagę z racji rozpoczęcia łańcucha ataków, choć na stole miałem mniejsza liczbę atackerów. Dostałem standardowego Lysandra na Shaymina EX i... Simone podłożył do swojego Vespiquena Life Dew PLF.

Poczułem że odpływam. Mirrory tych talii zawsze są bliskie i decydują detale. Jak łatwo się domyślić, przegrałem obie pozostałe gry do jednej nagrody. Oczywiście wtedy w rozpisce karty zrzucające toole się nie mieściły, szczególnie, że trzeba było optymalizować deck pod item locka - ToadTinę.

Turniej nie szedł mi źle - w ogólnym rozrachunku byłem 14... ale zawsze sobie myślę zabrakło tego jednego zwycięstwa do wejścia do topki.

Plusy? Piterr wszedł do top 8 z ósmego miejsca, a tydzień później w oszałamiającym stylu wygrał Berlin Arena Cupa i dostał się na mistrzostwa świata. Możliwe, że ojcem tego sukcesu był... Inumaru!

Minusy? Simone Zuchelli ogrywa Piterra w ćwierćfinale (niestety przy stanie 1-1 po 6 mulliganach Piterra przeciwnik miał rozstaw jak złoto), wygrywa turniej, a Life Dew staje sie staplem na wiele miesięcy, tracąc element zaskoczenia...

Lekcja do wyjęcia: Nigdy nie pozostawiaj swojej talii przypadkowi! Kluczowe karty należy załatwić wcześniej i przed turniejem mieć je w ręku. Albo po prostu je kupić, jeśli jest taka możliwość.

4. vs. Matilol - Jakiś mały turniej w Katowicach, okolice roku 2014

Jak widać nie tylko porażki na dużych turniejach można pamiętać długo. Byłą to era pokemonów plazma (BDIF'em był Thundurus EX Plasma / Deoxys EX Plasma / Lugia EX Plasma). Na świecie jeszcze nie było Elesa LT, ale zdecydowałem się zagrać bardzo agresywnym deckiem, którym był Tooldrop - Trubbish PS-3 / Sigilyph PLB.

Jak to ja, rzuciłem na szalę wszystko i podłożyłem do swoich pokemonów jedenaście z siedemnastu-osiemnastu tooli. Mój potencjał ofensywny wynosił 220 obrażeń od 2 tury, a Exp. Share NXD pozwalał na utrzymanie ciągłości attackerów. Imponujący wynik, a przypomnę, że w tamtych czasach istniał tylko Tool Scrapper DGE - Startling Megaphone FLF to dalsze sety, więc mogłem sobie pozwolić na taki ruch.

A przynajmniej tak mi się tylko wydawało - Matilol dograł Chatot (Plasma) PLB. Skąd on się tam wziął - nie wiadomo. To prawdopodobnie był jedyny Chatot na stole w promieniu trzystu kilometrów. Moje jedenaście tooli wyleciało do discardu z prędkością błyskawicy. Gra była w zasadzie skończona.

Co najśmieszniejsze, pozostałą szóstką-siódemką tooli szafowałem na tyle dobrze, że utrzymywałem równą grę - wziąłem parę nagród i Mati też. Problemem był deck-out, ten sam co w poprzednim artykule z Guyem Champolionem. Jak widać marnowanie zasobów weszło mi w krew! Nie mam wątpliwości, że gdybym zagrał bardziej konserwatywnie, wygrałbym ten mecz.

Lekcja do wyjęcia: "Nigdy nie graj na stół niepotrzebnych kart, takich które nie dają Ci żadnej korzyści" - Nataku.

3. vs. Michael Pramawat - London Internationals 2016, runda 7

Być może ktoś z was ma w domu Autograf Micahela Pramawata - każda karta jest podpisana, więc nie wykluczam. A mnie przyszło z takim grać, na ósmym albo dziewiątym stole turnieju na 500 ludzi. Nie muszę dodawać, że miałem nogi jak z waty.

Michael grał klasyczną rozpiską Yveltal EX XY / Garbodor BKP / Yveltal BKT z dodatkowymi kartami funkcjonalnymi typu czwarty float stone (później dowiedziałem sie jak je zmieścił - ściął Trainers' maile do 0!). Ja grałem klasycznie tak jak przez cały sezon - Volcanion EX STS/Volcanion STS. Matchup na korzyść dla Yveltala jak to BDIF'a, ale nie bez szans dla mnie - w końcu ograłem już tego samego dnia Yveltale Israela Sosy i Simona Eriksena.

Pierwszą grę Michael wygrał modelowo - druga tura, Garbodor z float stone'm, Yveltal fright night obija mnie 2x60 a yveltal EX ładuje się na ławce. Nie było czego zbierać.

W drugiej grze nie było już tak wesoło - wysadziłem w T2 shaymina EX, Garbodor miał problem stanąć na stół, a energie nie siadały tak jak trzeba.

Miałem taką sytuację: Prowadzę 2-0, mam naładowanego Volcaniona EX. Na ławce Prama: Shaymin EX, Garbodor bez toola, Yveltal Fright Night z jakimiś energiami (chyba z jedną) i Yveltal EX (też z energiami, chyba dwoma).

Mogłem zrobić absolutnie wszystko, tylko nie to co zrobiłem. Dograłem VS Seeker na Lysandra chcąc zabić Yveltala EX. Niestety przeoczyłem, że ma Fighting Fury Belt BKP -  zabraknie jednej energii do nokautu. Nadal sytuacja nie była tragiczna - mogłem zatłuc Garbodora, bez względu na to, czy miał toola czy nie - odblokowywało mi to nokauty na Yveltalu EX który tylko kumuluje energie w late game. Mogłem zabić Yveltala Fright Night żeby zmniejszyć liczbę energii na stole - recovery na pewno zajęłoby dłuższą chwilę. Mogłem w końcu nadgryźć jedynego Yveltala EX za 190 - Pram na pewno miałby kłopot, bo nie wiedziałby czy ładować energie do pokemona którego zaraz straci, czy oddać go na pożarcie. A późniejszy lysandre na Fright Nighta mógł aktywować jego ability i zdezaktywować jego FFB.

Ja oczywiście, mając w turnieju 5-1 i będąc na granicy top 32, rzuciłem Lysandra na Shaymina. Wyszedłem na prowadzenie 4-0 i byłem strasznie zadowolony z tego faktu, bo przecież wystarczy zabić Garbodora i Yveltala dwoma Volcanic Heatami żeby skończyć grę.

Nie dało rady. Do końca gry nie wziąłem już żadnej nagrody. Wszedł float stone, N i turbo Yveltal EX z milionem energii. Byłem mu w stanie oddać zaledwie za 130 - i to tylko raz.

Lekcja do wyjęcia: Graj po to, żeby wygrać mecz, a nie po to, żeby wziąć prajza. Jeśli nie jesteś w stanie wygrać gry zabijając tanie ex'y z ławki, eliminuj największe groźby przeciwnika.

2. vs. Steffen Eriksen - Sheffield regionals 2017, runda 14

Prawdopodobnie drugi najważniejszy mecz w moim życiu z drugim najbardziej utytułowanym Duńczykiem w historii. Volcanion EX kontra M Rayquaza EX ROS-2. W pierwszej grze demolka - przegrałem wyraźnie mimo zatrzymania Steffena na 6-2 z użyciem Parallel City + N i zbierania paru prizów. Wykaraskał się w kilka tur.

W drugiej grze scenariusz odwrotny - wysadziłem w kosmos jego dwie naładowane M Rayquazy EX. Wyszło mi absolutnie wszystko, pokaz siły obu talii. Zerknąłem na zegar, zostało dokładnie trzynaście minut.

To w zasadzie fura czasu, biorąc pod uwagę, że obie strony były zdeterminowane, żeby skończyć ten mecz - tylko zwycięstwo daje top 8 regionalsów. No i 500 dolarów zarobku + 3 booster boxy z opcją powiększenia w kolejnych rundach.

Zauważyliście, że mam tendencję do przegrywania najważniejszych meczów? Drugi raz w tym sezonie przepadłem w bezpośrednim meczu o topkę wielkiego turnieju - na pierwszą rękę dostałem Volcaniona STS, 2 Shayminy EX, jakąś kombinację beuzytecznych kart typu Fisherman, Energy Retrieval czy VS Seeker. Co prawda udało mi się z drugiego Shaymina dobrać N'a z którego przyszło wielkie nic.

Lekcja do wyjęcia: Dead handy się zdarzają i nic na to nie poradzisz...

1. vs Drew Kennett - London Internationals 2016, runda 9

Na koniec mecz ze Zwycięzcą pierwszych regionalsów sezonu, w Phoenix. Talia na Greninja BREAK BKP mimo że w standardzie była bardzo podobna, więc wiedziałem, że ma ją doskonale ograną. Remis wystarczył mi do wejścia do top 32, szczególnie, że posiadałem zdecydowanie najwyższy tie-breaker turnieju (kolejnego w tabeli zawodnika wyprzedziłem na końcu o 8%), więc nie musiałem się martwić, że odpadnę przez tie-breaker.

Oczywiście zaproponowałem remis, nie wiedząc dokładnie, czym gra Drew. Problem polega na tym, że on doskonale wiedział, czym gram ja. Podejrzewam, że przyjąłby ten remis gdyby nie miał pewności - niestety parę rund wcześniej grałem z dwoma top playerami z Amerykańskiej ekipy, więc szansa, że po prostu mu powiedzieli była ogromna.

Zawsze wątpiłem w siłę informacyjnego dossier które mają zagraniczne ekipy - aż do tej gry. Myślałem, że znajomość talii przeciwnika wcześniej nie jest aż tak ważna. Ale jednak była, co wykorzystałem na następnych regionalsach w Sheffield aż trzykrotnie (grałem z przeciwnikami Piterra, Artura i Matilola).

Co do samej gry, to pociągnąłem dwa mulligany. Wszystko szło mi jak po maśle. W drugiej turze zabiłem Talonflame STS, w trzeciej Froakie BKP, w czwartej Frogadier BKP a w piątej Greninja BKP. Prowadziłem 4-0, miałem parallel city odwrócony w 'dobrą' stronę, redukujące mu obrażenia o 40.

Niestety Drew poszedł idealnie i zsetupował dwie Greninja BREAK BKP które rozsadziły mi stół. Co martwiące, druga gra była w zasadzie bliźniacza. Greninja pokazała swoje idealne rozdanie dwukrotnie, a ja nie mogłem ugrać nawet tego remisu z gry.

Wierzę, że zabrakło mi Delinquent BKP którym gardziłem, a który na lipskich regionalsach miesiąc później zrobił mi z trzema Greninjami wyśmienitą robotę. Kolejnego 'supertecha' którego wrzuciłem za późno.

Na dobitkę humor pogorszył mi się jeszcze bardziej patrząc następnego jak jak Pedro Eugenio Torres na streamie wyrzuca Drew Kenneta z top 8 grając rozpiską która różniła się od mojej o 2 karty (i to nawet na minus, bo Salamence EX mu raczej nie pomógł w tym matchupie). Tyle, że Drew nie dobierał już tak cudownie jak dzień wcześniej smile

Lekcja do wyjęcia: Niektóre porażki zdarzają się - bo tak. Fakt idealnego startu nie gwarantuje to, że wygrasz - przeciwnik może mieć równie dobry i mieć przewagę strukturalną którą w tym przypadku był weakness. Najważniejszym jest wyciąganie wniosków na przyszłość. Jeśli nie chcesz oddać danego matchupu bez walki, przygotuj coś, co pozwoli ci z nim walczyć.

To już koniec moich spektakularnych i pamiętnych porażek - myślę, że w przyszłości ich nigdy nie uniknę, ale może ktoś inny będzie miał więcej szczęścia ode mnie smile

A wy mieliście jakieś pamiętne porażki? Piszcie, jeśli chcecie!

28

(6 odpowiedzi, napisanych Karciane zagadki)

Bidulek napisał/a:

*jeżeli zły dział proszę o przeniesienie*
Yo,
Jako że OTP już za niecałe dwa tygodnie mam dla was małe zadanie (bo zagadką tego nazwać się nie da tongue). Polega ono na obstawieniu decków, które w tym roku wejdą do top 8 na Ogólnopolskimm Turnieju Pokémon. Osoba, która będzie jak najbliżej prawdziwego wyniku okryje się chwałą, bogactwem, zostanie okrzyknięta pokemonowym jasnowidzem i ma u mnie soczek przy następnym turnieju wink Czas do piątku (26 maj)
!Odpowiedź umieszczamy w spoilerach!
Przykładowa odpowiedź:

+ pokaż spoiler

1. Quad Lapras
2. WaterBox
3. WaterBox
4. Darkrai EX/Giratina EX
5. Garbodor/Tauros GX
6. Garbodor/Tauros GX
7. Volcanion
8. Decidueye/Vileplume
!Kolejność nie ma znaczenia!

Pod warunkiem, że nie przyjedzie Yvegarbem. Bo ciężko będzie okryć się chwałą i bogactwem nie wchodząc do top 8.

Haj!

Sezon 2016-2017 dla większości polskich graczy idzie ku końcowi - do końca czerwca zostały jeszcze regionalsy Birmingham, trzy special eventy w Europie... no i internationalsy w USA. Wydaje mi się, że większość z tych turniejów nie będzie miało polskiego uczestnika.

Pierwszy sezon po ogromnych zmianach, nie tylko na początku - niedawno zmieniła się tabela punktowa i premie przyznawane za dane turnieje które mogą przyczynić się do udziału w mistrzostwach świata - decyzja dziwna, bo sprzed tygodnia. Gdyby była ogłoszona wcześniej można by pomysleć o bardziej ekspansywnej grze, bo według nowych standardów pięciu polskich graczy zebrało około połowy punktów potrzebnych do zaproszenia, nie grając wcale zbyt wiele.

Warto jednak podsumować ten sezon dla Polski na świecie, żeby przypomnieć sobie jak to mniej więcej się rozkładało.

Regionals Dortmund, listopad 2016

Pierwsze regionalsy z polskim akcentem. Duży turniej, ponad 300 osób! Zjawiła się absolutnie cała europejska czołówka. Pojechaliśmy sporą ekipą: Z Warszawy Arturomod, Augustyn i Yabol, ze Śląska Adrian i Lesiu, z  Wrocławia Inumaru Piterr i Bulbinek. To był ciężki turniej, a poziom był ekstremalnie wysoki - już w pierwszej rundzie los skrzyżował mnie z urzędującym mistrzem świata (w grupie seniors, ale zawsze - parę miesięcy później zrobił top 4 na australijskich internatsach). Przed ostatnią rundą mieliśmy trzy realne szanse na top 32 - Yabol 4-0-4, Artur 5-1-2 oraz Piterr 5-3-0. Niestety nie wszystko poszło jak po maśle! Artur w ostatniej rundzie prizuje trzy Frogadiery w swojej Greninjy i cudem urywa remis. Piterr wygrywa Vileboxem ale to nie wystarcza! Yabol również w ostatniej rundzie niepowodzenie, także Greninją. Lista końcowa jest dramatyczna - Artur dostaje się do top 32 z ostatniego miejsca, a po wyczytaniu jego nazwiska z polskiej ekipy wyzwala się szał radości! Piterr jest 33, ajajaj!
Po przyzwoitym występie Artur poprawia swoją pozycję, ale nie na tyle, żeby dotrzeć do szesnastki, co daje korzyść finansową. Turniej kończy w trzeciej dziesiątce, co i tak jest niezłym wynikiem jak na otwarcie sezonu. Martwiło tylko, że każdy z Polaków zgubił co najmniej dziewięć punktów - było widać, że nie jesteśmy jeszcze w 100% gotowi żeby walczyć z najlepszymi.

Internationals London, grudzień 2016

Nadeszły te wyczekiwane mistrzostwa, internationalsy w Londynie - turniej obejmujący zasięgiem cały kontynent europejski... Na który zjawiła sie cała amerykańska i azjatycka czołówka! 500-osobowy turniej z gwiazdami karcianki których mogliśmy obserwować tylko ze streamów - Israel Sosa, Michael Pramawat, Tyler Ninomura, Azul Garcia Griego, Takyua Yoneda, Ross Cawthon, TJ Traquir (jakkolwiek się to pisze) i inni... Zabrkło chyba tylko Dylana Bryana, braci Sablehaus i Igora Costy, a tak - cała śmietanka.

Również polska ekipa nie mogła narzekać - byliśmy naszpikowani gwiazdami ;p do składu z Dortmundu dołączył do nas Matilol ze Śląska i Robert z Warszawy. Grałą również trójka przedstwicieli z Cracow Crew - pamiętam że był Panda, Bonku... no i właśnie, kogo zapomniałem? smile w grach wideo było jeszcze dwóch Polaków, więc było z kim pograć.

Początek należał do mnie i Matilola - w piątej rundzie zagrałem nawet na pierwszym stole z Tristanem Wagnerem! Reszta za to daleko daleko w tyle... A przynajmniej tak mi się wydawało. Po siódmej rundzie z wynikiem 5-2 Inumaru gubi talię!! Po prostu ją zgubił, gdzieś przepadła, ale chłopak pokazał hart ducha - mimo paru stówek w plecy poddaje ósmą rundę i udaje mu się złożyć talię z pożyczonych kart od obcokrajowców. Dzięki temu przed ostatnią rundą szansę na topki mają: Adrian 6-2 (Volcanion), Matilol 4-1-3 (Yveltal), Inumaru 5-3 (Volcanion) i Lesiu 5-1-2 (M Rayquaza EX, który zaczął od wyniku 1-1-2 i kiedy ja grałem na pierwszym stole, on zajmował miejsce w piątej setce!). Ostatnia runda przynosi naprawdę dramatyczne rozstrzygnięcia. Przegrywam gładko z Greninją jednego z Amerykanów i mimo najwyższego tie-breakera w turnieju zabrakło tego jednego, wymarzonego remisu. Matilol w mirrorze wyrywa swoim Yveltalem wygraną z paszczy lwa, a Inumaru w ostatniej rundzie wygrywa i zapewnia sobie grtyfikację finansową. Lesiu również wygrywa i dostaje się do najlepszej trzydziestki dwójki!

Ten sam Lesiu który w piątej rundzie obijał gdzieś okolice dwusetnego stołu zebrał się w sobie i wygrał pięć gier z rzędu. Wspaniała, fantastyczna, niezapomniana passa była kontynuowana i gładko wygrał pierwszą grę w swissie drugiego dnia, lądując w okolicy 10 miejsca! Niestety lawina Yvegarbów zrzuca go w dół i turniej kończy w trzeciej dziesiątce - tak jak Artur w Dortmunzdie. Ten występ jednak jest już wart nieco więcej, i prócz boxa inkasuje 750 dolarów. Nieźle, jak za weekend roboty smile

Na pewno w Londynie pokazaliśmy pazur - trzy osoby w top 64 i jedna w top 32. Przede wszystkim jednak zrozumieliśmy, ze możemy walczyć z najlepszymi, a nawet, że w przyszłosci możemy nimi się stać. Niech esencją będzie cytat z rozmowy po turnieju:

Matilol: Lesiu, z kim grałeś z top 32 pierwszego dnia?
Lesiu: Chyba z nikim, wszystkich z tych topów wyrzuciłem i sam wszedłem.

Regionals Lipsk, styczeń 2017

Pierwszy turniej w nowym roku to była po prostu masakra. Pojechaliśmy samochodem w piątkę - Piterr, Matilol, Arturomod, ja i Bulbinek. Dojechaliśmy prosto na turniej który był jednym z mniejszych ('zaledwie' 180 osób) i zaliczyliśmy straszliwy falstart. Nie pamiętam zbyt wiele, ale Matilol i Artur zdropowali w połowie turnieju, Bulbinek do końca dzielnie walczył o 64'kę dającą pół boxa (skończył 71) a ja z Piterrem walczyliśmy już tylko o top 16 dającą dwa booster boxy i punkty, bo na top 8 szans już nie było. Finalnie Piterr swoim Vespiquenem skończył na którymś z miejsc 18-20 (ale wskutek hojności organizatorów i tak dostał 2 booster boxy), ja natomiast po opisanym kuriozalnym remisie Volcanionem na Greninję (znowu ostatnia runda turnieju!) kończę gdzieś na miejscach 42-45. Turniej mocno nijaki dla Polaków ale potwierdził jedną rzecz - do dużych turniejów warto się przyłożyć. Podróż na noc przed na dobitkę słabo wyspanym (ruszylismy o 4 nad ranem) słabo się opłaca - jeśli jest taka możliwość, należy trochę zainwestować i przyjechać na dzień przed. No, oczywiście można chcieć zaoszczędzić - ale w tym wypadku dobry wynik traktowałbym tylko jako bonus.

Regionals Sheffield, marzec 2017

Sheffield to kolejne duże angielskie regionalsy - na 315 osób. Ta sama piątka co z Lipska, ale tym razem poszło nam trochę lepiej. Oczywiście... nie od razu.

W końcu dobrze wystartował Bulbinek. Nie do końca wiadomo jak to się stało, ale tym razem sytuacja wyglądała nieźle. Za to ja z Arturem trochę niedomagaliśmy - Artur oczywiście musiał tradycyjnie się rozpieprzyć o jakiś śmieszny deck w pierwszej rundzie (remis Turbo Darkariem z Lycanrocami promo), ja swoim Volcanionem pierwsza rundę przegrałem z Umbreonem GX podpartym eeveelucjami z AOR (głównie Vaporeonem) z gościem który pierwszy raz w życiu przyszedł na prawdziwy turniej, na tyle, że miał problemy z tasowaniem kart. Artur drugą rundę również zremisował pozostając bez zwyciestwa, a ja szybko złapałem drugą porażkę (2-2).

Potem na szczęście nastąpiła przemiana i zaliczyłem świetną serię czterech zwycięstw z rzędu, a Artur sześciu. Cały zestrachany wziąłem remis w ostatniej rundzie który dawał mi 31 miejsce (a biedaczek z 33 miejsca mimo wyniku 6-2-1 nie wszedł do top 32. Sytuacja bez precedensu). Artur za to ze swoim 6-1-2 skończył jedenasty! Tak płąsko było, jeden punkt a dzieliło nas 20 miejsc.

W top 32 nie było już taryfy ulgowej. Zremisowałem świetny mecz na streamie z jakimś Anglikiem a później w bezpośrednim pojedynku udało mi się wygrać z Arturem 2-0, później jeszcze z kolejnym przeciwnikiem 2-0. Niestety zmarnowałem obie życiowe szanse i po porażce w dwóch ostatnich rundach skończyłem 19. Artur miał więcej szczęścia - dzięki dyskwalifikacji w ostatniej rundzie załapał się na 16 miejsce. Ćwierćfinały były naprawdę blisko!!

Regionals Malmoe, marzec 2017

Trzy tygodnie po Malmoe nastało Sheffield, do którego do standardowej ekipy zawitał Gdańsk (Śląsk odpoczywał). Wielką gwiazdą turnieju od początku był Robert Kędziora - Gdańszczanin który naprawdę świetnie złożył talię, trochę 'po swojemu' i jego Umbreon GX / Wobbuffet / Bunnelby do pewnego momentu pruł jak burza. Gdańska ekipa ogólnie miała blisko, bo wystarczyło przelecieć Bałtyk, a mimo debiutu nie dali sobie w kaszę dmuchać! Robert zrobił 5-0 i żeby urwać mu punkty, trzeba było Meesa Breninkmeyera (por. Dortmundzkie regionalsy). Dwie porażki w ostatnich rundach wyrzuciły go z top 8, ale i tak zajął świetne 14 miejsce, najlepsze w historii polskich reigonalsów. Świetny występ!

Pierwsze league cupy w Polsce

Pojawiły się w Polsce również pierwsze League Cupy, które - jak sie okazało - dają całkiem sporo punktów kwalifikacyjnych (55/350, co daje 15% zaproszenia na worldsy). W warszawskim Inumaru uległ Arturowi, zaś w łózkim - Szakal ograł Porannego Blaska. Każdy z tych turniejów miał niezła frekwencję, bliską 20 osób. Barzdo się cieszę że i w Polsce znaleźli się ludzie chętni do organizowania takich turniejów smile Mam nadzieję, że polska scena będzie się rozwijałą i to ludzie będą przyjeżdżać na turnieje do nas, a nie odwrotnie smile

Regionals Birmingham, czerwiec 2017

Za niecałe trzy tygodnie ostatnie regionalsy w tym sezonie - w angielskim Birmingham. Występy Polaków przez cały sezon przyniosły pewien rezultat - dla szóstki Arturomod, Piterr, Inumaru, Matilol, Adrian i Lesiu wygranie tych zawodów poskutkowałoby zaproszeniem na mistrzostwa świata. Artur ma tych punktów więcej, więc wystarczy mu 'zaledwie' finał - to aktualnie nasz najlepszy polski gracz, więc trzymajcie za niego kciuki smile Fajnie byłoby mieć gracza na mistrzostwach świata, rok po roku. Dajesz Artur!

OTP Wrocław, 27 maja 2017

A dla tych którzy nie mogą sobie pozwolić na wycieczki zagraniczne, wspaniała okazja do zmierzenia się w kraju - Ogólnopolski Turniej Pokemon mający range mistrzostw Polski w tym roku odbędzie się pierwszy raz we Wrocławiu w przyszłą sobotę. Poziom będzie zabójczo wysoki bo stawić sie ma cała polska czołówka - talie w dłoń i powodzenia! Do zobaczenia we Wrocławiu smile

Bulbinek napisał/a:

Odnośnie gry 6 bym się przyczepił - zrzucenie wszystkiego z Sycamore'a niekoniecznie było failem. Jeden z najczęstszych błędów analizy w karciankach to ocena ruchu na podstawie efektu. Przypuszczam, że w dziewięciu na dziesięć gier rzeczywiście dobrałbyś potrzebne karty i wygrał.

Bulbinku - sytuacja jest dość złożona. I jestem praktycznie pewien, że wpadłeś w tę pułapkę, co ja wtedy. Możesz być zaskoczony obliczeniami smile

Po dwóch trainers' mailach w decku + prizach (bo nie wiedziałem gdzie dokładnie są potrzebne karty) miałem dokładnie 39 kart.

Załóżmy że z tych 7 kart dostanę jedną energię - szansa na to wynosi 92%. W pozostałej szóstce musi znaleźć się Volcanion EX.

Cała sytuacja więc sprowadza się ni mniej ni więcej niż do znalezienia jednego z 4 volcanionów lub 4 ultra balli w 6 kart z talii przy 38 kartach w decku (39 - 1 energia). Już to gdzieś widziałem - Max Elixir BKP.

Tablice prawdopoobieństw dla trafienia elixira przypadkiem są dostępne i pokrywają się z moimi obliczeniami. Pod tym linkiem również można ją znaleźć. Widać wyraźnie - 78% (trzeba dojechać na pozycję w której krzyżuje się 38 i 8)

To znaczy, że miałem plus minus 72% (= 0.92* 0.78) na wygranie tego meczu w następnej turze po dograniu Sycamora. Dużo, mało? Na pewno mniej, niż się wtedy spodziewałem. Wygrywałem w 5 przypadkach na 7, a nie w 9 na 10.

Po rzuceniu N'a w talii + prizach (których nie znałem więc trzeba je liczyć) znajdowały się 54 karty co dawało 76% na energię i 57% na Volcaniona, co daje razem około 44% na wygranie gry w kolejnej turze. Ale zachowuje wszystkie zasoby i pozwala wygrać mecz 'w normalny sposób'.

To oznacza, że z racjonalnego punktu widzenia jeśli tylko oceniałem prawdopodobieństwo tego, że po przestrzelonym sycamorze przegram w 7 przypdkach na 8 lub częściej, a tak oceniałem, powinienem był zdecydować się na N'a. Tyle, że nie mam kalkulatora w głowie smile

Główna pułapka myślowa polega na tym, że tę jedną z jedenastu energii się pomija, bo trafi się ją prawie na pewno. Problem w tym, że ta energia zabiera miejsce innych kart. Technicznie więc dobieramy jedną kartę mniej.

Także jestem prawie pewien, że moja decyzja była po prostu dobrą próbą gry na wygraną, ale kiedy nie trafiłem, powinienem przejść do trzeciej gry - było z góry wiadome że bez kilku VS Seekerów i float stonów które zrzuciłem będę miał spore problemy z wycofywaniem pokemonów kiedy Greninja BREAK będzie mnie obijać. I tak było - wypsztykałem się z energii do retreatowania mimo, że miałem przewagę na stole. Przeciwnik po prostu mnie przestallował. Prawdziwym błedem było ciągnięcie tego meczu do ostatniej tury.

31

(30 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Zauważyłem, że regulamin nie zawiera bardzo istotnej kwestii którą - jestem tego pewien - warto uregulować.

Ile punktów przysługiwać będzie za zwycięstwo, ile za remis a ile za porażkę? Być może sprawa jest dla wielu oczywista, ale w programie Keeshii'ego można ustawić dowolne wartości, jako, że jest to program uniwersalny.

Nie wszyscy uczestnicy też są na tyle obyci z turniejami sankcjonowanymi żeby było dla nich jasne i naturalne, że za zwycięstwo przysługują 3 punkty, a za remis 1. Albo 2 i 1 lub 1 i 0,5. Dlatego spytałem smile

Wilkommen! OTP zbliża się wielkimi krokami, a na największym turnieju w roku nie było w historii zbyt wielu graczy którzy nie przegrali ani jednej gry (pamiętam jedynie Babidiego). Na szczęście nie było również zbyt wielu którzy przegrali wszystkie gry... chociaż tutaj mogę sobie przypomnieć kilku więcej. Niemniej jednak można śmiało założyć, że i dla najlepszych i dla tych słabszych turniej będzie składał się ze zwycięstw i porażek...

Każdy z nas mógłby się chwalić zwycięstwami godzinami, ale to porażki sprawiają że stajemy się lepsi - staramy się poprawiać własne błędy. Niektórzy sądzą, że wszystko jest kwestią szczęścia i nie można wszystkiego kontrolować... I wbrew prawdopodobieństwu w czołówkach turnieju cały czas te same nazwiska. To ci dopiero przypadek...

W temacie opisać pragnę tych 10 porażek które pamiętam najboleśniej, w których popełniłem może najgłupsze błędy albo które w jakiś sposób mnie zaskoczyły. Dziś pierwsza część - pięć z nich opisuję poniżej.

10. VS Koga - OTP 2012, runda 3

To był okres kiedy mieliśmy najwyższy średni poziom gry na świecie, więc generalnie nie było łatwych meczów. Liczyłem na to, że los się odmieni, bo w pierwszych dwóch grach zostałem przeciorany przez Nataku i Kakela. Koga miał być jednym z tych nielicznych 'łatwych matchupów'.

Moja talia była mało skomplikowana. Grałem na Zekrom EX LT z pomocą Thundurus EP, ładowanymi dzięki Eelektrik NV. Bicie po 150 obrażeń w tamtych czasach było bardzo solidne, chociaż dopiero co zaczęły pojawiać się duże EX'y które miały więcej życia. Z tymi nie było tak prosto więc wtechowałem dwa PlusPower BW żeby łapać pułap 170 obrażeń.

Koga otwarł Cleffa HGSS. Nie wiem jak to zrobił, ale nie umiałem ruszyć z miejsca (a do catcherów nie umiałem się dokopać) - przez sześć tur Koga atakował Cleffą która przesypiała całą moją turę budząc się na jego. Po tym okresie Koga miał już z grubsza rozstawione swoje szafy po 180 HP typu Kyurem EX NXD albo Reshiram EX NXD, Vileplume UND oraz pokemona do przekładania energii pomiędzy nimi (coś jak Lunala GX SM żeby przerzucać rainbowki). I proszę ja was, ja obijałem go tymi Zekromami EX po 150, a on tylko wycofywał się zmieniając napastnika - ja zaś straciłem jednego, potem drugiego. Stół wyglądał na koniec tej gry ni mniej ni więcej tak: Koga 4 EX'y po 15 counterków i raz 8 counterków, czyli razem 680 obrażeń na stole. Nic mi po tym - przegralem ten mecz 6-0. A w tamtych czasach 68 counterków spokojnie by wystarczyło żeby rozkładając je umiejętnie zabić jeszcze dwa sąsiednie stoły (albo pół małej wsi).

Nauka do wyjęcia: Wynik 0-2 nie znaczy, że trafisz na kogoś słabego. I nie znaczy też, że odpadłeś z turnieju. Arturomod zaczął regionalsy w Sheffield od dwóch remisów i skończył swissa jako dziewiąty. Z drugiej strony porażka nie znaczy, że trafi się na łatwego przeciwnika - czasem wpada się z deszczu pod rynnę.

9. VS Anonim - Bratislava regionals 2014, runda 5.

Byłem jeszcze w gazie. To był mój najlepszy okres gry na Vespiquen AOR/Flareon (Plasma) PLF. Miałem wynik 2-1-1 po porażce na drugim stole z Tobiaszem Smutkowskim, ale jeszcze wszystko było otwarte. Turniej wielkości naszego OTP, na 42 osoby. Niestety reszta z piątki Polaków była daleko, daleko pode mną.

Byłem więc dobrze nastawiony, ale po dość długiej podróży z Polski (byłem kierowcą) nie do końca fizycznie domagałem. Wierzyłem jednak, ze matchup na Seismitoad EX FFI/Giratina EX AOR mam idealnie rozpracowany - Seismitoada zabijam Vespiquenem, Giratinę zaś - Flareonem (grałem 2 Blacksmith FLF na te okazję).

Gość zaczął Seismitoadem. Podłożył podwójną energię, rzucił N'a z którego dostałem Professor Juniper BW. Zagrałem ją pospiesznie w swojej turze, nie dostałem energii ale wyrzuciłem dużo pokemonów do discardu, co pomagało naładować główny atak - wyłożyłem drugiego Combee na ławkę, zerknąłem zadowolony na swojego VS Seekera w ręku i... spasowałem turę.

W tym momencie poczułem, że krzesło gdzieś odpływa, a ja już mogę myśleć o powrotnej podróży do domu. Jak to się stało, że nie podniosłem sobie Junipera z tego VS Seekera - nie jestem w stanie wyjaśnić. Nietrudno się domyślić, że dostałem Quaking Punchem, a ja zostałem na martwej ręce przez kolejne siedem tur - czyli przez tyle, ile bym skompresował w jednej, gdybym miał supportera w kolejnej turze.

Turniej skończyłem z wynikiem 3-2-1 na 14 miejscu - jak widać, wygrana spokojnie promowała mnie do top 8, a remis pozwalał myśleć o biciu się tie-breakerami. z tego co pamiętam, z 3-1-2 weszła jedna z trzech osób, a ja szedłem raczej górą.

Nauka do wyjęcia: Nigdy nie pasuj w swojej turze przedwcześnie. Zawsze na koniec rzuć okiem na całą rękę i zastanów się, czy możesz rzucić jeszcze jakąś kartę i jaką korzyść Ci to przyniesie. Dopiero później powiedz 'pass'.

8. VS Fabien Puyol - Sheffield regionals 2017, runda 12

Przedostatnia runda drugiego dnia swissa. I trzeci pamiętny mecz z itemlockiem - tym razem Vileplume AOR/Jolteon EX GEN/Glaceon EX FCO.

Wierzyłem, że mam lepszy matchup, bo dzień wcześniej wygrałem przekonująco 2-0 mecz właśnie z Vileboxem. Miałem dwa podejścia do top 8 - wystarczyło wygrać albo tę, albo kolejną rundę. Jak Robert Kędziora trzy tygodnie później w Malmoe, nasza niespodzianka z Gdańska. Nie można było tego zmarnować, prawda?

Bardzo zdecydowany usiadłem do gry. Wyprowadziłem modelowo Volcanion STS, 3 Volcanion EX STS, nawet jakiegoś podparłem Float Stone BKT żeby nie utknąć na aktywie. No właśnie, miałem 3 Volcaniony EX, ale tylko 2 Float stone'y. Zagrałem szeroki bench, bo przeciwnik zrzucił dwa Lysandre AOR do kosza dzięki czemu wpadłem w euforię - mogłem przygotowywać ataki nie myśląc o tym, że utknę Volcanionem na aktywie nie mogąc się wycofać za bardzo drogie 3 energie. Dokopałem sięnawet do Pokemon Ranger STS łamiąc blokadę wytworzoną przez Jolteon EX GEN i wychodząc na prowadzenie. Zabiłem Bunnelby PCL-2 który mógł wtasować problematyczne Lysandry do decku. Trudno mi opisać euforię radości w której byłem. Przygotowywałem już spostrzeżenia i taktykę na drugą grę, w której sądziłem że przeciwnik będzie bardziej konserwatywnie zrzucał Lysandre do kosza.

Niestety to, co zdarzyło się chwilę później, trudno mi do końca sensownie wyjaśnić.

Po pierwsze na stół spadł Bunnelby PCL-2. Kolejny. Ta sytuacja byłą dla mnie ogromnym zaskoczeniem gdyż jeden Bunnelby w Vileboxie to aż nadto.

Chwilę później prawdopodobnie zbladłem jeszcze bardziej. Dostałem trzeciego Lysandre AOR na trzeciego Volcaniona EX. Tak, tego, który nie miał Float Stone BKT. Tego który wylądował na stole tylko dlatego, że 'wszystkie' przywracarki i Lysandre przeciwnika przecież się skończyły - przecież absolutnie wszyscy grają po dwa. Skontrowałem jeszcze grając Olympia GEN, ale Bunnelby wtasował dwa Lysandre do decka, pieczętując mój los. W drugiej grze sprizował mi się Pokemon Ranger, więc byłem już tylko tłem dla Jolteona EX.

To była nadzwyczaj ważna porażka, gdyż remis utrzymywał mnie w dobrej grupie w miarę korzystnych matchupów (Decidueye, Darkrai, Houndoom Mill etc.), a porażka zrzuciła mnie tam gdzie być nie chciałem - w otoczeniu dwóch Mega Rayquaz. Na jedną wpdłem i turniej zakończyłem na 19 pozycji, przegrywając mecz o top 8 ze Steffenem Eriksenem.

Nauka do wyjęcia: Nigdy nie graj w ważnym meczu szaleńczo ryzykownie tylko dlatego, że w klasycznej rozpisce nie ma kart które mogą Ci zagrozić. Jeśli można grać spokojnie i metodycznie, fiksując niewielką przewagę na stole, zrób to. Jeśli przeciwnik wyjmie asa z rękawa, możliwe, że dzięki rozważnej grze jeszcze się wykaraskasz.

7.  VS. Anonim - Dortmund Regionals 2016, runda 3

Pojechałem na pierwsze większe regionalsy w tym sezonie grając klasyczną dziś talią na Yveltal EX XY, 1-1 Garbodor BKP, 2Mew FCO i Yveltal BKT. Jak widać to był jeszcze okres kiedy najlepsza decklista klarowała się dopiero, a pomysłów było wiele. 2 Mew były jednym z nich, co z resztą zapewniło mi wygraną w dwóch innych meczach (na przykład z Rainbow Roadem, który jednak nie stawiał wielkiego oporu).

Przeciwnik miał M Gardevoir EX STS. Modelowo próbowałem blokować jego spirit linki i rozstawić na benchu Garbodora, ale jako, że był tylko jeden, to niestety równie umiejętnie dostawałem na niego Lysandre, nawet po drugiej próbie z Super Rodem.

Doszło do sytuacji w której miałem solo Yveltala EX z kilkoma energiami. Do nokautu obitego już mocno Gardevoira EX brakowało 50 obrażeń - nie podkładałem więc Fighting Fury Belt BKP do Yveltala EX, bo przecież może jeszcze się przydać w dalszej fazie gry, pod innym pokemonem.

Wtedy to była dla mnie nowość, ale teraz już wiem jak straszliwe umiejętności rozstawcze ma ta talia - M Gardevoir EX STS z Gardevoir Spirit Link STS, Mega Turbo ROS, energia, Dragonite EX EVO, Hoopa EX AOR, Sky Field ROS, kilka Shaymin EX ROS i to wszystko w jednej turze. Zostałem zmiażdżony za 170 bez użycia Rattata EVO, więc wnioskuję, że Belt mógłby przedłużyć mi życie. Porażka bolesna, szczególnie, że dwie poprzednie rundy miałem wspaniałe i spadłem po nich strasznie. Turniej skończyłem pod koniec pierwszej setki (na 300 osób), co było grubo poniżej moich ambicji.

Nauka do wyjęcia: Zabezpieczaj kluczowe pokemony jak tylko możesz - jeśli zginą, drugiej okazji może już nie być smile

6. VS. Guy Champolion, Lipsk regionals 2017 (runda 8)

Ostatnia runda lipskich regionalsów o wysoką stawkę - zwycięzca zgarniał dwa booster boxy i mógł się tie-breakerami otrzeć o top 16, czyli jakieś dodatkowe punkty do rankingu. Ja Volcanion EX STS, on Greninja BREAK BKP. Klasyczny matchup, bo trzeci już tego dnia - pierwszą grę z Greninją przegrałem, w drugiej zremisowałem. Teraz miałem apetyt na wygraną.

Pierwszą grę zdemolowałem. To była po prostu deklasacja, Delinquent działał jak szalony i Greninja nie miała z czego odjechać. Miałem spokojnie ponad pół godziny i dwa podejścia do zameldowania się w najlepszej szesnastce turnieju.

W drugiej grze Guy miał jedenaście (11!) mulliganów które rozdawał około osiem minut. Ja naturalnie pociągnąłem 11 kart. Po tym wszystkim otworzył Froakie BKP, Silent Lab PCL i... pas!

Ja zacząłem Volcanion STS, Fighting Fury Belt BKP. Rzuciłem dwa trainer's maile żeby zdobyć Parallel City BKT do zbicia jego stadionu. W tym momencie stało sie jasne - z jedną energią biję za 30, więc dokopanie się do Volcanion EX STS i Fire Energy XY wygrywa mi grę. Co prawda ręka była bardzo, bardzo ryzykowna do zrzucenia (miałem tam kilka VS Seekerów, energy retrievali, jakieś max elixiry) oraz podstawowy dylemat - N FCO czy Professor Sycamore BKP. Niby zrzucenie takiej ręki i przestrzelenie to katastrofa, ale rozumowałem tak, że skoro w 18 kartach nie mam nic, to reszta talii już musi być absolutnie przydatna i musi się roić od ultra balli i ognistych energii. Prawdopodobieństwo było ogromne, a tak przynajmniej mi się zdawało.

Zrzuciłem z ręki Sycamorem te 15 kart... I nie dostałem żadnego Volcaniona, żadnej Hoopy, Shaymina EX, ultra balla, nic. Jedynie ogniste energie, całe morze. No i supportery których przecież już nie dogram. Dwa Volcaniony EX były w nagrodach. Podłożyłem ognistą energię, uderzyłem za 30 i... tutaj chyba popełniłem kolejny błąd.

Przez nonszalanckiego Sycamora byłem strasznie wystrzelany z zasobów. Powinienem poddać ten mecz na tym etapie i zacząć kolejny, licząc na bardziej łaskawe rozdanie. Byłem dobrze natechowany na Greninje (Delinquent BKP, Parallel City BKT) więc miałem spore szanse - nie była to szansa jedna na milion w autolossie która na pewno się już nie powtórzy. Niestety kontynuowałem grę, wziąłem 5 nagród i... zdeckowałem się. Na ostatnią grę zostało zaledwie 8 minut.

Dość powiedzieć, że Guy dobrał tragicznie ale uciekł na remis w ostatniej turze terminacji przegrywając 5-1, rzucając Silent Lab PCL i blokując ability Shadow Stiching Greninja BKP. Zabrało 10 obrażeń - miałem w ręku Pokemon Ranger STS, miałem Delinquent BKP, ale dwóch na raz rzucić nie mogłem.

Nauka do wyjęcia: Trzeba wiedzieć kiedy przeciwnik przegina z czasem oraz kiedy ciągniesz mecz bez sensu. Zarzadzanie czasem na wielkim turnieju to jedna z najcenniejszych umiejętności - oddanie drugiej gry żeby wygrać trzeci mecz to bardzo odważne zagranie, ale czasem trzeba. Ja ani nie wezwałem sędziego w sytuacji w której przeciwnik mocno przedłużał wstępne rozdanie, ani nie zorientowałem się kiedy już nie mam szans na wygraną. Kosztowało to półtorej boxa, z evoltions bo z evolutions, ale zawsze smile

Kolejna część - za tydzień.

33

(30 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Bidul, o ile wiem, to są pytanie do organizatora smile Więc pozwól Piterrowi odpowiedzieć.

34

(421 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Taka jest specyfika turniejów na pięć i siedem osób z bye'm. Jest bardzo 'wąsko' i program 'zawija' parowania przez całą tabelę, co powoduje kłopoty. Przy większej liczbie osób nie powinno być z nim już takich problemów,  choć większość programów tego typu 'szaleje' przy dużej liczbie rund, małej graczy i nieparzystej liczbie osób.

35

(30 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Dawidowi prawdopodobnie chodziło o Tapu Koko: http://www.pokemon.com/us/pokemon-tcg/p … ollection/

Datę wydania ma tę samą, a jest naprawdę solidnym free-retreaterem - na pewno przytuliliby go użytkownicy Ninetalesów. Dlatego chciałbym, żeby kryterium legalności zostało jasno określone przed premierą Guardians Rising.

Edit: Tapu Koko GX tez wychodzi w puszce 19 maja, ale jako, że jest w regularnym secie, to dysputa traci przedmiot.

36

(30 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Zadam dość poważne pytanie.

Tapu Bulu GX wydany ma zostać w trzeci piątek maja, na osiem dni przed OTP. Możemy założyć, że nie będzie on legalny czy nielegalny na OTP? Po prawdzie jest całkiem silny, więc wolałbym, żeby to zostało jasno powiedziane dużo wcześniej.

37

(107 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Ciekawy turniej był smile Gratuluję zwycięzcom i sędziom za samozaparcie dla was z Karsem i poświęcenie się smile

Przyznam, że część rzeczy chciałbym mieć na taśmie - na przykład to, jak Undefeated-Człowiek-Remis (UCR) grając item lockiem znowu zrobił trzy remisy big_smile Nie mniej mnie fascynuje jak Blask (biję pokłony uznania) ograł w półfinale Bulbinka - nie widzę innej opcji niż dwa dead handy Groudonów i terminacja w trzeciej grze. A Szakal widzę szaleństwo po porażce w pierwszej rundzie - wyobrażam sobie Laprasa który dziko Judge'uje Decyduja, aż do skutku.

Panowie, tym razem nie ma przebacz - poproszę raporty smile

38

(6 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Na Jolteona EX przeciwnika lepszy wydaje się być Xerneas BREAK STS - Jolteona i tak nie masz czym przebić, jeśli jest samotny.

Wydaje mi się że chyba faktycnie lepiej byłoby podmienić tę energię na fairy, Jolteon i tak łądnie spełnia swoje zadanie będąc free retreaterem. No ale twórca decku ma ten przywilej że może grać jakie techy mu się podobają, a jedna energia lightingowa od biedy może płacić za atak trzema basic energiami. Każdy w końcu ma swoje ekstrawagancje które dodają talii duszy smile

39

(6 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Rozumiem argument ze stadionem i toolem. Cóż, coś za coś. Taurosa mimo wszystko szanuję, ale mam wrażenie, że to jest karta która daje za dużo czasu - ty tracisz DCE, ja mogę stać 3 tury i nic nie robić, w tym czasie przygotowywać uderzenia w łąwkę którą ładujesz. Zawsze był to dla mnie raczej pokemon-ściana, której tutaj nie potrzeba. Masz w końcu Jolteona z zerowym retreatem.

Nawiasem mówiąc - na pewno tylko jeden Volcanion EX? Nie wiem czy dwa są tutaj silniejsze, skoro robią za dwa typy - może za mocno chcę wyrzucić tego Taurosa, więc to byłby mój drugi pick po Dragonit'cie.

40

(6 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Powiem z góry że nie jestem ekspertem od Rainbow Roada, ale dwóch rzeczy na pewno nie przegapię. Pierwsza jest taka, że w obecnej sytuacji w której pojawiłą się fura talii która gra po 4 stadiony, przemyślałbym mocno czwartego Sky Fielda - będziesz agresywnie zbijany na przykład forestami i rough seasami, a czasem nawet pod item lockiem.

Druga rzecz i tu już jestem tego w 100% pewien - wśród graczy panuje przekonanie, że najpewniejszym sposobem na ogranie Rainbow Roada jest pozbycie się jednego z dwóch elementów łańcucha: dostępu do energii albo xerneasów. Łatwiej jest je zbijać tak szybko, że nie będą nadążały się ładować. Dlatego drugi Exp. Share z mojego punktu widzenia mógłby być naprawdę mocny.

Osobiście jestem również fanem Dragonite EX, jako, że Parallel City jest nadal popularny. Mógłby w zasadzie zastąpić Taurosa, chyba.

Niestety nie jestem ekspertem bo zazwyczaj byłem z drugiej strony - na regionalsach w tym roku na Rainbow Roada mam 7-1 różnymi deckami (jedyną grę urwał Augustyn w Londynie), a w Polsce... nigdy z nim nie grałem. Może to brzmi śmiesznie ale wiem tylko jak je ograć big_smile

PS: Elektryczna energia to fajny pomysł. Chociaż trudno jest ocenić jego siłę - combo escape rope + lysandre nadal jest popularne.

41

(6 odpowiedzi, napisanych Karciane zagadki)

Augustyn, Mozesz miec racje.

W taki, razie

+ pokaż spoiler

Greedy Dice STS po aktywacji ability Electrode EVO.

42

(8 odpowiedzi, napisanych Karciankowy offtopic)

Ciekawy post. Odpiszę na niego tylko raz, bo zostałem w nim pośrednio wspomniany, ale burza jaka się tutaj rozpęta z powodu morza żalu możę być trudna do opanowania.

A mianowicie:

Mój głos byłby ważny w takim razie jakbym w zeszłym roku postanowił grać tak żeby był Bye.

Szanuję, ale była to tylko Twoja prywatna decyzja. Namawialiśmy Cię do grania do samego końca - była naprawdę spora grupa ludzi którzy chciała pożyczać karty, przejąć obowiazki sędziowskie i w ogóle zrobić wszystko, żebyś zagrał.  Bye to darmowy punkt który nie rani nikogo, tylko nagradza ich za przerwę - dostaje się darmową wygraną z neutralnym tie-breakerem (a de facto lepszym, bo przeciwnik w kolejnej rundzie będzie go budował już na wyższym pułapie). Na pewno nie skrzywdził Rexia na OTP 2014 - Bye w G1, potem trzy wygrane, dwa remisy i top 8. Rexio jest na tyle dobry (cztery top 8 na OTP? pięć?) że i tego bye nie potrzebował - mówię tylko, że raczej go nie skrzywdził

Ale nie zrobiłem tego bo wiem jakie jest to denerwujące nie mieć co ze sobą zrobić przez godzinę.

Na pewno jest denerwujace, że kumpel robi z siebie męczennika a potem cały następny rok powołuje się na to przy każdej okazji. Mówię 'kumpel' bo uważam Cie za równego gościa, dla którego zawsze warto było przyjechać do Krakowa. Nawet jeśli Ty nie uważasz mnie za takiego albo nigdy nie uważałeś, to nie zmienia mojej opinii. Kurde, Kicek, wołami próbowaliśmy Cię zaciągnąć do grania, a Ty pokazujesz jak byłeś szlachetny mimo, że nikt tego nie chciał.

Ponadto wolałem skupić się na ogarnięciu wszystkiego. Tak jak przed OTP poświęciłem mase czasu i chęci. To ile się nazałatwiałem ze wszystkim. I dziękuję tym co pomogli.

Szanuję. Organizowałem samodzielnie jedno OTP przed Tobą (sala, nagrody, logistyka, inne pierdoły), kilka zrobiłem na pół, pisałem regulaminy, testowałem programy parujące. Przyznaję - naharowałeś się i nikt Ci tego nie zabiera. To wielka rzecz, która mam nadzieje natchnie innych do powtórzenia tego w przyszłości.

Ale właśnie to widzę, że dzięki mojemu poświęceniu zostałem wykluczony oficjalnie z głosowania. Teraz jestem ciekaw ile z tych głosów co się pojawiły, będzie "ważnych" i osoby głosujące pojawią się na OTP.

Zostawię kwestię regulaminową zgodnie z którą nigdy do tego głosowania nie zostałeś dopuszczony. Gdyby ktoś jeszcze zagłosował na Łódź byłoby 20-20 w głosach ważnych, i Twój właśnie głos by przeważył i nikt nie ośmieliłby się go zakwestionować. Ale z różnych względów tak się nie stało, i w głosach ważnych było 20-19 dla Wrocławia.

Być może nie jest to najbardziej optymalne rozwiązanie, dlatego od razu rozmawiałem o tym wszystkim na gorąco z Piterrem i Szymonem zaraz po zakończeniu głosowania. Kilka minut po północy, żeby ta sprawa nie została nierozwiazana. Szymon przyznał że szanuje taki wynik mimo tego, że głosowanie było bardzo zacięte. Jeśli jeden organizator oddaje świadomie OTP drugiemu mimo, że mógłby mieć pewne roszczenia to uważam, że ma w sobie prawdziwego ducha OTP, który łączy, a nie dzieli. O tak - Szymon to mój idol.

Nie muszę chyba mówić że jeśli wśród dwóch jedynych organizatorów jeden rezygnuje na rzecz drugiego, to nawet przy wyniku sto do zera, temat wyboru można uznać za zamknięty. Mam tylko nadzieję, że jeśli Łódź wytrzyma w obecnym kształcie, to że pojedziemy tam za rok. Mówiąc uczciwie, mieli równie dobrą ofertę co Wrocław.

Okazuje się, że rozdźwięk był w każdym mieście - w Krakowie decydował dojazd (ludzie z autami woleli bliższą Łódź, ale Wrocek jest lepiej skomunikowany). Na Ślasku decydowały terminy - Lesiu odpada, mi oba pasują średnio, ale nic z tym nie zrobię. Można mieć nadzieję, że Łódź przejedzie do Wrocławia te 200 kilometrów - mają sporo seniorsów, ale do Warszawy jeżdżą, a różnica nie jest duża. Wierzę też, że koledzy z Warszawy zrobią mały ukłon w stronę Wrocławia, za te wszystkie wyjazdy w drugą stronę do nich. Są jeszcze inne ośrodki - na przykład Trójmiasto, Szczecin, Szczecinek, Białystok i inne - mam szczerą nadzieję, że też ktoś wpadnie, w miarę możliwości.

Życzę Wam (...) żeby przestało dziać się źle tak jak do tej pory gdzie niektóre regiony są ważniejsze od innych. A także propsowanie osób chamskich i wywyższających się wobec innych. (...) Bawcie się dobrze i życzę Wam poprawy w community.

Jakby nie patrzeć to jest dość poważne oskarżenie, szczególnie że mowa o więcej niż jednej osobie (więc trudno mi przypuszczać, że 100% hejtu leci na mnie). Na to akurat chciałbym odpisać, gdyby pojawił się konkretny zarzut do konkretnych osób.

Na koniec - chciałbym podziękować za wszystko co dla nas zrobiłeś. Tylko głupiec mógłby podważyć, że to było coś naprawdę fajnego.

Pozdrawiam,
Adrian

43

(52 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

http://ptcg.eu/forum/extensions/om_images/img/58e17e1b051e6/Przechwytywanie.png

Powiem szczerze - bardzo podoba mi się postawa Szymona. Głosowanie było zacięte, a różne czynniki przechyliły szalę na stronę Wrocławia (głównie Artur ;p)

Ten sportowy duch należy nagrodzić - chciałbym, o ile Piterr się zgodzi, dodatkowo ufundować na OTP 2017 nagrodę dla najlepszego Łodzianina, o ile OTP odbędzie się we Wrocławiu.

Nie wiem jeszcze co to będzie, ale chciałbym, żeby było o co powalczyć.

Do zobaczenia we Wrocławiu!

44

(46 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Potwierdzam obliczenia Kakela. Sprawdziliśmy komisyjnie zarówno legalność głosów jak i ich sumę.

Powiem tylko, że szanujemy głos Kicka który był organizatorem ostatniego OTP, ale jako, że licząc go byłby remis, nie braliśmy go pod uwagę (bo de facto Kicek nie grał na ostatnim OTP i nie ma go w zestawieniu ELO). Przepraszamy Kicku!

45

(421 odpowiedzi, napisanych Raporty z turniejów)

Mocne gratulieren dla wszystkich uczestników smile Niech tylko jeszcze Artur opowie jak ograł Houndoom Milla w BO3 i już będę wiedział wszystko big_smile Warszawiacy widzę tym razem obronili się przed przyjezdnymi.

46

(1 odpowiedzi, napisanych PTCG przez internet)

z własnego doświadczenia z kilku boxów wnioskuję że na GX'a masz jakieś 20% szans w długiej perspektywie. Zazwyczaj spada 6-8 GX'ów na boxa

A co do konkretnych boosterków to polemika jest bez sensu, bo jak trafisz dwie czwórki z rzędu w lotto po 1000 nietrafionych kuponach to też będziesz farciarzem smile Zawsze trzeba patrzeć na większą próbę.

47

(4 odpowiedzi, napisanych Karciane zagadki)

http://ptcg.eu/forum/extensions/om_images/img/58dac81fd222e/Nz_Urge.png

48

(4 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

To nie błąd smile To tylko inny punkt widzenia - ale doświadczenie i praktyka pokazuje, że w drugą stronę działa to nieco lepiej. Przegrałem już z tyloma Greninjami że postanowiłem dodać swoje trzy grosze smile

49

(4 odpowiedzi, napisanych Decki PCL-on)

Dawid111.2002 napisał/a:

2.Pokemony
16 to jeszcze nie tak źle, ale przydało by się trochę zmniejszyć tą liczbę. Dużo tu Talonflameów i tu znowu masz to samo co z Splashem, mała szansa, że wszystkie cztery trafią się na początku. Jeśli już odejmować to je. z Greninjami spoko, ale przydało by się coś jeszcze.

Zła logika.

Talonflame nie działa tak, że jak dostaniesz 4 na pierwszą rękę to można zagrać 4. Można zagrać tylko jednego. Ale i wtedy Talonflame daje ogromny komfort gry. Jeśli wyjdzie, to zamiast podatnego na nokaut Froakiego mamy ścianę 130 życia, darmowy koszt wycofania, wyszukująca 2 karty i jeszcze zadająca pewne obrażenia. To Froakie trzeba ściąć a nie Talonflame, żeby zmaksymalizować szansę na jego trafienie (tak, 3 Froakie, 4 Frogadiery, 4 Greninje i 3 Greninje BREAK - stage 1 wystawią się bez basiców więc nie potrzeba tyle samo podstawek, a wszystkie 4 Brejki na stół nie staną - a nawet jeśli, nie można wykorzystać ich potencjału.

W przypadku ścinania Talonflame należy zrzucić wszystkie i poszukać innej ściany. Dobrze mogą sprawdzić się na prykład Jirachi P_XY, ale już nie cztery - widziałem od jednego do trzech sztuk, a tam już potrzebne są 4 Froakie.

Energii może i jest odrobinę za mało, ale prawie optymalnie - wrzuciłbym jeszcze jedną wodną, dla lepszego komfortu. 9 to już dobra liczba. 10 również. Na 8 dałoby się grać, ale zwyczajowo wrzuca się 9 lub 10.

Co do trainerów, 4 Wally i 3 Evosody to przegięcie, podobnie jak 2 Fishermany, a przy braku VS Seekerów (optymalną liczbą jest 4) musisz maksymalizować dociąg - nie bałbym się tutaj zagrać 4 professor sycamore i 4 N. Mogą zostać po jednym Wallym i jednej Evosodzie, czemu nie. Lubię tę kartę.

Dobrymi stadionami będą Silent Lab, Faded Town oraz Rough Seas. Obstawiałbym przy Labie - przy braku VS Seekenrów można postawić na ograniczenie dociągu przeciwnika. Jest to jakaś taktyka.

Ogólnie talia fajna smile Sporo rzeczy ze szkieletu już jest, nie trzeba dużo zmieniać. Przykłady rozpisek mistrzowskich wariantu z Talonflame i bez, dla referencji:

http://www.pokemon.com/us/play-pokemon/ … g-masters/
http://www.pokemon.com/us/play-pokemon/ … g-masters/

50

(46 odpowiedzi, napisanych OTP 2017)

Zmiana terminu dla Łodzi z 3 na 10 czerwca.

Uprawnionych do głosowania uprasza się o ponowne upewnienie i ewentualną rewizję poprzez edycję głosu.