1 (edytowany przez szymon.przybyl 2015-11-25 22:20:59)

Temat: Raporty z Wiednia 22.11.2015

Czas na raport z Wiednia smile

Polska ekipa dotarła na miejsce turnieju pierwsza, chwilę później przyszedł też austryjak, który nie mówił po angielsku, ale pokazał swój deck - fairy. Co ciekawe miał Bridgette BT w decku, więc pewnie przy checku musiał to zmienić.

Turniej zaczął się ze sporym opóźnieniem, bodajże godzinnym. Ogólnie organizacja stała na znacznie niższym poziomie niż OTP, więc nie rozumiem dlaczego nie mamy jeszcze regionalsów w Polsce.

Wystartowałem z deckiem ToadTina:

Pokémon - 10

2 Giratina-EX
2 Shaymin-EX
1 Jirachi-EX
1 Hoopa-EX
1 Keldeo-EX
3 Seismitoad-EX

Trainer Cards - 43

4 Professor Sycamore
2 Lysandre
1 Colress
1 N
1 Team Flare Grunt
1 Xerosic
1 AZ
1 Hex Maniac

4 VS Seeker
4 Ultra Ball
4 Hypnotoxic Laser
3 Virbank City Gym
3 Super Scoop Up
3 Head Ringer Team Flare Hyper Gear
3 Crushing Hammer
2 Muscle Band
2 Float Stone
1 Enhanced Hammer
1 Tool Scrapper
1 Computer Search

Energy - 7

3 Double Dragon Energy
4 Double Colorless Energy

W końcu są pairingi, idę do mojego stołu - zauwazyłem, że mój przeciwnik ma playmat z worldsów, więc trochę się przeraziłem, ale zapytałem go o to, i jednak na worldsach nie był smile

Runda 1 - Mega Rayaquaza/Virizion/Seismitoad

Handshake i zaczynam swój pierwszy rankingowy mecz w życiu smile Przeciwnik rozpoczyna, wypełnił bench, ewoluował Rayquaze z DC, ogólnie świetny start. Złapał mnie na tyle duży stres, że nie mogłem powstrzymać drżenia rąk.

Ja wystartowałem z Toadem, też miałem bardzo dobry start - Computer Search na Enhanced Hammer na DC Rayquazy, Head Ringer na jego Toada i mam Quaking Punch w t1, jest dobrze.

Przeciwnik próbował naładować Rayquaze, ale skutecznie discardowałem energie, dzięki czemu udało się ją zdjąć bez szwanku. Wystawiłł Viriziona, ale zdążyłem już naładować Giratinę i swichnąć na nią Keldeem. Virizion zdjęty, Lysandre na jego Jirachiego i pierwszy mecz wygrany. Stres w końcu minął smile

Przeciwnik wybrał, żebym tym razem ja zaczynał, zapewne obawiając się szybkiego Quaking Puncha. W t2 mam Chaos Wheel, po którym już ciężko było cokolwiek mu zrobić, i mam pierwsze zwycięstwo smile

1-0-0


Runda 2 - Sableye

Przed meczem zostałem ostrzeżony przez naszych, że trafiłem na discardujący deck, więc plan był prosty - quaking punchowanie z laserem i kopanie po DC. Plan początkowo szedł po mojej myśli, udało mi się zrzucić jego Life Dew i Flaot Stone za pomocą Tool Scrapera, powoli zdejmowałem jego Sableye, jednocześnie starając się pilnować, żeby nie mógł użyć Junk Hunt'a. Zostały mi 3 prize'y, ale niestety przeciwnik znalazł na tyle dużo Hex Maniaców i Team Flare Gruntów, że pozbył mnie wszystkich DC. Trochę załamany, czekałem już tylko na lasery (bez quaking puncha już nie udało się podładować Giratiny - discardował każde DDE które podłożyłem). Później też walnąłem misplaya nie grając Team Flare Grunta, kiedy miałem do tego sposobność (już na zmianę tylko dobieraliśmy karty, tak że traciłem rachubę jakie karty mam na ręku). Miałem N w ręku, więc w razie potrzeby mogłem to jeszcze długo ciągnąć, ale po wzięciu ostatniej karty z decka, poddałem grę - okazało się że ostatni laser był prizowany.

W tym meczu popełniłem sporo błędów - przede wszystkim, za słabo pilnowałem Junk Huntów, a później nie mając już DC, mogłem przejrzeć deck jakimś ultra ballem żeby sprawdzić, czy i ile mam jeszcze laserów, żeby sprawdzić czy w ogóle jeszcze mam tu jakieś szanse, wtedy miałbym więcej czasu na drugi mecz.

Obserwując jego styl gry, tym razem obrałem inną strategię - ustawienie dwóch Shayminów i Sky Returnowanie nimi na zmianę z Muscle Bandem, co zaczynało naprawdę dobrze działać, powoli brałem prizy... ale niestety ogłoszono timeout sad Niestety tutaj dał o sobie znać mój brak doświadczenia w takich turniejach, gdzie trzeba umieć ocenić, kiedy scoopować grę, żeby mieć chociaż szansę na remis, co było bardzo prawodopodobne w drugim meczu. Poza tym też prawie wcale nie trenowałem z discardującymi deckami, nie sądziłem że taki tam spotkam. Sam przeciwnik się dziwił, że udało mu się ze mną wygrać, bo zwykle z moim deckiem ma spory problem.

1-1-0


Runda 3 - Yveltal/Sharpedo

Przeciwnik zaczął z Sharpedo i Yveltalem EX na benchu. Jak najszybciej wyciągnąłem Yveltala Lysandrem, i mając Quaking Punch od t1, starałem się discardować energie, które podkładał pod niego. Yveltal zdjęty, później Sharpedo i bodajże następny Yveltal - ogólnie widziałem że Quaking Punch porządnie go zblokował.

Przeciwnik był mocno zdegustowany item lockowaniem. W drugim meczu, jak tylko znowu udało mi się rozpocząć Quakingowanie, widać że nie miał ochoty już grać, co dało mi łatwe zwycięstwo.

2-1-0


Runda 4 - Hawlucha/Donphan

Z rozmowy przed pojedynkiem dowiedziałem się od przeciwnika, że dzień wcześniej był judgem na turnieju w Pradze. Zaczął od ataku Hawluchami, ale jak tylko podładowałem Giratinę i pozbyłem go Strong Energii, tylko kolejno zdejmowałem Hawluche i Donphany. Bardzo tu pomógł laser, żeby osiągnąć 130 dmg na Donphana w jednej turze.

W drugim meczu starał się bardziej atakować Donphanami, ale też wcześnie zacząłem Chaos Wheel - schemat podobny jak w pierwszym meczu.

3-1-0


Runda 5 - Seismitoad/Giratina

Podczas rejestracji widziałem że było kilka ToadTin, więc spodziewałem się że prędzej czy później dojdzie do mirror matchu. Przed pojedynkiem przeciwnik powiedział mi, że był na ostatnich worldsach, ze słabym wynikiem, i że w tym sezonie był już na wielu regionalsach, bo zbiera na następne worldsy.

Pierwszy mecz zaczął się nadspodziewanie dobrze dla mnie - szybki Chaos Wheel, mając jednocześnie podładowanego Toada na benchu. Sądziłem że przeciwnik nie zrobi już nic sensownego bez możliwości podkładania specjalek, więc Chaos Wheelowałem z nadzieją, że będzie szybkie zwycięstwo. Mój błąd, że mając 2 VS Seekery i kilka innych kart na ręcę, nie użyłem Sycamora z discarda po więcej zasobów, oszczędzając Seekery i mając nadzieję, że i tak zaraz wygram. Przeliczyłem się - najpierw przeciwnik zdiscardował mi bodajże Enhanced Hammerem DC Toada z bencha (swoją drogą zdziwiłem się, dalczego nie zdiscardował DDE z aktywnej Giratiny - może obojgu nam udzielało się już zmęczenie). Starałem się jak najszybciej dokopoać po kolejnego DDE, co niestety mi się nie udało, i w następnej turze pozbył mnie wszystkich energii giratiny, po czym zaczął Quaking Punchowanie, z którego nie dałem rady już wyjść.

Zaproponował mi wtedy, czy nie zechciałbym już poddać gry, bo według niego i tak remis mi nie pomoże w wejściu do top8, a on potrzebuje wygranej żeby mieć jeszcze szanse (miał 2-0-2), odmówiłem.

Drugi mecz chciałem rozegrać jak najszybciej, żeby zdążyć przed timeoutem wyjść na remis. Przeciwnik albo chciał mnie wyprowadzić z równowagi, albo grał na czas, albo to i to, bo zaczął dłuugo tasować deck (podzielił na 4 części, po czym tą 1/4 tasował kilka razy bardzo dokładnie). W końcu zaczęliśmy - grałem jak najszybciej tylko mogłem, starając się nie popełnić błędu. Zacząłem pierwszy, już bodajże w t2 wystartowałem Chaos Wheel, tym razem grając agresywniej i uważając, żeby mieć zapas energii pod ręką. Udało się, wygrana. Chwile później ogłoszono timeout - tym razem zmieściłem się idealnie w czasie smile

Po meczu przeciwnik znowu chciał mnie przekonać, że on to był już na tylu regionalsach w życiu, że jest pewny że i tak ten remis mi nic nie da i miło by mu było, gdybym mu oddał wygraną. Po zapytaniu się Piterra jak było w Pradze odmówiłem - i dobrze zrobiłem, bo później okazało się, że jedna osoba z 4-2-0 nie weszła do top8.

3-1-1


Runda 6 - Tyrantum/Aegislash/Cobalion/Bronzog

A w ostatniej rundzie trafiłem na counter ToadTiny smile Do tego chyba wtedy wyczerpałem szczęście przy start handach na ten dzień - wystartowałem z 2 DCE, Jirachim, Xerosickiem, Sycamorem i chyba 2x VS Seekerem big_smile Przeciwnik rozpoczął - aktywna Giratnia z DDE, na benchu 2 Bronzory, Cobalion i bodajże Aegislash. Nie wyglądało to dobrze. Zostałem postawiony przed trudnym wyborem - czy zagrać Xerosica na DDE i przeczekać tą turę, czy zagrać Sycamora, discardując dwie DCE z ręki? Jeżeli pozwoliłbym mu na Chaos Wheel od drugiej tury, byłoby już trudno z tego wyjść, wybrałem więc Xerosica. Nie znalazł drugiego DDE, ja nie dobrałem nic sensownego, więc wrzuciłem jeden DCE Jirachiemu i zagrałem Sycamora, po czym rozstawiłem się Hoopą. Udało mi się raz czy dwa Quaking Punch, ale niestety wtedy wkroczył Cobalion do akcji, i mając problemy z jego ujarzmieniem, poddałem grę, nauczony poprzednimi doświadczeniami.

Co prawda mogłem poddać grę wcześniej, ale remis mi nie dawał tu awansu, więc miałem nadzieję na jakiś nagły zwrot wydarzeń. A teraz miałem już szanse tylko na remis, o ile zmieszczę się w czasie, którego nie zostało dużo (niestety nie było zegara odmierzającego czas naszych rund, tylko rund turnieju Yu-Gi-Oh, który był rozgrywany równolegle...).

Przeciwnik miał wtedy taki sam bilans jak ja - 3-1-1, więc przy remisie pozostawałby flip o to, kto wchodzi do top8 (uważając na to, czy nie widzi tego sędzia - pozdro Piterr wink )

Starałem się zacząć szybko, ale tym razem zatrzymał mnie potrójny brak pokemona w starting hand. Ja zacząłem - udało mi się nieźle rozstawić, plus Jirachi po N żeby zredukować rękę rywala. Jak najszybciej eliminowałem Bronzogi lysandrem, a rywal starał się zablokować mnie Aegislashem. Hex Maniaciem zadałem mu 100dmg Chaos Wheelem, po czym zamienił go na Cobailona (zastanawiałem się czy nie lepiej było lysandrować po coś co może mi sprawić większy problem jak Cobalion czy Keldeo, ale tego drugiego miał już z Float Stonem na benchu, a nie miałem pod ręką drugiego lysandra/seekera/hex maniaca żeby powstrzymać Rush In). Udawało mi się discardować energie Cobaliona, podczas gdy miał Head Ringera na sobie. W końcu zdjąłem go, zostały tylko 3 prizy i wyglądało to naprawdę dobrze... i wtedy ogłoszono timeout, a zostały mi tylko 3 prizy do zdjęcia sad Niestety została tylko jedna moja tura, więc niestety nie miałem już szans.

3-2-1


Ten wynik dał mi 13 miejsce, z którego jestem zadowolony jak na mój pierwszy start, ale mimo to pozostaje spory niedosyt, bo było naprawdę blisko. Tym bardziej, że do top8 weszły 3 Vespiqueeny (a 2 do finału), z którymi to sporo trenowałem.


Wnioski - największe błędy jakie popełniłem:

- za duża pewność siebie przy dobrym starcie - jeżeli w rundzie 5 zagrałbym syncamora, wtedy kiedy myślałem że już mam wygraną, może dałbym radę dokopać się do potrzebnych energii na czas, kiedy rywal zaczął mi je discardować
- niedostateczne pilnowanie czasu - jeżeli poddałbym pierwsze mecze z Sableyem i counter-ToadTiną wcześniej, miałbym spore szanse na dwa remisy zamiast dwóch porażek, a dwie osoby z 3-0-3 weszły do top8

Za wstęp dostawało się 2 niemieckie boostery BT, za top16 jeden dodatkowy - z ciekawszych rzeczy wyciągnąłem Raichu BREAK, Octillery i 2x Float Stone.

Dziękuje polskiej ekipie za rady podczas turnieju i za wspólny występ! smile

Podziękowali za posta: Bulbinek, Piterr, Robert, Kakel, Bidulek

2

Odp: Raporty z Wiednia 22.11.2015

Patraport z Regionalsów w Pradze i Wiedniu (listopad 2015)

Plan, z początku wydający się niedorzecznym i nierealnym został wprowadzony życie - i mówimy tutaj o obskoczeniu aż dwóch Regio, w Pradze w sobotę 21.11 i w Wiedniu w niedzielę 22.11. Co ciekawe, w kolejny weekend wybieramy się do Berlina, a wszystkie te trzy turnieje odbywają się w różnych formatach - Standard w Pradze, Expanded w Wiedniu i Standard, ale już po wyjściu BREAKthrough w Berlinie.

Z oczywistych względów postawiłem raczej na testowanie do Standardu - żeby przygotować się lepiej na dwa turnieje i może lekko odstawić wiedeński turniej na bok, bardziej jako dodatek. No i Standard jest też większą tajemnicą. W Stanach nie grali żadnego dużego turnieju w nim, a w Europie rezultaty bywały skrajnie różnie. Słyszało się o ToadTinach, FairyTinie, LucarioBatach, Night Marchu, Manectric/Regice i wielu innych taliach, bez wyraźnego BDIFa/wielkiej trójki/dwójki. Szukałem czegoś o możliwie jak najmniejszej liczbie słabych matchupów, czegoś w miarę prostego i skutecznego, szybkiego i uniwersalnego, najlepiej polegającego na basicowych energiach. Wybór dotyczący Manectriców podjąłem dużo wcześniej, po OTP, prognozując, że mają szansę być w tier 1. Może nie do końca to się sprawdziło, a Mega Manectric EX niekoniecznie okazał się być najlepszym pickiem.

Coraz bardziej ciągnęło mnie do BatMana - czyli Manectric EX/Crobat PHF. Po części "gorszy" LandoBat, szybka presja Overrunami i nietoperzami, ale z drugiej strony silny atak już z LC za 60+60 jeśli przeciwnik ma pod sobą toola. Z Bandem mamy 140, czyli drobna pomoc batów lub wcześniejszych Overrunów daje możliwość ściągania EXów już w drugiej turze. Fajną opcją jest też bicie po weaknessie Shaymina (dość częstym playem okazał się być Overrun z bandem za 80 i Crobat). Bezwzględne wybijanie podstawek, zjadanie takich rzeczy jak Bronzory, Joltiki, czy Spritzee na śniadanie.

Testowałem różne wersje, niektóre nawet z Mega Manectriciem, czy z Toadami i Lugią. Ostatecznie zdecydowałem się na prosty build, wystarczająco consistent. Niektórzy grają w tym Flash Energy, ja uznałem, że nie chcę grać specjalnych (bałem się jakiś ToadTin i innych usuwaczy energii, bo specjalne energie są teraz bardzo często grane, a LucarioBat i tak zwykle ma młotki). 4-4-3 Crobata, 3 Manectrici, 2 Shayminy. Miałem wolnego slota i zdecydowałem się wypełnić go drugim Xerosiciem (teraz podjąłbym inną decyzję, czwarty Ultra Ball chociażby byłby bardzo okej). 4 SSU, AZ, ogólnie dość standardowy i oczywisty, ale działający build.

http://i.imgur.com/iSxsCuc.jpg


Sobota
Wsiedliśmy wraz z Inumaru i Bulbinkiem do Polskiego Busa i wyruszyliśmy w drogę. Inumaru postawił na Regice/Miltank/Vileplume, Bulbinek natomist kontynuował swe podboje Primal Groudonem z Lucario EX i baby Landorusami. Była noc i jej większość właściwie udało się przespać.

Rano wegetowanie w Burger Kingu na praskim dworcu autobusowym, playtestowanie i spisywanie list (Bulbinek wydrukował taką z Bulbasaurem i trzeba było poprawić), potem ekspedycja w poszukiwaniu sklepu z grami "Cerny Rytir".

http://i.imgur.com/cGuKF10.png

Runda 1 - vs. Ilona (Aromatisse/M Gardevoir EX/Whimsicott)
Przeraziłem się na samym początku, gdy w pierwszej grze dostałem na start coś w stylu samotny Shaymin, AZ, 2 VS Seekery, jakieś energie i chyba SSU. Pozamiatał mnie Malamar EX w t2 lub t3.
Pozostałe gry udało się kontrolować i były raczej jednostronne. Szybkie wybijanie dwóch Spritzee, jakiś Ringer pod Gardevoir, zabijanie EXów, może Shayminów.
LWW
1-0-0

Runda 2 - vs. Jan (M Manectric EX/Lugia EX/Raichu EX)
Taki raczej starszy pan, ogromny okazał się tu być weakness Lugii i Shaymina, które pod koniec oddawały bardzo łatwe prizy w obu grach. W drugiej mi się jakieś Crobaty chyba poprizowały, musiałem kopać. Miałbym problem i trudniejsze zadanie, gdyby przeciwnik nie zapomiał raz użyć Rough Seas. Na Manectrici Mega SSU na własnego obitego Manectrica było bardzo ważne, Ringery pod Lugie, żeby nie mogły robić OHKO za 170 z Bandem też nie były bez znacznia.
WW
2-0-0

Runda 3 - vs. Jakub (Speed Rayquaza/Altaria)
W pierwszej grze poszedł bardzo agresywnie i mnie zmiótł, chyba miałem dead draw, w drugiej miałem szansę na comebacka, w sumie prawie zabiłem Crobatami Altarię, ale zostało jej 10 HP i poszedł AZ, a jak i ona zginęła, to odkryłem właśnie, że to było coś więcej niż tylko linia 1-1. A jak zabiłem Quazę i wywaliłem DCE drugiej, to poszła basicowa, a potem 2 Mega Turbo tongue
LL
2-1-0

Przerwa na lunch i smazeny syr. Dwa kroki od miejsca turnieju, tanio, smacznie i przyjemnie.

Runda 4 - vs. Martin D. (Bronzong/Excadrill/Aegislash EX/Dialga EX)
Dokładnie nawet nie pamiętam tych gier, ale nie było ciężko za bardzo. W pierwszej chyba oponent dead drawował na początku. W drugiej grze się robiło groźnie w early, ale się wywinąłem. W ogóle nie wiedziałem o istnieniu takiego Excadrilla, w sumie śmieszny.
WW
3-1-0

Runda 5 - vs. Sami (Bronzong/Tyratrum EX/Dialga EX)
Grał to z Fairy Gardenami i Rainbowkami. W pierwszej grze dostał Xerosica i potem uważał z dokładaniem DDE, zagrywał tylko w turze, w której miał nokaut. Pierwsza się skończyła po pierwszych kilku turach, zupełny dead draw z mojej strony, ale w drugiej grze wcale nie było lepiej. Tylko jeden dobierający supporter i to w mojej ostatniej turze. Poszły 2 Shayminy i wywarłem szybką presję Manectriciem, biorąc z pomocą Crobatów i może ich ataku cztery prizy. A przeciwnik stawiał pasjansa i stawiał. Z Acro Bike'a i Ultra Balli wywalił sobie część attackerów, jak drugiego Tyrantruma EX etc. Dialga miała ringera i ogólnie za bardzo mało atakował, chyba jej pierwszym atakiem. A zasoby mu się kończyły, kart w decku coraz mniej, w końcu została mu tylko jedna. Ja dobrałem Bircha i potrzebowałem dokopać się do Shaymina lub Manectrica, których nie był w stanie ściągnąć (gdyby miał Lysandra, to by go rzucił w poprzedniej turze, a ostatnią kartą w decku był Bronzong, bo ją potem odsłonił). Także prawie sam się wydekował. tongue No ale.
LL
3-2-0

Runda 6 - vs. Gunther (Regice/Miltank/Vileplume)
Mniej więcej znałem matchup, bo testowałem go z Inu. Bardzo dużo zależało od tego, kto zaczyna. W pierwszej się udało konsystentnie dodawać energie i korzystnie się wymieniać. W drugiej przeciwnik miał okropny start, długo nie było Vilepluma.
Ale doszło na końcu do sytuacji, w której mam jednego priza, jedną kartą w decku i wiem, że obie to energie. Naładowany Manectric EX na benchu, Lysandre na łapie, ale aktywny jest Shaymin, którego musiałem tą ostatnią energią wycofać. I Regice zrobił mu paraliż po flipie. tongue Dobieram ostatnią kartę z decku, ale nie mogę zrobić planowanego retreatu z energii i zwycięskiego playa. Musiałem rzucić Bircha i nigdy się tak nie cieszyłem z wyrzucenia tailsa, bo gdyby nie to, to zamiast wina miałbym remis - wydekowałbym się.
WW
4-2-0

Standingi

I topka z ósmego miejsca! Jak na OTP2015 big_smile

Top 8 - vs. Alex (Gengar EX/Crobat)
W pierwszej grze mi się nie rozłożyło, w drugiej udało się skasować w t2 Zubata Manectriciem z Bandem i ogólnie wywrzeć odpowiednią presję, coś tam pozabijać, chyba szybko poddał. Trzecia też mocno na moją stronę, w pewnym momencie wielki Swoop Across zabił Zubata, Gengara EX i Robo Suba pozostawiając przeciwnika jedynie z Shayminem EX w grze.
LWW

Top 4 - vs. ??? (Mienshao/Hawlucha)
Standardowa lista, co bardzo mnie ucieszyło, bo (mimo grania decku na Manectricach) miałem near auto wina. Wystarczy nie wystawiać nic poza Crobatami, żeby całkiem się po tym przejechać, choć długo to trwało i trzeba było cierpliwie obijać. Mienshao ma bardzo ciężko na BatMana, bo jak dołoży Banda, to schodzi na hita od Skill Dive'a, a jeśli dołoży Sasha, to może i tak zginie, a Crobata bierze ze Strong Energy na 4 hity (i nawet Zubata nie ściąga na strzał).
Druga gra była szybsza, nie dobrał tak łatwo Sashów i po kilku turach zczyściłem pozostałe dwa Mienfoo.
WW

Top 2 - vs. Ondrej (Night March/Milotic/Hawlucha)
Znajomy Czech, który w pierwszych dwóch rundach ograł Inumaru i Bulbinka. Okazja do zemsty?
W teorii miałem dość dobry matchup, bo Night Marszerzy nie mają dużo HP, do tego kruchy Feebas i Hawlucha z weaknessem na [L] (ona była tylko do retreatowania, żeby ją po nokaucie wystawić, rzucić Revive'a na attackera i wycofać za darmo).
W praktyce - nigdy go nie testowałem i bardzo żałowałem, bo nie miałem pojęcia, jak na to najlepiej zagrać. Czy bardziej aggro baty i atakowanie nimi, czy raczej szybki Manectric. Zrobiłem tonę misplayów, a po finale uświadomiono mnie, że dodawałem batom energie, kiedy mogły bić za darmo (Valley...). Przez to byłem trochę w plecy.
W pierwszej grze Ondrej dostał strasznego dead drawa, 3 Joltiki. Nie pamiętam, kto zaczynał, ale po ~2 turach gra się skończyła na moją korzyść (trwała dosłowie dwie minuty).
W drugiej dość równo się chyba wymienialiśmy nokautami, przez ten misplay z energiami do Crobatów nie mogłem zlysandrować Shaymina i uderzyć za 120 z dwiema energiami pod Manem, wyrobić sobie przewagę w prizach (może przez stres, może przez zmęczenie, albo po prostu chwilowe zaćmienie, bo np. w top 8 jeszcze o tym pamiętałem i biłem za darmo tongue).
Za to przeciwnik zrobił naprawdę genialnego playa, który całkiem mnie pozamiatał. Czysty Pumpkaboo na aktywie z DCE i Hex Maniac i nagle nie jestem w stanie nijak pozbyć się go w tej turze. W następnej turze szykowało się to samo, bo miał jeszcze VS Seekera. Trzeciej gry dokładnie nie pamiętam, ale chyba była dość podobna do drugiej.
WLL

Drugie miejsce - i tak jestem bardzo zadowolony, nie spodziewałem się zajść aż tak wysoko (choć miałem nadzieję big_smile). 22 boostery i 135 punktów do przodu, jeszcze 165 i można zbierać na San Francisco!

Turniej ogólnie świetnie zorganizowany, przyjazna, choć kameralna atmosfera (35 osób w Mastersach), na plus. I dobry wynik potwierdził mi też, że będę chciał zagrać tym samym (może z drobnymi modyfikacjami) za tydzień w Berlinie.



Niedziela

Wiedeń uderzył nas prosto w twarz już na samym wejściu, żądając 13,50€ za czterdziestoośmiogodzinny bilet na metro. Ale za to mają aż pięć linii i to naprawdę działa jak teleportacja - o czym przekonaliśmy się w poniedziałek, podczas zwiedzania, jeździliśmy w tę i z powrotem jak szaleni, więc chyba się zwrócił. big_smile

Teleportacja na Sudtiroler Platz, gdzie przyjeżdżają Polskie Busy i spotkanie z Adrianem. Przesiedzieliśmy na dworcu kilka kolejnych godzin, bo były stoły, jedzenie i sprzyjająca temperatura. Czułem się zupełnie nieprzygotowany do turnieju, nie byłem pewny, czy na pewno tym chcę zagrać. Nie byłem tą talią ograny w tym formacie, jeszcze dostałem w tyłek od Adrianowych Flareonów. A mówię oczywiście o BatManie z LaserBankiem. Posklejałem listę, nie będąc pewnym, czy nie będę chciał jej jeszcze potem zmienić, albo w ogóle znaleźć Toada i zagrać ToadBatem.
Zdecydowałem się zagrać jedną psychiczną energię - do Zubata. W Standardzie grałem ognistą, bo nie było potrzeby trzymania samych elektrycznych (każdy atak wymagał przynajmniej jednej C), a nigdy nie wiesz, czy nie trafisz na jakiegoś dzikiego Scorched Eartha. big_smile A z Free Flightowymi Zubatami w Expanded, kto wie? Może zabijesz jakiegoś Wobbuffeta z Bandem i LaserBankiem? Raz na sto gier?

http://i.imgur.com/SuZEnFO.jpg

Zamiast dalej testować postanowiłem po prostu się zdrzemnąć na pół godziny, bo i tak niewiele by mi jakieś testy teraz dały.

Plan był prosty - liczyć na to, że będzie tylko 5 rund, trafić na dwóch PokeDadów, Yveltale i wygrać jeszcze jakiś mecz i zrobić topkę, byle do ósmego miejsca.

Szymon przybył chwilę po nas, właściciel sklepu i organizator jeszcze trochę później, kiedy tłum zaczynał drżeć z zimna, umierać z głodu, wracać do domów, ptaki odlatywać do ciepłych krajów, ostatnie liście spadać z drzew, aby potem na nowo pączkować i świętować powrót ptaków, Daenerys dotarła do Westeros, juniorzy stali się seniorami, seniorzy dorośli zostając masterami, by wkrótce założyć własne rodziny i umrzeć szczęśliwie w swoich wygodnych fotelach, przy kominku.

Otworzył drzwi, wdarliśmy się do środka, spisaliśmy listy i tak oto turniej się rozpoczął! 35 lub 34 masterów (dostałem różne dane). Ogólnie pełno Flareonów, sporo ToadTin, tylko trzy lub cztery Yveltale, kilka Donpanów i właściwie większość rzeczy, które można spotkać w Expanded.

Runda 1 - vs. ??? (Speed Rayquaza)
W pierwszej grze on zaczął, pierwsza turbotura, potem Lysandrowanie Manectriców i pilnowanie, żeby żaden z nich nie dostał przypadkiem drugiej energii. Nie udało się zrobić tego Assault Lasera ani razu i dostałem 6-0.
W drugiej już się udało bezpiecznie wystawić dwa Manectrici EX i dodać im po jednej energii, zabić jedną Rayquazę, a pozostałe dwie okazały się trafić do prizów (a mi zostały tylko 2 i miałem dwa naładowane Many).
Trzecia dość podobna do pierwszej, timeout ogłoszony dobre pięć minut po czasie, miałem już tylko szansę na remis - musiałem wystawić 3 nie EXy, bo oponent miał już tylko 3 prizy i tylko 2 tury na wzięci ich. Ale jeden Zubat był na discardzie, drugi się sprizował, musiałem wystawić Manectrica i liczyć na to, że jego ostatni Sky Field jest w prizach, ale nie był.
LWL
0-1-0

Runda 2 - vs. Alexander (Gengar/Trevenant)
Chyba nawet nie zacząłem, ale przeciwnik nie miał Wally'ego, stół zasypałem Zubatami i grałem każdego itema, jakby miał być moim ostatnim. Jakiś Ringer pod Gengara, różne rzeczy i nawet mnie specjalnie nie zabolał item lock. Alexander grał też Jamming Nety, co ciekawe, co raz mi mocno pokrzyżowało plany zabicia Assault Laserem Gengara (został na 20 HP, ale zaraz potem podszedł Golbat). Średnio mu się to rozłożyło i w sumie obie gry poszły bez większych problemów.
WW
1-1-0

Runda 3 - vs. Marcel (Durant/Bunnelby)
W pierwszej grze po prostu biłem szybciej i wziąłem prizy przed tym, jak mnie wydekował, mimo braku Banda pod Manectriciem przez Scrapper+Ringer. W drugiej, uwaga, hit dnia big_smile Przeciwnik ma dead draw, zaczyna samotnym Trubbishem. Ja rzucam w t1 lasera (bez stadionu) i dokładam przed Sycamorem L do samotnego Zubata (żeby potem sobie tę energię odzyskać jakimś SSU, bo w takim matchupie bardzo nie chcę tracić takich rzeczy jak energie). Ale, niespodzianka, w drugiej udało się dostać tę jedną psychiczą i zabić Trubbisha!
http://i.imgur.com/i768JbL.png
WW
2-1-0

Runda 4 - vs. Matej (Donphan/Jolteon)
Spytałem kogoś z Polaków, czym on gra. Dowiedziałem się, że to Donphany... Zaproponowałem ID i przeciwnik naprawdę zaczął się poważnie zastanawiać, kusiło go to, że aż myślałem, że się zgodzi. Odmówiłem odpowiedzi na pytanie, czym ja gram. tongue Postanowił zagrać, znajomy mu powiedział, że BatMan. Aż tu nagle info o repairingach! Poleciałem uradowany je sprawdzić, ale okazało się, że tylko niektóre pary są zmienione i mam tego samego przeciwnika.
I obie gry na zupełnym farcie. Przeciwnik miał cały czas dead draw, szybko pozabijałem jakieś Phanpy, w drugiej grze pojawił się nawet Donpan, Suicuny z LaserBanków zeszły. Bardzo dużo szczęścia na bardzo zły matchup.
WW
3-1-0

Runda 5 - vs. Luca (LandoBat)
Jak mi powiedział Adrian, moim przeciwnikiem miał być wicemistrz Austrii. Cóż, wiedział, czym gram i zdecydowanie odmówił wzięcia ID. Dziwne, co? tongue
W pierwszej grze znowu ogromne szczęście, dosłownie wszystkie flipy to headsy. Śpiący Landorus, Ringery, zasypywanie batami, robienie wszystko, żeby wziąć jakieś tanie prizy. Luce nie podchodziły zupełnie jego stadiony. Gra pierwsza była moja.
W drugiej też flipy wchodziły, była też wyrównana, miałem jakiś gameplan, bo zostawiłem mu Lucario EX z 100 HP (Skill Dive z Bandem?) i miał jeszcze Shaymina, ale pod koniec potrzebowałem zdaje się Lysandra, który był w prizach. Ale i tak raczej bym nie zdążył, bo sam dostałem Lysandra na Shaymina na nokaut.
Na trzecią zostały minuty, ale szybko tasowałem, bo mieliśmy podobne szanse na donka, a jak nie donk, to remis, czyli to, co proponowałem na początku. I tak wyszło, że faktycznie był donk, ale niestety dla niego, bo zdeaddrawowałem tym razem.
WLL
3-2-0

Czyli potrzebuję wina, żeby mieć szanse na top 8.

Runda 6 - vs. Stefan (Flareon)
W obu grach udało mi się szyścić stół z wszelkich attackerów, rozstawiając podwójne nokauty i zacounterkowując jego Eevee i Combee.
WW
4-2-0

Chwila oczekiwania, są standingi i znowu wszedłem z ósmego miejsca. Czysty skill!

Top 8 vs. Simone (Flareon)
Przeciwnik Adriana z którejś z pierwszych trzech rund. Dowiedziałem się, że gra 2 Blacksmithy i mocno opiera ten build na Flareonach. Niestety nie udało się zyskać do końca pewnych informacji na temat tego, ile gra Audino (co jest dość istotne przy LaserBanku).
Nie zaczynałem, pierwszą grę przegrałem, dokładnie już jej nie pamiętam. Dość taka... zwykła.
Drugą wygrałem, bardzo szybko scoopnął. Coś mu nie podeszło, a potem pokazał mi prizy - 3 Flareony i 2 Vespiquen (a może to była ręka?).
W trzeciej miałem sześć mulliganów i jeszcze nie zaczynałem. Trudno było coś na to odpowiedzieć, aż w końcu czas się skończył - ale miałem potencjalną szansę na comeback w terminacji. Zostały mi 4 prizy, jemu 2. T0, muszę zabić aktywnego Flareona, liczyć, że on mi nic nie zabije w swojej turze (nie dobierze niczego po eNie) i w następnej turze zabicie czegokolwiek daje przedłużenie gry o turę (przeciwnika lub moją), zabicie Shaymina daje wygraną. Udało się ubić Flareona, ale Simone po eNie dobrał DCE i Lysandra. No ale rzucił wcześniej milion Compressorów, więc pewnie niewiele miał w decku już rzeczy, które mu nie pomagały.
LWL

Simone wygrał cały turniej, gratulacje! W top4 grał z LandoBatem Luci, a w finale z Flareonami.
Ósme miejsce, 4 boostery i 75 punktów - czyli jestem już na 210. The dream is real?

Pożegnaliśmy Adriana, udaliśmy się do hostelu. Myć się i spać, rano opuścił nas również Szymon. Pozwiedzaliśmy, pod wieczór na dworcu jeszcze potestowaliśmy do nowego formatu i powrót do domu!

Dzięki wszystkim za towarzystwo, dobre turnieje, do zobaczenia w Berlinie (lub gdziekolwiek indziej) smile

Obecna liczba Patratów: prawie 600 chyba, potem policzę

3

Odp: Raporty z Wiednia 22.11.2015

Piterr napisał/a:

Zdecydowałem się zagrać jedną psychiczną energię - do Zubata. W Standardzie grałem ognistą, bo nie było potrzeby trzymania samych elektrycznych (każdy atak wymagał przynajmniej jednej C), a nigdy nie wiesz, czy nie trafisz na jakiegoś dzikiego Scorched Eartha. big_smile A z Free Flightowymi Zubatami w Expanded, kto wie? Może zabijesz jakiegoś Wobbuffeta z Bandem i LaserBankiem? Raz na sto gier?

Nie mam pojęcia jak bardzo na serio jest uwaga o Scorched Earth, ale ten akapit uświadomił mnie jak świetnym deckbuilderem jest Piterr. Rzecz o której mało kto by pomyślał, jeśli nawet to ma znaczenie w jednej na sto gier, jak sam napisał, a jednak zrobiła jedną grę na Regionalsach, kto wie czy nie decydującą. Jedyna rzecz, która mi się nie podoba to za duży count słowa consistent w raporcie. Ale poza tym świetny raport, świetny wynik, wielkie gratulacje. Powodzenia na następnych turniejach i dobicia do magicznych 300 CP!

Na marginesie: Ten Excadrill PCL-2?

Podziękowali za posta: arturomod, Piterr

4

Odp: Raporty z Wiednia 22.11.2015

Anegdotka jest taka, że Piterr wymyślił energię ognistą pod Scorched Eartha i zaczęła się burza mózgów big_smile Inumaru rzucił pomysłem fairy energii pod bardziej prawdopodobnego Fairy Gardena, ale koniec końców stanęło na mojej fioletowej, jako, iż nie wymagał spełnienia warunku stadionowego big_smile

No i kto by nie chciał dograć w talii ślicznej Psychic Energy HGSS, którą miałem okazję pożyczyć. Oto, jak można cieszyć się z cudzych sukcesów big_smile

Czapki z głów przed Piterrem, jesteś teraz w tym samym punkcie do Yabol rok temu - tylko jeszcze nie było Arena Cupa w Berlinie. ciekawe, jak to się wszystko skończy?

Powodzenia w dalszych grach, jak zwykłem mówić!

adriank1's Strona

Podziękowali za posta: McLer, Piterr

5

Odp: Raporty z Wiednia 22.11.2015

Uwaga o Scorched Earthach jest całkiem na poważnie. Mogłem też grać na jednej Fairy do Fairy Gardena, który pojawia się znacznie częściej, ale z drugiej strony wszystko i tak ma 1 lub 0 retreatu. No i zabawna była gra na Mega Rayquazy w Standardzie, kiedy pokazuję mulligana, na nim trainery i ognista energia. Nieco zdezorientowany, zastanawia się, czym mogę grać, po czym mam drugiego mulla, pokazuję dwa Golbaty i elektryczną big_smile Jego dezorientacja - bezcenna.
Dzięki smile

Tak, właśnie ten Excadrill. Śmieszna rzecz, bo w t1 Drilbur ma jedną energię, w t2 ewoluuje i używa pierwszego ataku, potem drugiego, kasując Zubata. tongue

A ctrl+F mówi mi, że słowo "consistent" występuje tylko dwa razy (raz jako consistent i raz jako konsystentnie, ale to drugie w sumie faktycznie nie do końca pasuje do kontekstu).

Edit
A, no, ale z drugiej strony w jednej grze przeciwnik liczył, ile mi energii mogło zostać i uznał, że mam jeszcze jedną, bo na discardzie nie było ognistej, a w poprzedniej grze/mullu widział ją. Czyli też tak nie do końca.

Obecna liczba Patratów: prawie 600 chyba, potem policzę